sobota, 21 sierpnia 2021

Pod Wrocławiem

 Czuję się samotna i znudzona. Nic się w tym życiu nie dzieje. Gdzieś tam pod Wrocławiem ważyły się losy mojej starości, na którą i tak nie będę miała wpływu. Boże, teraz gdy jestem na chorobowym, doceniam ten fakt, że mogę wyjść z domu do pracy. Może i dziecko to kłopot, którego się zbyt bałam. Ale to też zajęcie w codzienności. I po to ma się dzieci. I po to by chcieć oddać część siebie partnerowi. Prawda jest taka, że nie było komu rodzić. Ale teraz już nieważne. Mama zmęczona, ledwo się prostując powiedziała: co najmniej jakbym szychtę odwaliła. I to jej muszę powiedzieć w godzinę m: że odwaliła szychtę, a teraz nagroda, odpoczynek, podróż dla duszy, wieczny ogród. Ola robi kolację: wypieprza z lodówki, a mama ma robić. Teraz Ola skuwa lód z lodówki i mędrkuje. Pójdę na gotową kolację. Czy Eda zawsze już będzie czekała na Piotrka? Czy mój brat wie, że źle jest samemu? On, który całe życie był w małżeństwie. Kiedyś może nadejść taka chwila, że jego pieniądze nie będą robiły wrażenia na jego bliskich. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz