sobota, 21 sierpnia 2021
Diagnoza
Całe życie żyję z rodziną, a jeszcze czasami budzę się z postanowieniem, że znajdę kogoś by nie czuć się samotną. Nie chcę już pisać książek by przetrwać. Nie chcę wymyślać historii, i nie chcę opisywać historii związku moich rodziców. Ani swoich. Dopiero, gdy oboje odejdą dopełni się ich los. Oni to nie ja. Jestem ich, nie zaprzeczę swoim korzeniom. Na fb taki tekst: najpiękniejsza droga to ta do babci. Chociaż moja babcia żyje, to nie mam z nią kontaktu. Pamiętam jak machała nam na pożegnanie latem przy furtce, a zimą przy oknie. Teraz już jest babcią dla innych dzieci. Niech oni kiedyś za nią zapłaczą. Ja już się z nią pożegnałam. Mama też pogodziła się, że dla babci emerytury siostra odsunęła ją od matki. Nareszcie ma swój ogród, a nie ten babci, w którym była tylko robolem. Nieważne. Było, minęło. Nie wróci i dobrze! Wszystko się w życiu zmienia. Kiedyś przeczytam te słowa i pomyślę: po co tak bolała mnie moja samotność? Mam depresję wiem o tym. Nie zależy mi na wyglądzie. Nic mi się nie chce. Muszę pokonywać lenistwo własne. Bliscy mi nie wystarczają, bywają chwile, że ich nie akceptuję. Wtedy nie walczę z nimi, leżę w swoim pokoju. Panicznie boję się starości, samotności i niemocy pójścia do pracy. Odżywam w pracy, bo skupiam się na obowiązkach. Obowiązki domowe wykonuję w ostateczności. Dużo leżę, co zdaniem moich bliskich wywołuje moje choroby. Czekam na śmierć mamy by poczuć się niezależną. Ten czas postanowiłam przeczekać leżąc, czytając i pracując. Bywają momenty, że mam wrażenie, że mi się życie marnuje, ale poza narzekaniem w tym blogu nic z tym nie robię.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz