niedziela, 30 czerwca 2019

Koniec niedziel?

Po niedzielnym obiedzie. Mama jeszcze nie poszła. Jakoś mi źle. Nowa myśl, że to nie mama się zmienia, tylko ja. Nie znoszę tego chaosu. Chciałoby się mieć spokój. Ciekawe czy kiosk się skończy? Nie będzie cichych niedzieli bez mamy? Wczoraj przyszła taka myśl, że jako ostatni z tego kształtu życia stracę ten dom. Za tydzień o tej porze będę na Chorwacji. Może kiedyś będę mieć urlop w domu bez konieczności zastępowania mamy? Mam takie wrażenie, że w następne wakacje będzie już spokój od babci. Mama ma dość kiosku, ale jej żal kasy.  Na Legimi czytam ciąg dalszy Baranka, czyli "Miłość na walizkach".

sobota, 29 czerwca 2019

Fiance

Czy ja bym chciała tak jak Marianna znaleźć sobie fiance? Nie. Tak pomyślałam, że być może jego też mogłabym stracić?

Łagodność

Starłam się z mamą o wyjście z Ogim na łąkę. One już kompletnie oczadziały z tymi psami. Ogi zajęczał na widok psów na łące i ja mam lecieć, bo one jedzą. Teraz obrażone pojechały do Auchan. Mama jest zrzędliwą babą. Wiecznie niezadowoloną i wszystko mówiącą podniesionym głosem. W ogóle nie dopuszcza do głosu, że ktoś mógłby decydować za nią. Chyba dlatego tak podoba mi się ten spokojny Baranek-Marianek z powieści Kalicińskiej. Cytaty:
-"W życiu musi być dobrze i niedobrze. Bo jak jest tylko dobrze, to jest niedobrze."
-"Przeżuwaj każdy dzień, jak ostatnią landrynkę z pudełka."

Jestem stara czy nie?

Podoba mi się ta książka, którą teraz czytam: "Trzymaj się, Mańka". Owszem chwilami nudna, ale te przestoje są też ładne. Mimo że bohaterka ma 50 lat, to bardzo mi odpowiada. Z tą książką nabieram spokoju. Tak jakbym znalazła bliską duszę. W jednym z rozdziałów Marianna i Antek będąc na Bali spędzają popołudnie jedno z prasówką na tablecie, a drugie z mailami. I wtedy Marianna stwierdza, że to tak, jak starzy ludzie. Na to Tosiek mówi, że oni starzy dopiero będą. Nie wie kiedy. My z dziewczynami spędzamy tak popołudnia, że odpoczywamy póki nie trzeba iść z psami. Później też leżymy. Idziemy z psami i kładziemy się do łóżek. I jeszcze jedna myśl. Przyszła mi do głowy kiedyś. Że większość chorób u kobiet zaczyna się po 40. I dlatego obiecałam sobie, że wtedy zrobię sobie wszystkie badania by zapobiegać. A teraz tak myślę, że ja ta mała Ewa nie uzyskam aprobaty na to że też będę się starzeć. Mam takie wrażenie, że menopauza mnie zaskoczy. Nie czuję się stara! Nie wiem czy zrobię te wszystkie badania. Jestem stara czy nie?

piątek, 28 czerwca 2019

Życie i my jako książki- cytaty

Cytaty:
Kto się nie zakochał, ten nie wie co to znaczy żyć.

Nie zna smaku prawdziwego życia, kto przez tunel samotności się nie przeczołgał.

Jesteśmy jak książki, większość ludzi widzi tylko naszą okładkę, mniejszość czyta wstęp, wielu wierzy tylko krytykom, nieliczni poznają naszą treść.

czwartek, 27 czerwca 2019

Praca

Przeglądałam portale pracy i doszłam do wniosku, że nie mam pomysłu na inną pracę. Gdybym chciała pozostać aktywną, to powinnam iść do Lidla czy Biedronki. Ale patrząc na koleżankę wiem, że to wyniszczająca praca i wcale nie na lata. W zasadzie dochodzę do wniosku, że warto poświęcić Solidowi kolejne lata.

poniedziałek, 24 czerwca 2019

Przed snem

Jestem już w łóżku po popołudniówce. Bardzo bolą mnie nogi, od ciepła i pracy stojącej w skarbcu. Nie mogę zasnąć, a jutro mam jechać z mamą do kantoru, do lidla po masło i po buty do wody

niedziela, 23 czerwca 2019

Niech więc mija

Zostawia się ludzi chorych samych. Gdy pracują, czyli płacą podatki, tzn że już wszystko dobrze. A tymczasem jest źle. Nie ma dostępu do psychologów, a każdy chory psychicznie wie, że leki nie pomogą na wszystko. Mam dość moich bliskich, nie chcę przyszłości z nimi. Ale się nie da nic zrobić. Nawet nic ostatecznego. Trzeba żyć i czekać, aż życie ułoży się tak, jak pragniemy. A jeśli nie? To nie szkodzi, bo i tak nie mogę z tego życia brać tego, co chcę. Niech więc mija.

sobota, 22 czerwca 2019

Jestem chora

I po co mi te stresy z dziewczynami? To silniejsze ode mnie. Nie pokonam tego. Jestem chora.

Chwila dla której warto żyć

Dzisiaj do 16 wolałam spać niż patrzeć na dziewczyny i z nimi być. Adek powiedział, że mi się nie dziwi. Ale on tak naprawdę nie wie. Żałuję, że jadę z rodziną na Chorwację. Chciałabym jechać bez nich nad Bałtyk, do Danii. Albo po polskiej stronie. Ale mnie nie stać. No i nie mogę robić czegokolwiek bez dziewczyn! To mój balast życiowy, ciężka walizka obowiązków. Czekam na emeryturę, bo wtedy nie będzie już ani dziewczyn, ani taty. Nie będzie ciężaru utrzymania domu, bliskich i siebie. Stracę ten dom, jako ostatni z tego życia, ale to nic, bo za chwilę gdy budzę się ze słońcem i zasypiam razem z nim, warto.

piątek, 21 czerwca 2019

Mój koszmar

Czy mnie nie zostało już nic innego w życiu niż strach, samotność i śmierć? Tak postrzegam swoje życie. Nic, co łączy się z opinią mamy lub Oli nie sprawia mi radości. Kocham ich, ale marzę o życiu bez nich. To mama i Ola budują we mnie to przekonanie, że bez nich bym nie dała rady. Komuna kobiet to koszmar. Czemu więc ciągle wstaję z łóżka? Bo nie jestem u siebie! Tylko u mamy, która zadecydowała za mnie. Bo w pracy mogę być bez nich. I najczęściej mi tam dobrze. Szkoda tylko, że jestem tam głodna. Bo oczywiście mama wie najlepiej ile wolno mi jeść! Co zarzucam mamie konkretnie: że nie gotuje na czas i że nie dopuszcza do realizacji moich decyzji. A Oli mam za złe, że nie pozwala mi mieć pieniędzy i o nich decydować. Złości mnie też, że będę musiała kiedyś latać z psami kosztem mojego snu.

Jak ochronić psa!

Wymyśliłam to. Gdy będę się wyprowadzać do Trzebini, to lepiej puścić Piotrka samego z tobołami, a samej przyjechać taxi, ale z psem.

Uśpiona świadomość

Decyzja o tym by wyprowadzić się z Krakowa będzie trudną. To będzie w zasadzie wybór jak w tragedii greckiej, każda decyzja będzie zła. Warto też sobie uświadamiać już dziś, że nie będzie powrotu. Raz, że nie zostawię Edy samej, a dwa że wątpię by była między młodymi a mną taka ciepła troska jak między Edą a mną. Kupię sobie Edę, bo ona po śmierci Piotrka będzie musiała nauczyć się żyć. A ja będę miała doświadczenie w budowaniu życia od nowa! Już trochę mam. Jakie to życie jest straszne! To okresy złudzeń pomiędzy tragediami. Uśpionej świadomości. Ola powiedziała, że ona nie rozumie jak ktoś może chcieć popełnić samobójstwo. Mnie brakuje odwagi by to zrobić. Lubię sen, bo wtedy nie ma bólu życia.

Upragnione łzy

Gdy tak słuchałam narzekań Edy na Piotrka, to tak naprawdę nie wiem komu wierzyć. Edy nie szanuję, bo jest zwykłym leniem i lubi wyolbrzymiać swoje sprawy. A Piotrek to tak naprawdę drugi tata. Jebany pan i władca. To tak naprawdę trudne tylko dla Edy, bo była, jest i będzie od niego zależna. Zresztą jej chodzi tylko o pieniądze. Nie dziwię się w każdym razie Piotrkowi, że wyjeżdża bez niej. Tyle tylko, że on jest skazany na równie beznadziejną partnerkę, co on sam. On nie ma nic do zaoferowania wartościowej kobiecie.  W takich chwilach boję się starości. Bo wiem, że jestem skazana na Piotrka i Edę, a równocześnie boję się życia z nimi.  Nic nie weźmiesz ze sobą i niczego nie będziesz mieć oprócz upragnionych łez rozpaczy w oczach bliskich, że to Ty odchodzisz.

czwartek, 20 czerwca 2019

Zupełnie dobrze

Tak czytam tę Kalicińską i myślę, czy ja bym miała odwagę wejść w związek? Nie muszę i chyba nigdy nie będę już musiała, bo nie żyję sama. Ciężko mi tylko czasami, że nie mam prawa do decyzji. Może dlatego też czasami chcę zmienić pracę? Bo to by była moja decyzja i mój, kolejny świat. Tylko mój. Ale Solid jest taki oswojony, taki zwykły i taki bezpieczny. Zostanę. Mężczyzna mi nie potrzebny.  Nie ma też już we mnie tej tęsknoty by wyjechać gdzieś i zacząć od nowa, jak bohaterki książek. Chyba wszystko jest na miejscu i tak jak powinno. Jest zupełnie dobrze.

Boże Ciało

Boże Ciało. Po nocy spałam do 12, a potem dalej do 16:47. Procesja szła gdzieś blisko, oczywiście padał deszcz. W pracy, w skarbcu z Kingą. Nie lubię jej. Jutro wolne, ale jadę do ZUS, załatwić Oli puezus i epuap. Od poniedziałku popołudniówki. Teraz będą lżejsze, bo Kinga jak twierdzi jest samowystarczalna. Zakłamana. Byłam w bibliotece. Na sierpień okulista po poradę w sprawie operacji. Czytam "Trzymaj się, Marianno". Fajny ten Baranek, ale akcji w książce co kot napłakał.

niedziela, 16 czerwca 2019

Monika

Musiałam napisać do Moniki, żeby obronić Olę, bo wcześniej narzekałam na nią i jej kieszonkowe. Monika i tak tego nie rozumie. Nieważne. Potrzebuję Moniki, chociaż to ciężka osoba.

Jak odnajdziemy się w niebie?

Pamiętam jak byłam chodzącym stresem za czasów kantoru i studiów. Jak martwiły mnie cienie pod oczami i wystające żebra. To był najgorszy czas w moim życiu. Pogrążałam się coraz bardziej. Dudlej-Sanojca nie wie, że zwalniając mnie, zapoczątkowała moje uratowanie. Mama mój kryzys przekuła na nowe życie. Dobrze, że była przy mnie i że byłam w szpitalu. Ale teraz tak często mi przeszkadza! Wiem, że nie mogę żyć sama, ale chwilami mi tego brak! Ani mama ani Ola nie zdaje sobie sprawy jak bardzo na nie tu psioczę. Czy pokonałam pierwszy poważny kryzys w Solidzie? Nie uciekłam! Zostałam! Czytam teraz "Trzymaj się, Mańka" i tam taka scena, w której Marianna wspomina zmarłych bliskich. Zastanawia się jak oni odnaleźli się w niebie uwzględniając specyfikę każdej z tych osób. I np Gienio fruwa a aniołami, a może jeździ na niebieskim harleyu, Lilka skacze po chmurach, a Włodek pewnie wiedzie spory ze świętym Piotrem. A my jak? Mama będzie zajęta i w ciągłym ruchu, tata z boku, ale przy nas będzie pociągął niebiańskiej wódki, Ola będzie za tęczowym mostem z wszystkimi naszymi psami, Piotrek będzie siedział na chmurze i łowił, Eda będzie leżeć na chmurze pod słońcem, żeby nie marznąć, a ja będę mieć załatwienia w niebiańskim biurze obsługi i usług wszelakich!

Pokora wobec życia

Niedziela, po obiedzie, mama poszła już do kiosku, fb nie działa, leżę. Poczułam potrzebę napisania tu komentarza do przeczytanego wywiadu z Marzeną Rogalską. Na razie mimo 49 lat ma pracę w tv, więc jest szczęśliwa. Później ją wywalą i zastąpią młodszą. Może wtedy będzie znów pisać? Na pewno nie będzie jej stać by jak twierdzi zamieszkać w Paryżu lub Prowansji. Dobrze się mówi, że jest się pokornym wobec decyzji życia, gdy dobrze się wiedzie! Jaki człowiek jest dziwny! Gdy w moim życiu było dużo powierzchownych znajomości tęskniłam za stabilnością, prawdziwą przyjaźnią. Teraz chciałabym mieć wokół siebie więcej ludzi! Ciężko mi czasem. Jednocześnie jestem nudnym towarzyszem! Wybiorę teraz Avon! Pa!

sobota, 15 czerwca 2019

Ogrodzenie

Dzisiaj majster skończył ogrodzenie od strony balkonu. Można zostawić otwarty balkon i psy są bezpieczne. Można usiąść swobodnie w ogródku. Mama planuje kupić huśtawę. Mało czytam książek, dużo fb. Do pracy idę w poniedziałek na noc. Wcześniej drugie podejście do fryzjera. Jest tak gorąco, że spać będę pod poszewką.

Po pracy

Jest sobota po 18-tej. Nadal upał. Spałam, gdy weszła Ola i z pretensją powiedziała, że jeśli teraz śpię, to nie będę spała w nocy. W skarbcu ciężko, bo musiałam sama pakować większość zasiłków. Teraz będę z Kingą. Może być ciężej psychicznie.

czwartek, 13 czerwca 2019

Dawno nie pisałam!

Dawno nie pisałam. Czasem jeszcze podryguję, że mogę coś zmienić, a tu już na wszystko za późno. Ciężko mi z tym. Wycofałam się z operacji oczu. Nie chcę kolejnego kredytu. Nie chcę musieć wybierać metody operacji i tego ryzyka czy będę mogła mieć w przyszłości operacje na zaćmę. Mam dość. Czemu to ja muszę nieść ten ciężar? To samo mogłaby powiedzieć Ola! Nawet byłaby bardziej uprawniona do tego! Chciałabym obudzić się w innym wymiarze by nie musieć podejmować takich decyzji! Wiem już, że to Ci bliscy, którzy zamieszkają z nami, podsuną Edzie pomysł by schowała mi leki. Wiem i nic nie mogę zrobić! Nie dawaj Edzie swojej karty. Mamie jej nie dajesz, a Edzie byś dała? No właśnie! Nie poddawaj się, Ewa! Tyle jeszcze musisz przeżyć. Choćby nie wiem jak było, to musisz żyć: bo Piotrek, bo firma, bo Ola i mama i kredyty, bo tata też ma prawo do kogoś bliskiego. Będzie mi nie raz ciężko, ale co zrobić. Nie myśl, nie analizuj. Rób swoje. Teraz to znaczy rano idź po dowód, a potem do pracy!

poniedziałek, 10 czerwca 2019

Konsekwecje czytania ofert pracy

Przed chwilą postanowiłam, że złożę CV do urzędu skarbowego. Ale jednak nie. Gdy analizowałam zarobki, godziny pracy i luz w pracy, to wolę zostać w Solidzie. Dalej nie wiem jaką metodę korekty wzroku wybrać. Wyszłam wcześniej ze skarbca. W pracy w chwili przestoju analizowałam przejście do kantoru. Ale mi przeszło. Bo przeważyły obawy o awantury o kursy.  W urzędzie skarbowym nie odpowiada mi rewia mody i niemożność zdobycia kodów z biblioteki i brak wolnego w tygodniu. Tak się kończy czytanie ofert pracy. Gdybym nie miała pracy, to z desperacji byłabym mniej wybredna! Idę spać.

sobota, 8 czerwca 2019

Depresja popensyjna

Wyrzuciłam dzisiaj ten plakat-kalendarz z mojej ściany. Bo denerwowały mnie moje skojarzenia z myślą Jana Pawła II, że przyszłość zaczyna się dzisiaj, nie jutro. Tak jakbym miała wpływ na przyszłość. Nic nie mogę zrobić, czeka mnie lub Olę życie z Edą. I bieda. Zastanawiam się po co żyć skoro nic nie zależy ode mnie. Ciężko mi. Depresja popensyjna. Na co ta walka? Nawet zasnąć nie dam rady, bo spałam, jak dziewczyny były na tandecie.

piątek, 7 czerwca 2019

Jestem dumna z zarządzania pensją

Po tygodniu nocek mam wolne. I dobrze, bo dzisiaj była pensja. Oprócz wydatków sztywnych: zamówiłam i zapłaciłam za topy w mniejszym rozmiarze (tym razem zielony, żółty, granatowy, szary i czarny), kupiłam psu Eutyrox, odłożyłam na badanie wzroku, wysłałam "Serca..." do Justyny. Zabrakło mi na fryzjera. Ale przelałam I ratę za Avon. Zaraz obejrzę jeszcze raz katalog, ale chyba nic nie wezmę. Policzę też wydatki na lipiec.

sobota, 1 czerwca 2019

Samotność Dziecka

Dzisiaj Dzień Dziecka, ale tak naprawdę to zwykły dzień. Leżę po obiedzie, dziewczyny poszły z psami. Wcześniej były na rowerach u Kapucynów po balsam na jutro do kiosku. Chcą też jechać do Auchan, ale mi się nie chce. Mama jutro idzie do kiosku. Była u nas p.Wiesia. Przyniosła Oli kasę za księgowanie i ciuchy do przymierzenia. Mam już dużo bluzek. Poprosiłam ją o spodnie, ale bluzki wzięłam. Uświadomiłam sobie, że na Chorwacji nie kupię sobie nic, bo nie będę miała kasy. Wszystkie pieniądze trzyma mama. Całe życie upupianie. I tak spoko, że dzisiaj z tym nie walczę. Z tej szarpaniny emocjonalnej za czasów kantoru została mi tylko choroba. To chyba mama utrwaliła we mnie to przekonanie, że sama nie dałabym rady. A cały ten blog, ta odtrutka na udawaną infantylność, to dowód, że i tak jestem sama. Od dziecka sama, swoje problemy, wątpliwości, pytania musiałam rozwiązywać sama. Czy byłabym taką samą mamą? Niech na mnie i Oli skończy się nasza rodzinna dola samotności kobiet.

Samotność

Bożenka przysłała mi na Messengerze cytat: zawsze wierz w siebie nawet jeśli oznacza to samotne chodzenie. Dzisiaj mam dobry nastrój, nie czuję się samotna. Wiem za to, że fakt zarządzania samemu moją pensją powoduje, że nie mogę liczyć na wsparcie finansowe mamy. Jeśli nie wystarczy mi na coś z resztek pensji, to tego nie kupuję. Podobnie jest z jazdą samochodem. Ani mama, ani tymbardziej Ola, mnie nigdzie nie zawiezie. Kończę ten wpis by przeliczyć realne wydatki.