poniedziałek, 30 marca 2020
Deklaracja
Słuchałam piosenki Michała Bajora "Moja miłość największa". W tekście jest tak: nie wie, że nią jest. Przypomniała mi się moja licealna platoniczna miłość do Tomka B. Wydawało mi się, że go będę kochać już zawsze. Nawet w puszce maturalnej zapytałam czy gdy otworzę tą puszkę za 20 lat to będę żoną Tomka. Ten list do przyszłości wyrzuciłam po roku czy dwóch. A miłość do Tomka minęła, gdy tylko opuściłam mury szkolne. Kochałam go dłużej niż moich kochanków. Dzisiaj jestem i mimo różnych zwątpień deklaruję, że chcę być pojedyńcza. Nie chcę zmieniać życia. Nie jest ono idealne i pewnie nie raz będę płakać nad jego kształtem. Ale przyzwyczaiłam się do niego. Przyszłość? Utrata bliskich dotyka każdego, to element naszego życia.
niedziela, 29 marca 2020
Tłumaczyć wyroki losu
W poprzednim poście odkryłam mój problem: czuję, że przemijam. Trudno to zakceptować. Że tracę prawo głosu, siłę decydowania, zdolność kreacji. Nawet po godzinie m nie będę decydować. Będę wypełniać obowiązki mamy, boleśnie odczuję fakt, że jej nie dorównam. Ja się rozgrzeszę, ale Ola mnie nie. Ona będzie mnie traktować, tak jak teraz: jak dziecko, debila Ewę i kogoś od obowiązków domowych. Teraz czuję, że nic już nie zmienię prywatnie, rodzinnie, zawodowo. Mogę się tylko poddać losowi i tak to sobie tłumaczyć by się już nigdy nie załamać. Załamałam się gdy wyszłam z liceum z świadectwem maturalnym i nie miałam pomysłu na dorosłe życie. Załamałam się, w Konsalnecie, gdy dotarło do mnie, że już zawsze muszę brać leki. Załamałam się 2 lata temu, gdy dotarło do mnie, że kiedyś będę sama, bo nie założyłam rodziny. Za pierwszym razem pomogła mi mama decydując za mnie. Za drugim oddałam się pracy. Dwa lata temu pomogły przyjaciółki i książki. I nawet jeśli Bóg pośle mi nową trudność, to pośle mi też klucz do rozwiązania tej trudności.
Jak będzie u Edy?
Niedziela po zmianie czasu dobiega końca. Dzisiaj pomagałam mamie gotować. Tylko raz pomyślałam, że kiedyś tak nie będzie. Bo ja lubię gotować sama, wogóle być w kuchni też sama. Zresztą nie będzie miał kto tam ze mną być. W zasadzie koronawirus nie zmienił naszych zwyczajów, bo my dużo siedzimy w domu, każde na swoim łóżku. Gdy jest mama gra telewizor lub radio. Gdy jej nie ma jest cisza. W zasadzie dobrze, że zakładam, że w razie złego zamieszkam u Piotrka i Edy. To będą ludzie wokół mnie z mojego pokolenia. Czy będę miała tak jak Ola do mnie teraz? Czy będę się czuła mądrzejsza i lepsza? Myślę, że będę się czuła samotna. Będzie jak w nowej pracy, będę uczyć się warunków i dopiero gdy minie czas aklimatyzacji (min rok) poczuję się pewnie i dobrze. Dogadam się z Edą, nie będę się czuła lepsza, bo nie jestem, bo nie będzie dziewczyn, z którymi mogłabym ją obgadać i bo będę miała świadomość, że jestem na doczepkę. Poczuję wtedy to, co czuł Antoni, bohater "Dworku w Miłosnej", gdy po śmierci pani Bogny zamieszkały z nim siostrzenice zmarłej. Czy będę czuła, że jakaś decyzja nie należy do mnie? Że życie toczy się jakby beze mnie? Że moje ja nie jest najważniejsze? Że poprostu przemijam. Teraz walczę z tym uczuciem, a tam się z nim pogodzę.
piątek, 27 marca 2020
Piątkowe przedpołudnie
Myślę, że na emeryturze w Trzebini znajdę milion argumentów by nie robić tej rachunkowości. Nie będzie mi się chciało. Wróciłyśmy ze spaceru znad Drwinki. I psy i my zmęczone. Na obiad mama zrobiła pierogi ruskie. Były pyszne, zjadłyśmy przed spacerem. Telefon i łóżko to moje narzędzia do obniżenia nastroju.
czwartek, 26 marca 2020
Kurs
W internecie reklama kursu e-lerningowego kwalifikacji na rachunkowość. Za taki kurs chcą 2.800, a w szkole policealnej jest za darmo. Może kiedyś wrócę do Cosinusa? A może jest w ESKK? Sprawdzę. Kurs jest, ale wiem że lepszy byłby w Cosinusie. Zrobię ten kurs, np. na emeryturze, nawet gdybym musiała dojeżdżać. Teraz problem jest w niedzielnych obiadach. Później będzie opieka nad rodzicami i prowadzenie domu. I dopiero na emeryturze będę mogła.
Moje życie jest dla mnie!
Odkryłam dlaczego przeglądam oferty pracy. By finalnie przy porównaniu i przemyśleniu ucieszyć się, że mam dobrą pracę. Dostosowałam się do niej zupełnie. Może gdybym musiała nauczyłabym się innej, ale nie muszę. Są momenty, że brak mi wyzwań. Chociaż może wyzwaniem będzie by zostać? By nie uciekać do innej firmy przez marazm życia. Gdy słuchałam "Kolejne 365 dni" przyszła refleksja o tym, co mają robić dorośli ludzie, gdy nie już nie pracują, dzieci są dorosłe. Czym się zająć? I wtedy przyszła do mnie ta myśl, że kto polubi czytanie już nigdy nie będzie się nudził. A że ja nie muszę czekać do emerytury, to tylko dobrze. I naraz odkryłam ogromny plus mojego życia. Mogę robić to, co lubię! Moje życie ma sens! Ono jest też dla mnie!
wtorek, 24 marca 2020
O pracy
Po raz kolejny podjęłam decyzje, że zostanę w Solidzie. W przyszłości moim problemem nie będzie praca, tylko obowiązki domowe. Tylko dlaczego oceniam przyszłą codzienność przez to jak mam teraz? Może się przecież okazać, że znacznie szybciej będę musiała przejąć obowiązki domowe od mamy. Może stanie się to tak płynnie jak stało się z myciem naczyń? A wracając do Solidu: chcę z stamtąd odejść przez wyobrażenia co do przyszłości. Przez urojenia! I jeszcze myśli: jeśli będę pracować na same noce, to nie przez psy, tylko by nadać życiu rytm, powtarzalność, by mieć czas! Nigdy nie powinnam rezygnować z posiadania psa. To dzięki im wstajemy co rano z łóżka! Powinnam zawsze godzić się na multifunkcjonalność w pracy! Bo dzięki temu jest ona zróżnicowana i mi nie brzydnie!
niedziela, 22 marca 2020
Pożegnanie i pamięć
"Do zobaczenia, ale nie za wcześnie"-tak zakończyła pożegnalny list mama Jesona, bohatera "Drwala". Słucham tego audiobuka. Moja mama nie wierzy w niebo. A ja wierzę w to, że ona tylko tak mówi, a w głębi ducha wierzy w inne życie. Muszę jednak zakładać, że kiedyś się pożegnamy na zawsze. I czy to z mojej, czy jej winy. Na zawsze jednak zapamiętam moją mamę przez miły dotyk wierzchu jej dłoni. Olę przez jej wybrzydzanie przy sztućcach, a tatę przez kupowane mi słodkości.
Decyzje na skutki życia
Wysłuchałam pierwszego audiobuka w życiu dzięki darmowemu EmpikGo. Bardzo mi się to podobało, dlatego rozważam wykupienie abonamentu w Legimi, gdzie jest więcej książek i audiobuki właśnie. Jeszcze jest we mnie hishoria Laury Biel i Nacho z "Kolejnych 365 dni". Ciekawe czy Lipińska stworzy coś jeszcze i czy będzie to równie fajne jak cykl "365 dni". Nie umiem się przerzucić na inną historię. Niech ta książka we mnie wybrzmi. Często tak mam. Gdy myłam naczynia po obiedzie przyszło wspomnienie, jak to Cyganka przepowiadała mi przyszłość. Powiedziała, że wyjdę za mąż, ale żebym to ja go kochała, to wątpiła. To że będę miała dzieci powiedziała bez wiary w to. Myślę, że odmieniłam swój los. I jeszcze jedno: gdy spotykałam się z konwojentem stanęłam kiedyś przed wyborem czy po wyjściu z pracy chcę zadzwonić do mamy czy do niego. Tylko raz w pierwszej kolejności wybrałam jego. Żałowałam, że tak zrobiłam. Był żonaty. Jedyne, co mnie tłumaczy, to desperacja, że jestem sama. Bo wtedy byłam sama, bo nie doceniałam dziewczyn, taty, Piotrka i Edy. Dobrze, że są. Gdy słuchałam tego audiobuka było mi trochę żal, że temat mężczyzny w mojej codzienności nie istnieje. Chyba naprawdę zaczynam godzić się z tym co przyniesie mi singielstwo. Singiel a nie stara panna. Bo nie mam prawa być zgorzkniała. Moje życie to skutki moich decyzji albo decyzje na skutki życia i mogę być z nich dumna. Poradziłam sobie, radzę i będę radzić.
piątek, 20 marca 2020
Przeczucia
Chce napisać o swoich przeczuciach. Gdy będzie odchodził Pipnek odejdzie też mama. Chociaż wierzyć mi się nie chce, że to możliwe. Może to będzie inny nasz pies? Będziemy sobie radzić z Olą, nawet wtedy, gdy wyprowadzi się tata. Będzie taka Wigilia, gdy nie uda mi się zadbać o jedzenie. Będzie taka, gdy to Piotrek przywiezie nam jedzenie. I wtedy zaproponuje nam by u nas zamieszkał ktoś od niego. Na wielkanoc następnego roku damy klucze. Jakoś będziemy razem żyli. Na emeryturze będę mieszkać u Edy. Po śmierci Oli, na raka kobiecego. Po dwóch latach od wyprowadzki wrócę tu, ale z braku leków, wrócę do Trzebini. Później Piotrek i Eda pojadą sami na wakacje, z ja wyląduje w Kobierzynie. Wrócę do Trzebini. Będę tam mieszkać do śmierci! Przeżyję mojego brata. I doprawdy nie wiem, co będzie z firmą! Będzie się nią zajmował ten, kto zamieszka u nas.
wtorek, 17 marca 2020
EmpikGo
Uruchomiłam EmpikGo, bo dostałam darmowy kod na 60 dni. Po 24 godzinach funkcjonowania spałam od 7 do 11 i od 12 do 15. Chyba będę w skarbcu dalej niż ten tydzień, bo szkoły mają być otwarte dopiero po Wielkanocy.
poniedziałek, 16 marca 2020
Gdy na świecie pandemia, ja piszę coś ważnego!
Często narzekam na moich bliskich, ale tak naprawdę są dla mnie najważniejsi. Chcę z nimi być i dużo tu piszę jak bardzo będzie mi bez nich źle. Ale i tak będę na nich narzekać, odreagowywać pisząc tego bloga. Myślę, że jestem pogodzona z tym kształtem życia, który teraz mam. Gdy je oceniam z wierzchu, po pozorach to faktycznie nie jest ono zbyt udane. Ale gdy spojrzę indywidualnie to jest dobre, porządne i może być dla mnie powodem do dumy. Nie chcę i nie będę sama!
Najcięższa choroba
Wnuk Olbrychskiego chorował na schizofrenię. Napisali, że to najcięższa i najczęstsza choroba psychiczna. Co ja bym zrobiła bez Rispoleptu? Czy tata jest chory w tak niskim stopniu, że sobie radzi czy jestem przyzwyczajona do niego? Każda choroba jest trudna. Moja nie jest najgorsza. Nie odbiera życia, nie daje bólu. Jeśli miałabym prosić o coś Boga, to by moi bliscy jak najdłużej byli ze mną i bym mogła zażywać leki. Ciężko mi z myślą, że mogłabym ich przeżyć, ale wiem, że licho usłyszało moje życzenie z wcześniejszych lat i ono może się spełnić. Dostajemy w życiu takie zadania, w których musimy się sprawdzić. Takie, które odczujemy. Takie, które są lekcją. Bardzo się boję życia, które przede mną. Myślę, że będzie mi bardzo ciężko. Dobrze, że nie założyłam własnej rodziny, bo przynajmniej nie skrzywię psychiki swojemu hipotetycznemu dziecku. Nie zawiodę nikogo. Żaden młody człowiek nie będzie miał do mnie żalu. Kiedyś tam odejdę, a moja śmierć nie złamie ich codzienności. Będę tylko krewną, ciocią albo cioteczną babcią. Tak skończy się moje życie i to poczucie, że jestem kimś ważnym. Jestem jedną z wielu. Moje dane na nagrobku będą dla innych nieważne, anonimowe. Takie jak dla mnie są taty mojego taty, dziadka Franciszka Drzewińskiego.
niedziela, 15 marca 2020
Wspomnienia i perspektywy zawodowe
Taka już jestem, że gdy pracuje w danej firmie, to mi się tam podoba. Dopiero gdy dana praca się skończy dociera do mnie, co było nie tak. W Selgrosie był brak prespektyw, w kantorze samotność, w Konsalnecie szachrajstwo w stanowisku zatrudnienia. I chociaż wiem, że Solid to firma dla straceńców zawodowych, to mi tam jest dobrze. Dobrze też, że zostałam u tego pracodawcy. Czasem mam wrażenie, że dopiero teraz uczę się wyrozumiałości i dystansu do pracy. Nie można zamawiać książek w bibliotece Kraków. Podjęłam decyzje co do Legimi. Kod będą wykorzystawały Ola i mama. Ja wolę papier. Wogóle już nie czytam ebooków. A jeszcze co do Solidu. Myślę, że właściciel go sprzeda. Jeśli powstanie nowa sortownia i będą mnie chcieli to spróbuję. Jeśli rozgonią ten biznes to pójdę do innej sortowni lub kantoru sieciowego. Wiem, że będzie dobrze!
10 w tą i 10 w tamtą
10 lat temu byłam w Konsalnecie i nawet nie myślałam, że z stamtąd odejdę. Miałam 27 lat, żyłam kredytem. A teraz żyję perspektywą utraty bliskich. To nieuniknione. Żyję też pracą. Książkami już mniej, bo za dużo ich. Czym będę żyła za 10 lat?
Wolne
Byłam w sobotę na ranku, więc dzisiaj mam wolne. Placówki zamawiają kilkumilionowe zasiłki, bankomaty wracają puste. Mama nie poszła dzisiaj do kiosku, chodzi tylko z psami i nigdzie indziej. W "Bądź przy mnie zawsze" bohaterka Laura by pokonać strach przed jazdą na rowerze mówi sobie, że strach to tylko myśl. Błędne jest jednak zakładanie, że gdybym nie miała czasu, to nie miałabym lęków. Z czasem myśli paniki przeniknęłyby do mojej codzienności. Jakie szczęście, że nie pracuję w kantorze. Na mojej drodze zawodowej to był epizod, ale brzemienny w skutkach. Zapominam już ten czas, tak jak obojętny mi jest Selgros, chociaż był czas, że był moim całym życiem. Najlepiej mi w Solidzie, bo tu jest zgoda na bylejakość. Byle było i właściciel też płaci byle jak. Minie 5 lat i na emerytury poodchodzą te zarozumiałe ochronki, emerytki zostaną aż umrą albo do momentu gdy je zwolnią
czwartek, 12 marca 2020
Coronawirus
Wprowadzono stan zagrożenia epidemoliogicznego Coronawirusem. W pracy, w skarbcu zabrakło gotówki dla oddziałów, NBP nie wydawał zasileń dla banków. Mieliśmy zgodę na przekroczenie limitów, ale specjaliści i tak narzucali nam odwózki, bo nie spodziewali się zapotrzebowania. Od dzisiaj zamknięte biblioteki, a od poniedziałku szkoły. Zastanawiam się czy jutro będzie dodatek. Wszystko zamknięte z wyjątkiem sklepów, więc ludzie z paniki znów wszystko wykupią. Będzie dużo pracy. W niedzielę mam nocki, Orleny mogą być duże, bo paliwo tanieje, bo cena ropy spada. Waluty dużo, bo bank gromadzi, bo na rynku walut spadki, z wyjątkiem franka. Wzrosły ceny urlopów nad polskim morzem. Turystyka leży, usłyszłam w radio, że nasz krakowski Rynek Główny pusty. Kwiaciarki nie będą sprzedawały kwiatów, bo nie ma kto kupować! W pojazdach mpk zamknięta strefa dla kierowców, a prowadzący nie otwierają pierwszych drzwi, nie sprzedają biletów. Prowadzący muszą z automatu otwierać drzwi i zatrzymywać się na wszystkich przystankach, tych na żądanie też. Władze apelują o używanie kart płatniczych, niektórzy liczarze liczą w rękawiczkach. Dzisiaj zmarła pierwsza w Polsce osoba zarażona wirusem (kobieta, 57 lat).
poniedziałek, 9 marca 2020
Zakupy po MB Pieniężnej
Lubię ciszę nocy. Powinnam spać, bo jutro ranek w skarbcu, ale sen nie przychodzi. Matki Boskiej Pieniężnej: na obowiązkowe starczyło, psie okrojone po dodatku dopłata. Kupiłam 2 tomy Nowaków, z "Dnia kobiet" rezygnuję, bo jest na Legimi, z resztą na pewno kupią ją do biblioteki. Nastrój dobry, lęki małe.
niedziela, 8 marca 2020
Mój cel
Nie zawsze czytałam . Miałam chyba z 7 lat przerwy. Wtedy gdy studiowałam , pracowałam w kantorze i w Konsalnecie. Wtedy wszystkie moje myśli były o tym by spłacić kredyt. Ciężko mi wtedy było! To był cel mojego życia. A teraz jaki mam cel? By wytrwać do emerytury. Pokonać po drodze wszystkie przeciwności losu i właqsne kryzysy.
Nieskończoności miłości i siły
Chciałam żeby na obiad były ziemniaki, więc specjalnie późno je wstawiłam. Mama z Olą wywołały awanturę. Zjadłyśmy rosół i wyszłam z kuchni, bo nie chcę klusek na obiad. Gdy zgłodnieję zjem mięso z chlebem. Oczywiście zostawiły brudne naczynia. Mama pojechała do kiosku. Głupie baby, egoistki. Zrobiło mi się bardzo miło, gdy przeczytałam życzenia na Messengerze. W reklamie Apartu z okazji Dnia Kobiet życzą nam nieskończoności miłości i siły. Spodobało mi się, bo tego pragnę.
sobota, 7 marca 2020
Dzień Kobiet i kwiaty
Kasia, siostra Edy zadzwoniła do mnie, bo szuka pracy. Zaniosę jej CV Justynie. Mama mówi, żebym jej w tym nie pomagała, ale to zrobię. Może dobro wróci do mnie w najbardziej nieoczekiwanym momencie? A może kobiety powinny sobie pomagać? Za chwilę północ i Dzień Kobiet. Trochę mi żal, że z okazji tego święta nie kupię sobie żadnej książki! Ciągle mam nadzieję, że zostanie mi z pensji tyle by kupić sobie w Biedronce "Dzień kobiet". To najnowsza książka Gargaś. Mama z Olą kupiły kwiaty w Lidlu. Mama zapytała które chce. A ja jej szczerze: najlepiej żadne. Nie lubię kwiatów, bo za dużo z nimi roboty. Wręczone mi kwiaty przypominają mi te od Roberta, które ususzyłam, nie wiedząc że nie wolno tego robić, bo ususzy się też miłość. Zamiast kwiatów wolę książkę. A jak coś tańszego to czekoladę.
Od dobrego do smutnego
Mam dobry nastrój. Przeczytałam "Miłość i inne nieszczęścia". Rozochocona wzięłam się za kolejną książkę Przybyłek. Byłam dzisiaj w skarbcu, w przyszłym tygodniu mam ranki też w skarbcu. Wiadomość o śmierci matki pierdli z Trzebini poruszyła i mnie. Może dobrze, że nie mam dziecka. I choć od 12 lat nie byłam w szpitalu, to wtedy gdy mnie zdiagnozowano założyłam, że będę i że moje ewentualne dziecko zostało by same. Odejście od Roberta i rezygnacja z seksu była trudna. Bardzo mi tego brakowało. Na szczęście ciało zapomina. Dzisiaj bardziej brakuje mi wsparcia psychicznego, zdrowego oglądu na działania Oli i mamy. No i wsiadł mi nastrój.
środa, 4 marca 2020
Przeczucie o mojej emeryturze
Tak we mnie wlazła myśl o emeryturze, po tym jak 2 dni temu była pracownica Solidu ogłosiła na fb, że dołączyła do grona emerytów. Mam takie przeczucie, że wraz z moim przejściem na emeryturę będę musiała wyprowadzić się z Krakowa i że jeszcze na urlopie na wypowiedzeniu odejdzie Ola. To i perspektywa niskiego świadczenia powoduje, że o emeryturze myślę ze strachem. Ale w przeciwieństwie do Moniki nie liczę na nikogo. Wiem, że bez obrony mamy i Oli będę bez prawa głosu. Boję się też, że zostanę z firmą sama.
niedziela, 1 marca 2020
Wiem czego bym chciała
Chyba wraz z awansem Bożenki straciłam ją jako przyjaciółkę. Szkoda. Bardzo mi pomogła. Myślę, że nie wie, że chyba ustrzegła mnie od myśli samobójczych. Trzeba koncentrować się na tych, którzy są wokół mnie, a nie na tym czego nie ma. Mimo to czuję się osamotniona. Tak samo było w Konsalnecie. Uciekłam wtedy do Solidu. Zbyt się boję by iść do Poczty. Chciałabym iść do Biedronki.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)