Dzisiaj awanturę wywołała Ola. O obiad, którego nie było. Więc do sklepu pojechałyśmy z mamą autobusem, a potem zgodnie z umową zadzwoniłyśmy po Olę. Była już w lepszym humorze. Kupiłyśmy jej prezent w Orsay'u. Mamy już wszystkie prezenty. Nawet zapakowane.
Dzisiaj jedna z klientek mamy powiedziała jej, że przy stanach zapalnych nie wolno brać zabiegów, bo może dojść do porażenia nerwów. Przypuszczamy, że to dlatego mama miała piekący ból w plecach i karku. Jutro idzie tylko na masaż i gimnastykę.
W 2 tygodnie schudłam 3 kg. Wahania wody. Muszę ze styczniowej pensji odłożyć na basen. Następna wizyta na Garncarskiej na początku kwietnia. Jutro poradnia na Kopernika by przekonać się czy spadła prolaktyna. Żyjemy jakby za 3 dni nie miało być Wigilii. W sobotę też nic nie ugotujemy, bo jedziemy do babci. Zawieziemy jej szopkę dla Olafa i świeczkę dla Klaudii. To prezenty babci dla nich zamiast pieniędzy, na które naciska ciocia Jola.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz