Podczas gali operetkowej w Teatrze Słowackiego nagle szczelił we mnie smutek, że to na nic, czar i blichtr, bo trzeba wrócić do swojej szarej codzienności. I naraz cały koncert stracił urok. Czekałam na koniec. Pomyślałam też, że bez mamy nie będziemy z Olą chodzić na koncerty. Będzie tylko praca, dom i te cholerne zwierzęta. I poczułam się jak niewolnik. Powiedziałam mamie, że ich pieniądze nie są moimi, ale to zbyła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz