Mama nie wie, że ja na niej już położyłam krzyżyk. Więc gdy napisała mi w smsie, że nie będzie żyła wiecznie, skomentowałam to sobie: na szczęście! W zasadzie wtedy moje życie nabierze sensu. Bo jeśli coś będzie musiało być zrobione, to będę musiała zrobić to ja. Ola jest świnia. Taka jest różnica między nami, że ja jej odkurzam jej pokój, a ona mojego nie. Ola nie odkurza dużego. Chuj z nią. Ja wiem, że one dałyby sobie radę beze mnie. Ale ja niestety bez nich nie. Szkoda. Mogłabym żyć bez nich. Ale każdego dopada starość i niemoc. Chyba zażyję Rispolept, bo ogarnia mnie smutek. Ciężko mi żyć z Olą. Będzie jeszcze gorzej.
Będę żyć z Edą. Będę ze stępnymi Piotrka. To dobrze, że mieszkanie będzie zaopiekowane. Że firma będzie istnieć. To dobrze, że będę z Edą. Wybaczam jej nawet to, że przez nią będę w szpitalu. To nawet dobrze, bo tam postawią mnie na nogi, nabiorę siły do życia, po stracie Oli. Jej śmierć zbiegnie się z moją emeryturą. Szkoda jej. Jestem pewna, że ani mama ani Ola nie zdecydują się na to, aby posłać mnie do szpitala. One wiedzą, że pracuję na nie, tak samo jak Ola na mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz