Lubię dom w nocy. Lubię tą ciszę i to że na nikogo nie muszę się oglądać. Wszystko mnie dzisiaj drażniło, nawet układ mebli w pokoju. Bardzo chciałam coś zmienić w swoim życiu. Ze wszystkich stron jestem zablokowana. Cwaniara mama tak to wszystko ustawiła. Moje życie jest stracone. Nawet, gdy nie będzie mamy, będzie terrorystka Ola. Praca jest wytchnieniem od bliskich. Lubię ją. Nie jest się w niej po godzinach, każdy z niej ucieka. Szkoda, bo może byłabym tam codziennie dłużej. Wtedy mogłabym w domu tylko jeść i spać. A tak muszę jeszcze wyręczać mamę, oczywiście pod jej dyktando, znosić Olę i tatę i chodzić z psami. Może to dobrze, że nie zarabiam dużo, bo i tak mama by wydała i te pieniądze. Nie mam ostatnio ochoty czytać.
Miałam już kiedyś pernamentny stan niezadowolenia. Później było poczucie nieszczęśliwości. A później urojenia. Później szpital, powrót do domu i odbudowywanie życia. Gdybym miała kogoś w innym mieście, to bym do tej osoby pojechała. A tak muszę z nimi żyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz