Najpierw mama przeczytała wiadomość, że paczka przyjdzie. I z mordą na mnie, co zamówiłam. Więc ja leżąc powiedziałam, że nic i że to naciąganie. A mama, że nie słyszy, więc odkrzyknęłam do niej: to przyjdź tu. Jej telefon, jej sprawa. Ta do mnie, że jestem bezczelna. Zadzwoniła do kuriera. Pojechała do bankomatu po pieniądze, bo przecież musi latać po CAS-ach. Wraca i mówi, że to jej paczka. I tak jestem miła, że będę w domu. Kurier przyjechał 40 minut po czasie. Mama na pół godziny przed Oli powrotem. Ola wrzeszczy na mnie, że nie wysłałam ZUS-u i nie byłam w bibliotekach. Ale mnie się nie chce w ten deszcz i w wiatr. Odpoczywam przed nocką. Mamie powiedziałam, że się szlaja po CAS-ach. Nowy bzik mamy. Zwierzęta śpią u mnie! Bo tu jest cisza i otwarte drzwi. Jak dobrze Ciebie mieć Blogu! Mogę Ci powiedzieć o tym wszystkim! Idę na Bonito zobaczyć czy mogę w kwietniu zamówić książki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz