czwartek, 20 grudnia 2018

Jakby nie miało być Wigilii

Jest noc, po 21, wszyscy śpią. Czytam "Grę w kolory" Marzeny Rogalskiej. "Ścisnęło jej się serce. Poczuła przez chwilę, jakby ukochany dalej żył, był blisko, uśmiechał się łagodnie i mówił: żyj spokojnie i ciesz się tym, co masz. Nie ścigaj się z życiem, nie goń za szczęściem, ono przyjdzie samo. Może właśnie to ono cię ściga, a ty przed nim uciekasz?"
Dzisiaj awanturę wywołała Ola. O obiad, którego nie było. Więc do sklepu pojechałyśmy z mamą autobusem, a potem zgodnie z umową zadzwoniłyśmy po Olę. Była już w lepszym humorze. Kupiłyśmy jej prezent w Orsay'u. Mamy już wszystkie prezenty. Nawet zapakowane.
Dzisiaj jedna z klientek mamy powiedziała jej, że przy stanach zapalnych nie wolno brać zabiegów, bo może dojść do porażenia nerwów. Przypuszczamy, że to dlatego mama miała piekący ból w plecach i karku. Jutro idzie tylko na masaż i gimnastykę.
W 2 tygodnie schudłam 3 kg. Wahania wody. Muszę ze styczniowej pensji odłożyć na basen. Następna wizyta na Garncarskiej na początku kwietnia. Jutro poradnia na Kopernika by przekonać się czy spadła prolaktyna. Żyjemy jakby za 3 dni nie miało być Wigilii. W sobotę też nic nie ugotujemy, bo jedziemy do babci. Zawieziemy jej szopkę dla Olafa i świeczkę dla Klaudii. To prezenty babci dla nich zamiast pieniędzy, na które naciska ciocia Jola.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz