niedziela, 29 marca 2020

Jak będzie u Edy?

Niedziela po zmianie czasu dobiega końca. Dzisiaj pomagałam mamie gotować. Tylko raz pomyślałam, że kiedyś tak nie będzie. Bo ja lubię gotować sama, wogóle być w kuchni też sama. Zresztą nie będzie miał kto tam ze mną być. W zasadzie koronawirus nie zmienił naszych zwyczajów, bo my dużo siedzimy w domu, każde na swoim łóżku. Gdy jest mama gra telewizor lub radio. Gdy jej nie ma jest cisza. W zasadzie dobrze, że zakładam, że w razie złego zamieszkam u Piotrka i Edy. To będą ludzie wokół mnie z mojego pokolenia. Czy będę miała tak jak Ola do mnie teraz? Czy będę się czuła mądrzejsza i lepsza? Myślę, że będę się czuła samotna. Będzie jak w nowej pracy, będę uczyć się warunków i dopiero gdy minie czas aklimatyzacji (min rok) poczuję się pewnie i dobrze. Dogadam się z Edą, nie będę się czuła lepsza, bo nie jestem, bo nie będzie dziewczyn, z którymi mogłabym ją obgadać i bo będę miała świadomość, że jestem na doczepkę. Poczuję wtedy to, co czuł Antoni, bohater "Dworku w Miłosnej", gdy po śmierci pani Bogny zamieszkały z nim siostrzenice zmarłej. Czy będę czuła, że jakaś decyzja nie należy do mnie? Że życie toczy się jakby beze mnie? Że moje ja nie jest najważniejsze? Że poprostu przemijam. Teraz walczę z tym uczuciem, a tam się z nim pogodzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz