środa, 16 sierpnia 2023

Strachy i nadzieja

 Gdy byłam w pracy dziewczyny dokończyły mój pokój. Zanim wyszłam awantura, że nic nie robię. Jasne, bo na godzinę przed pracą miałam czyścić i malować kaloryfer! Żeby zmęczona, upocona i brudna iść do pracy! Ach, bez komentarza... Gdy obudziłam się dzisiaj pomyślałam: co będzie jak umrę i czy naprawdę muszę umierać. I zgasiłam w sobie te myśli: bo jakie to ma znaczenie? W pracy, w skarbcu, Agata opowiadała mi o chorej teściowej. Zajmuje się nią mąż Agaty. A kto się zajmie mną? A potem przyszła myśl, że posiadanie dziecka niczego nie gwarantuje. Teraz jest już prawie północ, a ja nie śpię. W czasie powrotu autobusem widziałam jak motory śmigały przez skrzyżowanie. Żałuję, że tak nie mogę. W ogóle nic nie mogę. Zmarnowałam życie. Dobrze, że chociaż mogę pracować. I że mam gdzie! Gdy się myłam, przyszła taka myśl, że dopiero jeśli przeżyję rodziców i Olę, i będę na emeryturze, to będę mogła robić to, co chcę. Może nigdy się nie doczekam, ale żyję nadzieją, że kiedyś nie będę już niewolnikiem dziewczyn. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz