Co raz to sobie uświadamiam błędy, zaburzoną chronologię moich przeczuć. To na pewno są urojenia. Ale nie dają mi spokoju, ciągle są z tyłu głowy. Mam chyba za dużo czasu. Albo za mało zajęć. Byłam po płytkę z tomografu głowy, potem odebrałam Oli w zajezdni książkę o Iwaszkiewiczach. Byłam źle ubrana, było mi zimno, więc wróciłam do domu. Pokręciłam się po domu. Na obiedzie był Piotrek. I niekończący się temat: Eda. W czasie, gdy Piotrek naprawiał Oli szafkę, myłam po obiedzie. Później dziewczyny poszły z psem, a ja popędziłam na Piaski oddać Rogalską. Później zaryzykowałam i pojechałam na Lubomirskiego oddać "Zakochanego św. Mikołaja". Pani skasowała mi 40 gr kary. Gdy szłam na tramwaj do miasta poczułam, że od górki na Wolności i na Piaski mam mokre włosy. Czuję się dobrze. Po zażyciu przedostatniego antybiotyku nie kaszlę, nic się nie odrywa. Skontaktowałam się z Edą żeby jej przedstawić warunki pracy w Solidzie. Ja mam czyste sumienie, jej wybór. O 19 byłam z Ogim. Teraz leżę. Jutro neurolog, w piątek kontrola u rodzinnego i może ZUS żeby wyjaśnić składki. A wieczorem do pracy do skarbca. W niedzielę sortownia, a w poniedziałek skarbiec. Ponieważ wtorek mam wolny, mogłabym spokojnie wrócić do domu na śniadanie i dopiero jechać do ZUS-u, bo w piątek mi się nie będzie chciało po lekarzu. Nie ma co przesadzać, w perspektywie nocka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz