Opisuję wrażenia po spotkaniu w Empiku. Lingas-Łoniewska mówiła o swoich książkach. Jako autorce przyświeca jej dewiza, że "książka powinna powodować obrażenia". Trudno żeby komedia, opowiastka romantyczna poruszała. Albo naciągany thriller. Do historii nie przejdzie, nagród nie zdobędzie. Podpisała 5 letni kontrakt z Wydawnictwem Burda Książki, więc pisze i wznawia. Liczy też na ekranizacje i przekłady (gdzie się da, ale głównie niemiecki). Przez godzinę się produkowała, ale całe show skradła Izabella Frączyk, która rzuciła się do niej z publiczności i zaczęła robić sobie z nią focie. Lingas-Łoniewska jest tylko autorką, a nie pisarką. Nie ma w niej nic ambitnego, poza ambicją własną. Człowiek, który mówi o sobie i swoich dokonaniach jest płytki. Nazywa siebie dilerką emocji. Jest handlarą badziewia. Opisywanie uczuć to nie jest ich wywoływanie. Ale będę czytać jej książki.
Dzięki postawie Lingas-Łoniewskiej uświadomiłam sobie, że jestem zbyt wrażliwa i naiwna by wydawać książki i by funkcjonować w tym środowisku. Wolę czytać niż pisać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz