środa, 29 listopada 2023

Myśli przed indywidualną

1. W temacie konfliktów rodzinnych trzeba powiedzieć, że pogodziłam się z faktem, że naturalna ja jest konfliktowa. Ta wspomagana lekami jest spokojna i taka chcę być, bo łatwiej układają mi się relacje rodzinne. Zrozumiałam, że koncentrowanie się na swojej złości jako formy zadośćuczynienia za chorobę jest zgubne i prowadzi mnie do obniżenia nastroju.

2. Przez chwilę zmieniałam "Karty miłości", ale uświadomiłam sobie, że potrafię uporządkować i podsumować dotychczasowe życie bez pisania powieści. Za to powoli zapisuję sceny seksu, jakie teraz przychodzą mi do głowy. I robię to by podtrzymać swoją seksualność i wzmacniać kobiecość, która obudziła się po odstawieniu antydepresantów.

3. Wywołany na terapii temat porównywywania się dał mi do myślenia. Pod względem fizycznym zobaczyłam swoje ciało jako atrakcyjne. Mam świadomość otyłości i słabego wzroku (a okulary utrudniają całowanie) a mimo to nie przeszkadza mi to. Czuję się lekka i kobieca. 

4. Zapragnęłam poszerzenia grona znajomych. Bardzo spodobały mi się słowa p. psycholog Ani, która na zajęciach z technik poznawczych powiedziała, że to normalne, że znalezienie rozwiązania jest łatwe, gdy już je znajdziemy. Te słowa wróciły do mnie na Balu Andrzejkowym gdy nikogo tam nie znałam. Pomyślałam, że poznanie człowieka jest łatwe, gdy już przełamiemy pierwsze lody. Podtrzymuję w sobie pomysł by uczestniczyć w Klubie Pacjenta ale przypomniało mi się Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Psychiatrii, który na Miodowej prowadzi warsztaty terapii zajęciowej. W pierwszej kolejności Klub Pacjenta, a w przyszłości może warsztaty.

5. Zauważyłam, że w chwilach obniżonego nastroju mam potrzebę rozmowy z kimś, kto zna takie przeżycia. Nie chcę by byli to Bliscy, bo oni nie mają do mnie dystansu i nie chcę by był to psychiatra, bo nie zawsze wymaga to zmian farmokologicznych. Nie wiedziałam, że niebiologiczne formy leczenia mogą mi tak dużo dać.

6. Po raz kolejny wrócił do mnie temat studiów by być z ludźmi, którzy podzielają moje zainteresowania. Teraz Biały Domek, potem Klub Pacjenta i/ lub Warsztat na Miodowej, a gdy utrwalę nawyki i organizację wykonywania obowiązków domowych z pracą rozważę studia.

7. Chciałabym mieć przyjaciela do seksu, stałego, póki będzie nam dane się wspierać. Ale biorę pod uwagę, że mogę pozostać pojedyńcza.

poniedziałek, 27 listopada 2023

Seks

 Całą niedzielę fantazjowałam o seksie z mężczyzną chorym jak ja, którego mogłabym poznać w szpitalu albo na terapii. Tak, blogu, chciałabym znów kochać się z mężczyzną. I dużo myślałam i nie kupię sobie wibratora. Bo jeśli będę go mieć, i doświadczę uczucia wypełnienia, to chyba to będzie jakiś mój ostatni bastion kobiecości. Powoli dojrzewam do tego, aby przeczytać i zmienić "Karty miłości". Pa, blogu!

piątek, 24 listopada 2023

Znowu trudny piątek

 Dzisiaj był piątek, a to jest dla mnie ciężki dzień na terapii. Raz, że mam terapię indywidualną, na której psycholog zawsze mnie otwiera, a dwa, że jest muzykoterapia, na której z każdą łzą się oczyszczam i przychodzi do mnie siła. I choć potem czuję się lekka, wręcz lekkusieńka, to jestem zmęczona, jakby poturbowana, jakby coś ze mnie wyszarpano. Możesz mnie, blogu, spytać: a czemu musi wyszarpywać? Czemu to jest tak pochowane? Bo nawet w moim domu boję się spokojnie, nie krzycząc z bezsilności, powiedzieć co czuję. Bo mam wrażenie, że mama z Olą w jakiś choćby minimalny sposób dadzą mi odczuć, że jestem chora. A moim zdaniem schizofrenia nie zabrania i nie wyklucza odczuwania pełnego wachlarza uczuć. Czasem mam wrażenie, że mama i siostra akceptują mnie tylko wtedy, gdy jestem pokorna, karna, gdy uczucie złości czy niezadowolenia, a wręcz i chwilami nienawiści jest zagłuszone przez Rispolept. A ja wiem, że staję się wtedy jakby kukłą. I tylko nie wiem, blogu, która ja jest szczera a może powinnam powiedzieć naturalna? Ta, która godzi się jak owca prowadzona na rzeź czy ta, która krzyczy i gdy wszyscy mają dość i ja mam dość, idzie do siebie? Wiem natomiast, że bez tego napięcia, złości, agresji na bliskich jest mi lżej, pewniej, spokojniej i bezpieczniej. No i mam odpowiedź: muszę pomóc sobie lekami by zapewnić sobie równowagę. Znowu odkryłam w swojej chorobie coś nowego. I po raz kolejny mam dowód, że jestem chora i że dzięki lekom mogę funkcjonować w społeczeństwie.

Ale co było na indywidualnej. Raz, że moje łzy na wspomnienie Oli gdy chciała odejść z Makro. I pytanie psycholog czemu płaczę? Bo mama sprząta, dba o nas i dom, Ola pracuje na nas, wtedy wbrew sobie, a ja leżę. Płaczę, bo zawiodłam samą siebie. A dwa, że psycholog uczy mnie bym rozmawiała z Bliskimi, skoro postawiłam sobie za cel i chcę zmniejszyć liczbę konfliktów. I coś co wypróbuję gdy Ola wyda mi polecenie że mam coś zrobić powiem jej: wiem, że trzeba to zrobić, ale wiedz, że nie lubię gdy wydajesz mi polecenia. Często masz rację, ale mnie uruchamia już sam twój ton głosu

Na muzykoterapii była piosenka, która wyraża uczucia mojego życia. I był to "Linoskoczek" Turnaua. Ale jest inaczej niż w pierwszym pobycie w Białym Domku. Ta piosenka to nie jest już wyraz marności mojego życia, niemocy. Teraz to odwaga, relacja z życia. Bo ja idę, blogu, balansuję, kurwa ciągle idę, chociaż wiedz, że to jest ciężkie.

I mam ci, blogu, jeszcze do napisania, ale teraz idę już spać. No to pa, blogu!

poniedziałek, 20 listopada 2023

Było mi źle

 Naciągaczy na terapii nie brakuje! Wkurzają mnie Alicja, Justyna i ten pustostan Kinga. Dzisiaj po psychoterapii było mi bardzo zimno. Zdenerwowałam się tym, że muszę być w grupie z tymi oszustkami i że się rozchoruję na stare lata i Bliscy mnie zamkną. Do tego nie widziałam krzyżyków z haftowania. Było mi źle. Przygotowałam okulary. 

piątek, 17 listopada 2023

Co jest wyzwaniem, czyli uwagi po koncercie w Filharmonii

 NIE BĘDĘ STUDIOWAĆ I NIE ZMIENIĘ PRACY!!! Zmienię organizację planu dnia, a nie życia! W filharmonii pomyślałam, że Zosia musi być wysoce wrażliwą osobą. A potem przyszła myśl, że niekoniecznie, bo są Artyści i rzemieślnicy. Maksymiuk, który drygował orkiestrze jest Artystą. Ma 87 lat i dalej jest aktywny i twórczy. Prawie tyle co moje babcie, gdy odchodziły. Ale one nie były tak wolne. Były ociężałe, bez pasji i namiętności! Jak lekko czułam się w nocy licząc pakiety! Poczułam się odkupiona. Moim zadaniem jest tylko pchać mój wózek codzienności i kochać Bliskich. Reszta wydarzy się sama. Może stchórzę i nie zmienię pracy, ale nie muszę wykonywać gwałtownych ruchów, bo proces zmian się zaczął. A ile potrwa? Może będzie jak z symfonią Sybeliusa, którą odtworzył i stworzył utracony zapis nutowy właśnie Maksymiuk? Przy suficie Filharmonii Krakowskiej jest napis po łacinie: sięgaj w głębię! W tym koncercie przyszło ukojenie i zgoda na życie. Nie muszę stawać życiu wyzwań, bo to ono jest wyzwaniem!

Burza

 Burza w mojej głowie, i deklaracje, które się nie potwierdziły. Tak, chciałabym iść na studia i chciałabym zmienić pracę, ale Ola z mamą nie wesprą mnie w tym. Ola z poczucia zagrożenia, że mogłabym być bardziej samodzielna przez co ona straci poczucie bycia potrzebnym i w jej przekonaniu daje jej prawo do bycia władczą, a  mama zakłada że przez to będę bardziej chora. Pracy nie zmienię, bo chcę mieć jakąś stałą rzecz na tym etapie życia. Przeszkadza mi, że muszę być podporządkowana mamie, Oli i Piotrkowi. Ta wspólnota mnie obciąża. Nadejdzie mój dzień. Gdy będę wolna od mamy, gdy wywalczę sobie u Oli prawo do nieobsługiwania jej i gdy zmienię pracodawcę, a może i zawód. Zrobię to krok za krokiem. Zacznę od studiów na jesień 2024/2025. 

czwartek, 16 listopada 2023

Plany na aktywność

Blogu, mam kilka myśli i chciałabym je sobie usystematyzować. 

1. Praca na noce mi szkodzi psychicznie. Wywieranie nacisku na dyrekcję Solidu poprzez  szantażowanie zaświadczeniami od lekarzy nie ma sensu, bo one i tak nie są respektowane, nawet w stosunku do osób z orzeczeniem. Jeśli więc nie chcę pracować na noce, powinnam zmienić pracę.

2. Gdy pod koniec zimy skończę terapię będę wzmocniona psychicznie i wyregulowana fizycznie. Dni będą coraz dłuższe, słoneczne i będzie mi się dobrze funkcjonowało. W pracy wrócę do 3 zmian, a nie tylko na noce. Przyjdzie lato i będę na zastępstwach w skarbcu, więc będę aktywna.

3. By nie tracić aktywności na jesień podejmę studia na Pedagogicznym na infobrokerstwie. Spróbuję pogodzić pracę ze studiami. Mama już nie pracuje w kiosku i ani Ola ani ja nie musimy myśleć, że musimy ugotować obiad. Ola nie chce już podejmować studiów. Nie wstrzymuje mnie też kwestia laptopa jako narzędzia do studiowania, bo jeśli Ola będzie uczyła się na kursach z Pociągu do kariery, to poproszę mamę by pożyczyła mi kasę na nowy laptop. Oddam w ratach, bo tak mi łatwiej. Jeśli uda mi się godzić pracę w Solidzie ze studiami będzie super. Pod pretekstem obciążenia i ryzykiem odejścia mogę negocjować z dyrekcją przejście na 2 zmiany na czas nauki. I albo się uda i zostanę w tym systemie, albo zmienię pracę.

4. Chciałabym pracować w Poczcie Polskiej, ale mam zbyt długi okres wypowiedzenia by móc do niej przejść pomimo chęci zatrudnienia mnie przez Pocztę. Trzeba więc złożyć wypowiedzenie, odpracować 3 miesiące, iść na przechowanie do Auchan na kasę i filować na ogłoszenie w Poczcie. I tak mogłabym zrobić na początku 2026 roku, gdy spłacimy auto. Bo choć rata jest niska to świadomość obowiązku zapłaty raty jest dla mnie ograniczająca działania.

5. W przypadku osób z orzeczeniem uczelnie refundują sporą część czesnego. 


poniedziałek, 13 listopada 2023

Zmienne wigiljne emocje, łańcuch pożyteczności i ja jako marka

 Chcę ci, blogu, powiedzieć, że każdego roku we Wigilię u Edy i Piotrka czuję się dobrze, beztrosko, z ciepłem rodzinnym i humorem. Ale gdy pomyślę o kłopotach jakie mam przez Piotrka, to zbiera we mnie złość. Ale pokonam tę emocję, bo po Tacie widzę do czego prowadzi uleganie negatywnym emocjom. A teraz blogu o dzisiejszym dniu w pracy. Gdy się obudziłam, nie chciałam wstać. Było mi ciężko na duszy. Chciałam wziąść na żądanie żeby zostać w łóżku, leżeć i uciekać od niechęci do życia. I wtedy wzięłam telefon do ręki i zaczęłam oglądać Instagrama. Pod wpływem stories pisarki Agaty Przybyłek poczułam, że warto wstać. Przybyłek zamieściła printscrenna od swojego wydawcy z bardzo dużą promocją na jej książki. Przyszła taka myśl, że to są takie piękne historie i że może teraz ktoś je kupi i przeczyta. Że Przybyłek napisała historię i uruchomiła tryb pracy dla wielu osób. I pomyślałam, że ja muszę iść do pracy by też wziąść udział w łańcuchu pożyteczności. W pracy byłam z Agnieszką. Milczała. Ale nie zwracałam uwagi na jej humory. Cały czas coś robiłam. Wyszłam razem z nią. Owszem chwilami była we mnie złość na nią, ale stopowałam się myśląc, że przychodzę do Solidu pracować i że jestem marką i o nią dbam. Teraz jest 23 i idę spać. Dobranocka, blogu!

niedziela, 12 listopada 2023

Cud świąteczny

 Nie lubię spacerować ani z mamą ani z Olą. W mojej ocenie nie rozumieją one, że mnie może być za ciężko by iść szybko lub pod górkę. Są niekulturalne, bo jest zasada równaj do najsłabszego, bo silny i tak sobie poradzi. Mama zaproponowała żebym trzymała formę, to we wrześniu przyszłego roku pojedziemy do Zakopanego żeby chodzić po szlakach. Na początku się zgodziłam, a teraz myślę, że nie chcę z nią jechać. Wykorzystam okazję by od niej odpocząć. Za sprawą recenzji okładkowej do świątecznej książki Agaty Przybyłek zadumałam się. Było tam napisane, że to od nas zależy czy zobaczymy cud i magię świąteczną. I tę małą i tę dużą. W zeszłym roku poczułam to, gdy w pracy, w radiu leciała piosenka Celine Dion. W tym roku po raz pierwszy poczułam to ciepło, gdy czytałam książkę Wilczyńskiej "Cud na zamówienie". Jeden z jej bohaterów, samotnik, informatyk jadł ze smakiem sklepowe śledzie. I gdy potem znalazłam w lodówce śledzie Lisnera poczułam się szczęśliwa. A teraz myślę, że smaku jedzenia nauczyła mnie mama. I to we mnie przetrwa i będzie, gdy jej już nie będzie. Jaka szkoda, że pewnie znów pojedziemy do Trzebini na Wigilię. Chciałabym, żeby mama wreszcie zrozumiała, że Piotrek i jego rodzina nie są już częścią naszej wspólnoty. A wszystko po to żeby święta spędzić w domu, a nie z nimi. Ale mama jest zbyt dużym tchórzem by zostać w Wigilię z Tatą. Ciężko skonfrontować się ze swoimi wyrzutami sumienia, złością i niemocą. Tylko dlaczego niechęć do bycia we Wigilię u Piotrka i Edy traktowane jest jako objaw choroby? Agata Przybyłek kończy tegoroczną książkę świąteczną Festiwal Lodowych Serc hasłem, aby nasze serca nie były z lodu, byśmy pozwolili sobie na magię Bożego Narodzenia. Jeśli Wigilia będzie w Trzebini to pojadę by mama nie gadała, że jestem chora ani nie wymyślała mi zajęć i żeby nie zostawiła mnie bez jedzenia. Nie kupię ani pół prezentu. Nienawidzę Piotrka i gardzę jego rodziną, co nie przeszkodzi mi złożyć im życzenia, uśmiechać się do nich i z nimi jeść. Przemyślałam to Zakopane. Chciałabym jechać.

sobota, 11 listopada 2023

Plany co do ruchu

 Byłyśmy z Olą na basenie. Gdy pływałam przyszła takie myśli: 1. czemu czepiam się tej mamy 2. basen powstał i jest, znów na nim jestem i próbuję coś zmienić, a to bez sensu. A teraz tak myślę, że ruszam się nie by schudnąć, ale by nie dać się depresji, by wyrobić nawyk ruchu, który da mi endorfiny. Ruszam się by wypełnić czas wolny, bo książki przestały mi wystarczać. 

Czas dla mnie samej

 Terapeutka od muzykoterapii zapytała czy chciałabym być w związku. Zaproponowała też to psycholog. Nie czuję się na to gotowa psychicznie. Dawniej sobie tego zabraniałam. Gdy na muzykoterapii słuchałam "Wolnych ptaków" poczułam, że mam prawo marzyć. I zamarzyłam o związku, ale dopiero po menopauzie. Marzy mi się związek bez ciężaru rodziców. Ale bycie w związku nie jest warunkiem niezbędnym. Po raz pierwszy ten kawał życia do przeżycia stał się dla mnie czasem dla mnie samej. Czasem, który może być owocny. Z jakąś nadzieją. Nie jest już  oczekiwaniem bez nadziei aż umrze mama i uwolnię się od ciężaru jej dyktatu. Nie zależy mi by ulżyć jej w bólu czy ciężarze życia. Jestem osobnym bytem. W stosunku do niej jestem poprawna politycznie. Moim marzeniem jest życie bez mamy w jej domu. Choćby przez jakiś czas. Razem z mamą przekreślę Piotrka. Bo Edę przekreśliłam już dawno. Panie Boże daj siłę mojemu rodzeństwu i mnie abyśmy z sukcesem zakończyli nasze układy finansowe. 

O relacjach z dziewczynami

 Nie zależy mi by pisać tu kroniki terapii. Zamiast tego chcę powiedzieć o tym, że psycholog w rozmowie ze mną zakwestionowała prawo mamy do decydowania o mnie i zwracania mi uwagi czy wydawania poleceń. I choć to pewnie nie raz byłby miód na moją duszę, to z drugiej strony wiem, że nie angażuję się już emocjonalnie w mamę. Dla mnie ta relacja powinna być poprawna. Z każdą łzą na piosence Denisa Rusosa na muzykoterapii w czasie poprzedniej terapii się z nią żegnałam. Żegnałam się z bezgranicznym oddaniem dziecka mamie. I jeszcze jedno z każdą łzą ją opłakiwałam. Teraz myślę, że zaufaniem obdarzyłam Olę. Czuję że nadejdzie dzień, gdy będę dawać jej siłę. Chcę ją wspierać i otrzymywać od niej wsparcie. Tak pojmuję partnerstwo.

wtorek, 7 listopada 2023

Kryzys

 Dzisiaj w czasie prezentacji ogrodniczej przyszedł kryzys. Dlaczego po raz kolejny muszę w jakiś sposób być w Kobierzynie? W Borku myślałam dlaczego mam taką chorobę? Później przyszło czarnowidztwo, że psycholodzy nie zdołają wskazać mi sposobów na mnie samą i że cała ta terapia pójdzie na marne. Zjadłam ciasteczko, poczułam, że wraca mi siła. Zdjęłam kurtkę i poczułam się lżejsza. Wysiadłam z tramwaju, poszłam do sklepu by kupić rodzynki by zawsze mieć je przy sobie i w razie kryzysu zjeść je zamiast słodyczy. Później przeszłam 2 przystanki do biblioteki i następne 2 do domu. Przeszło mi. Teraz myślę, że sukcesem tej terapii będzie to bym się aktywizowała, bym wyregulowała dobową organizację życia, bym przyzwyczaiła się do wysiłku fizycznego. Moim sukcesem jest to, że jestem na terapii, że ją realizuję, a nie moje ewentualne rozkminki psychologiczne. Od rozkminiania są specjaliści.

poniedziałek, 6 listopada 2023

Problematyczny

 Problematyczny chłopak został usunięty z oddziału. Dano mu skierowanie na zamknięty. Po rozmowie z ordynatorem Białego Domku jeszcze chojrakował, ale gdy później spotkałyśmy go na terenie szpitala to spuścił z tonu. Bo aby dostać się na zamknięty albo inną terapię trzeba czekać pół roku, a tu skończyło się L4 i trzeba będzie wrócić do pracy. Do niedawno lekko wyrażał się o tym, że go zwolnią. O swojej przełożonej i koleżankach z pracy mówił z pogardą i nienawiścią. Teraz będzie zależny od nich. Zawodowo przez półroczne psychiatryczne L4 dostał wilczy bilet. Bo Kobierzyn każdemu da w dupę. Źle Ci było, gdy masz cukierkowe życie, no to spróbuj teraz. Mnie ulżyło, że go wywalili. Może i jest tak, że w Białym Domku trzeba się dostosować, być pokornym idiotą, ale to w końcu jest oddział państwowego szpitala psychiatrycznego. Mnie też dadzą w dupę.

niedziela, 5 listopada 2023

O generacyjnej książce

 Przeczytałam "Pokolenia. Jak uczyć się od siebie wzajemnie". Dodatek do tytułu nie adekwatny do treści. Książka charakteryzuje pokolenia i w słowach Sobierajskiego zachęca do porozumienia międzypokoleniowego. Przeprowadzone wywiady z "nazwiskami" pokazały, że każde z pokoleń sentymentalizuje swoje. Większość deklaruje otwartość, ale pozostaje mocno krytycznych wobec pokoleń zstępnych. Cieszę się, że ją przeczytałam, bo zachęciła mnie do zmian w myśleniu i wytłumaczyła sens działań. 

Ja a młodzi

Fb mi polecił książkę socjologa prof Sobierajskiego "Pokolenia". Zaczęłam ją czytać. Myślę przy niej, sprawdzam znaczenia słów. Jest o tym jak pokolenia mogą wzajemnie się wzbogacać. I tu kilka refleksji po pierwszym rozdziale. Pokolenia wyznaczają wiek człowieka i wydarzenia historyczne i punkty przełomowe dla danego narodu. Zgadzam się z dającą nadzieję i radość tezę, że pokolenia mogą się uzupełniać, a nie zwalczać. Różnicę pokoleń odczułam, gdy przyszłam do Solidu. Starzy ludzie tam przyjęli mnie ciepło. Nie wiem czy byłam taka dla tych młodych, którzy przyszli po mnie. Deprecjonuję młodych na podstawie negatywnych ocen pracowitości moich bratanków. Na moje uprzedzenia w stosunku do młodych wpływa fakt, że im zazdroszczę, że niejednokrotnie łatwiej im zdobyć pracę niż mnie kiedyś, gdy startowałam w dorosłe życie. Zauważyłam, że byłam równie pogubiona, niepewna co oni. Podobnie jak oni pragnęłam jak najszybciej wskoczyć w schemat dorosłego życia przy najmniejszym wysiłku z mojej strony. Byłam leniwa i nie chciałam pracować. To, co odróżnia młodych ode mnie, w czym są lepsi, to samoświadomość wartości i umiejętności zawodowych. Dla mnie bycie zadowolonym z pracy i dobra atmosfera w pracy jako wyznacznik jakości pracodawcy przyszła z czasem. Dla nich jest to oczywiste. Młodzi uczą się dłużej i więcej i chcą być za to docenieni, dla mnie ważnym było by w ogóle mieć pracę. Było mi łatwiej niż młodym, bo mieliśmy siebie nawzajem, rozmawialiśmy ze sobą, byliśmy zintegrowani przebywaniem na świeżym powietrzu, zabawą i sportami zespołowymi. Od młodszych ode mnie odróżnia mnie to, że swoje oceny wobec siebie prezentowaliśmy między sobą, a nie w internecie. Wyrażaliśmy je, a nie dokumentowaliśmy. 

sobota, 4 listopada 2023

Moja kronika terapii

Pierwszego dnia zaszokowałam wszystkich wyznaniem o schizofrenii, ale zmilczeli to. Na terapii od razu wzięłam się za haftowanie kota. Nie uprzedzałam się do żadnych zajęć i poszłam na zajęcia plastyczne. Wśród uczestników terapii nie ma ciężkich przypadków, w większości to gówniarze, którzy kombinują jak nie iść do pracy. Wśród nich modne jest słowo: przebodźcowany. I choć oni go nadużywają, to uświadomiłam sobie, że ja przez ciągłe używanie telefonu byłam rozdrażniona. Od tego momentu staram się ograniczać korzystanie z telefonu. 
Drugiego dnia byłam na zajęciach improwizacyjno-ruchowych. Myślałam, że to nowa nazwa dla zajęć tanecznych. Teraz to zajęcia psychologiczne. To wymyślanie ruchu do problemów psychologicznych. I choć wiem, że to dobieranie zajęć pod doktorat studentki ordynatora oddziału i wolałam zajęcia taneczne, to postaram się coś z nich wyciągnąć. Na psychoedukacji było o hormonach szczęścia. Część teoretyczna mnie nudziła, ale sposoby na naturalne wytwarzanie ich przez organizm mi się spodobały. Trzeba zdrowo jeść, spać, mieć hobby, ruszać się. Po tych zajęciach przestałam się zadręczać tym, że sama zaspokajam się seksualnie. Bo podczas seksu produkuje się w organizmie hormon szczęścia jakim jest okscytocyna. Nie chcę wchodzić w związek, boję się ryzyka życia poza moją rodziną, nie chcę też ryzykować niebezpiecznej dla mnie ciąży, a bycie matką wydaje mi się być zbyt dużym ciężarem psychicznym i finansowym dla mnie. Tymczasem samozaspokajanie jest moim sposobem na danie sobie radości, rozładowanie napięcia i poczucia się kobietą. Na prezentacji ogrodniczej były ogrody starożytnej Grecji, ogrody Ludwika Bawarskiego, warzywa psiankowate, trzmiele i kolor niebieski. Co do Grecji, to idea wpisywania zieleni we wnętrza architektury jest inna od naszej idei parków. Ucieszyło mnie, że papryka ma tak dużo vitaminy C, będę ją jeść, bo Ola ją lubi i zawsze u nas jest. Jest to tym bardziej ważne, że po sztucznej zawsze mam grypę. Co do trzmieli, to jeśli mnie nie ugryzą, to niech żyją. A kolor niebieski? Okazało się, że jasno niebieski jest relaksacyjny. Ucieszyło mnie, że mama z Olą tak mi pomalowały pokój!
W czwartek nie krytykowałam zajęć w ogrodzie, postanowiłam wykorzystać je na dotleninie się. Na prezentacji kulinarnej była zupa dyniowa. Była dobra, ale mama robi lepszą! Po obiedzie miałam rozmowę zapoznawczą z psychologiem. Pani Jola zapytała mnie czy nie chciałabym wrócić na studia. Później to rozważałam, ale ostatecznie odrzuciłam ten pomysł. Nie chcę prosić się o wolne w pracy i nie chce mi się uczyć. Chcę mieć czas na hobby. Przez chwilę zapaliłam się do Pociągu do kariery, ale teraz myślę, że lepiej żebym więcej się ruszała.
W piątek na muzykoterapii narzucono mi piosenkę. Nie marudziłam, poczułam, że moja piosenka ma być narzędziem dla grupy. Na warsztatach psychologicznych było o odczytywaniu emocji u innych i zaproponowano nam wizualizację jako sposób na nieuleganie emocjom własnym. Latanie na dywanie nie dawało mi ukojenia, ale wyobrażenie bycia na łące w słońcu tak. Poczułam się beztroska. W piątek pielęgniarka oddziałowa w taktowny sposób zwróciła mi uwagę na moją nadwagę. Poradziła jak wprowadzić ruch, zaproponowała ściągnąć krokomierz, czym zastąpić słodycze, a wszystko przy zamkniętych drzwiach, a nie jak wtedy, gdy z nią walczyłam. Jeszcze tego samego dnia wprowadziłam to w życie. Na społeczności negatywnie zaistniał jeden z uczestników terapii. Ludzie odpowiedzieli agresją na agresję. Emocje przeniosły się na resztę dnia. Poczułam, że nie chcę być na psychoterapii z nim. A teraz myślę, że mogę się nauczyć jak nie zamykać się na drugiego człowieka, nauczę się szacunku do niego pomimo moich negatywnych odczuć do niego i odmienności ode mnie. A wszystko po to by tą umiejętność przenieść w stosunku do mojej bratowej. Taki trening. Mam takie nastawienie, że terapia grupowa ma być nie wyrażaniem siebie i dowartościowaniem kosztem tych ludzi, a nauką odbierania drugiego człowieka w celu budowania relacji. Postanowiłam też wykorzystać fakt, że jestem z osobami z młodszego pokolenia by nauczyć się go nie deprecjonować. 

czwartek, 2 listopada 2023

Cytat na terapię

 Życie jest pytaniem pozbawionym odpowiedzi, ale pozwólcie wierzyć nam w godność i ważność tego pytania. Tenesse Williams (amerykański dramaturg, poeta, prozaik XX wieku 1911-1983)

środa, 1 listopada 2023

Pierwsze efekty terapii

 Terapia już przynosi efekty: śpię w nocy, w dzień mam chęć do działania. Poważnie myślę nad zmianą pracy. Myślę nad sprzątaniem. Zadzwonię i zapytam. Sprawdziłam, odpada. Pomyślałam też o współpracownikach z Solidu. Lubię tych ludzi. Zrobiło mi się żal, że mogłabym ich nie widywać! Może po skończonej terapii udałoby się skorzystać z Pociągu do Kariery? Chociaż nie zależy mi. Gdy organizowałam terapię wydawało mi się, że mam multum spraw, których nie będę mogła załatwić. A tu jutro wolne popołudnie, a ja mam tylko troszkę!