"Przesilenie" i "Biuro M" miały swoje premiery tylko w Empiku, co powoduje, że są niedostępne na Legimi. Chyba zmarnuje się kod.
Przeczytałam "Fantastyczne zwierzęta..." (141). To nie książka z fabułą, tylko alfabetyczny spis. Nudne to. Nie podobała mi się ta książka.
Co prawda dzisiaj miałam wolne, ale tak, to jestem w skarbcu. Chodzę z obrzydzeniem do pracy. Byłam gotowa iść do kantoru albo do sklepu, ale boję się zmienić pracę. Mam też cichą nadzieję, że wybierając sortownię będę to mogła tam pracować do emerytury albo i dłużej. Jeśli wytrzymam. Przypomniały mi się teraz słowa Roberta, że w pracy raz jest lepiej, a raz gorzej. Ale to tylko praca. Chcę też powiedzieć, że czuję się też odpowiedzialna za to, aby nie dokładać zobowiązań zusowskich. Dzisiaj na spacerze Ola powiedziała o swojej pracy, że nie jest to praca jej marzeń. I po raz pierwszy pomyślałam o Solidzie, że dla mnie też nie jest. Ale ja w sumie nie wiem co mogłabym robić innego. Starzeję się, bo nie ma we mnie już tej odwagi i przebojowości. Nie wiem nawet czy miałabym jeszcze odwagę iść do tego wymarzonego NBP. Teraz muszę się często stabilizować i uspokajać, że jest dobrze. Mam pracę i nie muszę się martwić. Nie jest źle w tej pracy i nie mogę sobie tego wmawiać.
I jeszcze jedno spostrzeżenie. Wyrzucam sobie czasem, że mam ograniczającą rozrywkę, bo tylko czytam. Oglądałam dzisiaj "Taniec z gwiazdami" i gdy zrobiło się płytko, to odeszłam od telewizora. I chyba wolę czytać. To takie moje. Mój odbiór treści, moje emocje. To nic, że te książki są tak do siebie podobne, że jest to literatura dla kucharek, bo jestem tylko mieszczuchem i kucharką. No i jak już kiedyś napisałam, pożeraczem dusz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz