Jesteśmy u Piotrka i Edy. Ale nie robię w ogródku. Leżę w fotelu, czytam, dzwoniłam do dziewczyn z pracy odnośnie obcięcia etatu. Kamilek włączył mi Netfliksa, więc wybrałam "365 dni". Mama z Olą się wściekły, bo nie pomagam przy obiedzie i w ogródku. Może więcej nie każą mi tu przyjeżdżać i robić. Kręgosłup popuszcza. Po tym filmie znów jest we mnie żal, że ja nie mam swojego mężczyzny. W rozrachunku życia Eda ma się lepiej niż ja. Nie pracuje, ma dzieci i pieniądze. A na emeryturze pewnie dostanie więcej niż ja, bo mops da jej więcej niż ja wypracuję.
Już w domu. Ola z mamą nienawidzą Edy, bo ma to o czym one marzą. Całą drogę ją krytykowały. Ola nienawidzi Kamila za to, że korzysta z tego, że nie musi pracować. Porównuje siebie z nim. Już wiem, że nie pojadę w przyszły weekend. Nie odzywałam się całą drogę. Cokolwiek bym nie powiedziała byłoby pretekstem dla Oli by się na mnie wyżyć i mnie obrazić. Więc milczałam. Poczułam się zbędna. W momencie pomyślałam, że gdybym odebrała sobie życie, to mama z Olą by sobie poradziły. Ale wiem, że nie żyję tylko dla nich. Zresztą po godzinie m będę służącą Oli. Potem Edy. W zasadzie mam czas by oswoić się z myślą, że nie mam prawa głosu i że jestem nikim. Dla samej siebie jestem Ktoś. Bo każdego dnia pokonuję swoje słabości i lęki. Jedno dzisiaj wiem, że są domy i układy rodzinne, do których powroty dla pacjentów psychiatrycznych powodują jeszcze większe zaognienie choroby. Mojej mamy całe życie nikt nie szanował, więc ona też nikogo nie szanuje. Dużo mówi, ale przeczy temu swoim zachowaniem. A Ola jest rozwydrzona. Widać za mało w życiu wycierpiała by zobojętnieć na swoje nieszczęście. Ciągle walczy zamiast się poddać i zacząć żyć nie myśląc jaki dupiany smak ma życie. Trzeba odsuwać od siebie tę myśl, a nie próbować ją pokonać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz