czwartek, 31 maja 2018

Życie- droga dla duszy

We wtorek byłam na nadgodzinach, w środę nie poszłam. Dzisiaj jest czwartek, Boże Ciało. Mama z Olą były nad Rabą. Przegonił je deszcz. Nie mam natchnienia na czytanie książek. Przeczytałam za to opowiadanie na polki.pl. To historia małej dziewczynki, która po tym jak zabłądziła w lesie spotkała ducha zmarłej sąsiadki. Opowiedziała jej swoją historię o tym, jak to sama zadecydowała o godzinie swojej śmierci i że za to spotkała ją kara tułaczki. Było to po tym, jak czuła się 5 kołem w domu syna. Czy będę przeszkadzać u Edy i Piotrka? Prawda jest taka, że od śmierci mamy zacznie się historia mojej samotności. Akty dobroci ze strony Oli będą mnie zaskakiwać. To już nie będzie dom, do którego będę śpieszyć po pracy. Jeszcze póki będzie pies lub psy. A później? I choć do mojego zamieszkania w Trzebini jeszcze długo to wiem, że będę tęsknić do obecnego czasu mojego życia. I gdy widzę siebie przyszłości, to już wiem, że nie chciałabym już wrócić na ziemię. Ale wiem też, że jest to smutna konieczność mojej duszy. Dusza dostaje ciało i każde z wcieleń by dążyć do doskonałości, do Boga. Moje życie to za mało by nazwać się częścią Boga, którego tworzą dusze doskonałe. Dlatego gdy będę żegnać moich bliskich, to będzie to pożegnanie na zawsze. Co im powiem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz