Ola zgrywała dobrą, co to pójdzie z mamą i z Ogim do Antka po siemie lniane dla chorego Klakiera. I ja miałam pilnować kota żeby nie wyszedł. Niech sobie radzą beze mnie. W sumie Ola dla tego kota zrobiła dzisiaj niewiele. Jak każdego popołudnia leży. Mama zmęczona lataniem po CAS-ach, akcja kot, szybko zaśnie. Na obiad flaczki, które miały być na czas mamy pobytu w sanatorium. Ola... przełożyła szkolenie nad kotem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz