środa, 5 lutego 2020

Po co myśleć nad tym, na co nie mamy wpływu

Monika powiedziała mi o swojej mamie, która przyznała się jej, że rozpłakała się, bo nie umiała rozłożyć deski do prasowania i że stała pod włącznikiem i nie wiedziała jak włączyć światło. Monika się boi. Powiedziałam jej, że nasi rodzice mają nas, a kogo my będziemy mieć? Opiekę społeczną albo dalszą rodzinę. Byłyśmy odwieźć Adka. Boję się życia z Edą, ale wiem też że bez inteligencji mamy czy Oli nie zauważę jej głupoty. Wchłonę jak gąbka. Wczoraj w nocy przed zaśnięciem dumałam czy dam kiedyś radę pracować po 12 godzin, prowadzić dom i dbać o psa/psy. Wiem, że będzie ciężko. Chciałam tego uniknąć i iść do hipermarketu. Ale gdy szłam na tramwaj przyszła myśl, że lepiej mieć pracę niż jej szukać i że w razie czego zawsze mogę odejść. Powiedziałam mamie, że przeraża mnie perspektywa życia z Edą. Mama na to: po co o tym myśleć. I to jest to. Po co myśleć nad czymś, na co nie mamy wpływu. Tak, moje życie będzie się zmieniać. Już się zmieniło. Z walki na oczekiwanie i bezsilną zgodę na to, co daje los.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz