Jaki ja będę mieć powód do życia na emeryturze? Być użyteczną, odpoczywać. A przede wszystkim dlatego, że trzeba wytrwać do śmierci. Bo trzeba przeżyć w życiu wszystko co jest pisane. Na każdy ból znaleźć wytłumaczenie i zadanie w tym. Rzeka też nie wie czemu płynie? Bo tak jest i już. Życie to odcinki, końce i początki. A śmierć jak każdy koniec jest równocześnie początkiem. Czy w niebie jest nudno? Czy jeśli jest idealnie, to czy jest nudno? A może jesteśmy tam dopóki się o nas pamięta? A może potem tacy idealni, mądrzy życiem ziemskim, wygładzeni luksusem nieba stajemy się częścią Boga by mógł być wszechwiedzący? Może skoro kosmos stale się rozszerza, to tam są nasze dusze? Może Bóg to ogół dusz? Może doświadczamy tyle w życiu, tak różnych rzeczy, jakby ciągnięci w różnych kierunkach by być podobnym do tych dusz-pierwiastków tak różnych od siebie?
A może to jest powód do życia wogóle? Czemu mi się chce pracować, spłacać te kredyty, nie raz znosić bliskich, cieszyć się psami, książką, jedzeniem, a nawet smucić czy bać? Bo tak jest i już. Czy żyjemy dla siebie? To ogół dusz dał nam pierwiastek życia byśmy później uzupenili go o to, co Mu potrzebne. Non omnis moriar, bo zostanie zaczyn do pierwiastka stroicielstwa Boga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz