Te święta są czasem wytchnienia. Odpoczęłam od pracy. Za 1,5 tygodnia wyjeżdża mama, odpocznę od niej. W maju, przed jej powrotem urlop. Wczoraj zasnęłam rozmarzona. Tyle mojego, co pomarzę, bo w realnym życiu nie mam szans. Nie wiem do kogo mam większy żal za zniszczone życie. Tata zniszczył mi dzieciństwo. Mama kredytami młodość. Brat długami lata dojrzałości. Strach pomyśleć, co jeszcze mnie czeka. Gdy się obudziłam, przypomniał mi się sen z pierwszego rzutu choroby. To dzięki niemu zrozumiałam, że jest Niebo. Że jest zbawienie. I teraz w chwilach takich, jak ta podnosi mnie to na duchu. Blogu, czy mnie naprawdę, nie wolno kochać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz