niedziela, 16 czerwca 2019

Jak odnajdziemy się w niebie?

Pamiętam jak byłam chodzącym stresem za czasów kantoru i studiów. Jak martwiły mnie cienie pod oczami i wystające żebra. To był najgorszy czas w moim życiu. Pogrążałam się coraz bardziej. Dudlej-Sanojca nie wie, że zwalniając mnie, zapoczątkowała moje uratowanie. Mama mój kryzys przekuła na nowe życie. Dobrze, że była przy mnie i że byłam w szpitalu. Ale teraz tak często mi przeszkadza! Wiem, że nie mogę żyć sama, ale chwilami mi tego brak! Ani mama ani Ola nie zdaje sobie sprawy jak bardzo na nie tu psioczę. Czy pokonałam pierwszy poważny kryzys w Solidzie? Nie uciekłam! Zostałam! Czytam teraz "Trzymaj się, Mańka" i tam taka scena, w której Marianna wspomina zmarłych bliskich. Zastanawia się jak oni odnaleźli się w niebie uwzględniając specyfikę każdej z tych osób. I np Gienio fruwa a aniołami, a może jeździ na niebieskim harleyu, Lilka skacze po chmurach, a Włodek pewnie wiedzie spory ze świętym Piotrem. A my jak? Mama będzie zajęta i w ciągłym ruchu, tata z boku, ale przy nas będzie pociągął niebiańskiej wódki, Ola będzie za tęczowym mostem z wszystkimi naszymi psami, Piotrek będzie siedział na chmurze i łowił, Eda będzie leżeć na chmurze pod słońcem, żeby nie marznąć, a ja będę mieć załatwienia w niebiańskim biurze obsługi i usług wszelakich!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz