niedziela, 1 grudnia 2019
Intensywnie
Jest niedzielna noc. Mama zmarznięta z kiosku śpi. Ola też, bo ćwiartowała pół jagnia, które przywiózł nam Piotrek w prezencie. Tata chyba jak zwykle popił. Po sobotnim dyżurze wstałam o 14:20. Umyłam się i poszłam z psami. Wróciłam o 15:26. Dziewczyny (Ola też sprzedawała pod kioskiem) już szły. Zagrzałam gołąbki, zjadłyśmy. Mama poszła do kiosku, ja sprzątałam w kuchni, Ola odtajała pod kocem. Umyłam głowę i poszłam z psami. Później do Moniki, bo się jej nudziło. Gdy wróciłam, poszłam z psami, bo Ola walczyła z mięsem. Mama po powrocie pochowała do zamrażarki, umyłam gary i zjadłyśmy kolacje. Mama rozmawiała z Piotrkiem. Wypiłyśmy po pół kieliszka wina i do łóżek. Nie wiem czy smakuje mi kawa z ekspresu. Piotrek nam go zazdrości. Nie mamy już kawy ziarnistej, więc Ola nie mogła mu zrobić na spróbowanie. Piotrek planuje na Wielkanoc kupić cielęcinę. Dobrze, że zadzwoniłam na infolinię PPKCompensa, bo mój pracodawca nie podał wszystkich danych, dlatego nie mogłam się zalogować. Posłałam skan aktulizacyjny, ale wymagana jest wersja papierowa. W piątek przed nocką wrzuciłam do skrzynki list, więc spróbuję się zalogować za tydzień. Dalej bez auta, czekamy na decyzję Warty. Jutro po kody i chciałabym do fryzjera. Do pracy dopiero w środę na popołudnie. W czwartek usuwanie znamienia. W niedzielę mam nockę. W dniu przelewu przed nocką komisja na orzeczenie. Muszę zadzwonić do Edy, bo nie ma nawet pomysłu na prezent dla Adka. Chciałabym kupić mamie patelnię grillową za pkt w Carrefourze. Czekam na pensję. Jednak nie zamówiłam zegarka z Avonu. Po co na zapas? W książkach zastój przez "Jagę", a terminy gonią.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz