Na lubimyczytac.pl życzenia noworoczne by nadchodzący rok był jak książka. Pełen wzruszeń i dobrych emocji, a każdy wątek wieńczył szczęśliwy finał.
Na fb taki tekst: każda nawet najgorsza książka jest lepsza od rzeczywistości.
Taka myśl: nie godzić się na mieszkanie z młodymi, nie być wyrzucaną do Trzebini, pracować na emeryturze, a jeśli będzie trzeba iść do DPS-u.
poniedziałek, 31 grudnia 2018
Wróżba na 2019 rok
Pomyślałam dzisiaj, że nie jestem jeszcze w takim wieku by cieszyć się, że jest Sylwester i zaczyna się nowy rok życia. Póki co cieszę się, że dzisiaj idę na nockę, bo już teraz dopada mnie smutek. Na moje wyjaśnienie sylwestrowej depresji, że znów kolejny rok, w którym muszę żyć, mama zapytała mnie, co jest piękniejszego od życia. Odpowiedziałam, że zbawienie boskie. Mama się rozdarła zbulwersowana. A jej na to, że to ona nie wierzy, nie znaczy, że ja nie mogę.
Złapał mnie taki nastrój, że chciałabym, aby moje życie wyglądało inaczej. Gdybym miała odwagę to wyprowadziłabym się od rodziców. Nie miałabym psów. Przez chwilę chciałam mieć kochanka, ale ryzyko ciąży mnie odstrasza. Nawet jeśli to niemożliwe, to boję się tego by być mamą, bo wiem, że w życiu mam tylko wsparcie mamy i Oli. To było dla mnie za mało, dlatego nie ryzykowałam ciąży i przestałam uprawiać seks. Przestałam być kobietą, przestałam o siebie dbać. Nawet teraz, gdy muszę schudnąć, to robię to dla zdrowia, bo trzeba, a nie dlatego, że tego pragnę. Boję się być kobiecą, bo to wspomnienie życia sprzed choroby, gdy jeszcze wszystko mogłam i we wszystko wierzyłam. W ideały. Miałam marzenia. Teraz chciałabym tylko by już mieć za sobą kolejną czarną serię w życiu. Z pracy wrócę już w 2019 roku. To będzie kolejny rok czekania na moment, w którym będę mogła pokazać sobie, że coś jeszcze mogę, że o czymś decyduje.
Złapał mnie taki nastrój, że chciałabym, aby moje życie wyglądało inaczej. Gdybym miała odwagę to wyprowadziłabym się od rodziców. Nie miałabym psów. Przez chwilę chciałam mieć kochanka, ale ryzyko ciąży mnie odstrasza. Nawet jeśli to niemożliwe, to boję się tego by być mamą, bo wiem, że w życiu mam tylko wsparcie mamy i Oli. To było dla mnie za mało, dlatego nie ryzykowałam ciąży i przestałam uprawiać seks. Przestałam być kobietą, przestałam o siebie dbać. Nawet teraz, gdy muszę schudnąć, to robię to dla zdrowia, bo trzeba, a nie dlatego, że tego pragnę. Boję się być kobiecą, bo to wspomnienie życia sprzed choroby, gdy jeszcze wszystko mogłam i we wszystko wierzyłam. W ideały. Miałam marzenia. Teraz chciałabym tylko by już mieć za sobą kolejną czarną serię w życiu. Z pracy wrócę już w 2019 roku. To będzie kolejny rok czekania na moment, w którym będę mogła pokazać sobie, że coś jeszcze mogę, że o czymś decyduje.
czwartek, 27 grudnia 2018
Praca
Planowałam, że na nocce w Szczepana poczytam książkę, ale nie dało się, bo było dużo pracy. Wszystkie banki i pakiety z 3 dni.
Planowałam, że pojadę do bibliotek, ale czekałam aż mama wróci z Rafała z kontroli złamanej ręki. Po obiedzie pojechałam do Moniki. Boi się, że wraz z wymianą kierowniczki zajdą niekorzystne zmiany. Obawia się wydłużonych godzin pracy. Odgraża się, że pójdzie do NBP. Chociaż życzę jej by się dostała, to nie wierzę, że jej się to uda. Chyba, że poprosi o pomoc męża, który tam pracuje. To dziwne małżeństwo, mało robią wspólnie, dużo przebywają sami jeden bez drugiego. Karol dużo czasu wolnego poświęca na komputer. Każde z nich robi co trzeba, ale bez oddania drugiej osobie, bez radości z tego. A wracając do Biedronki, to Monika dużo gada, a nic nie zrobi.
Tym razem rozmowa z Moniką na temat NBP nie rozbudziła mojej nadziei czy chęci do zmiany pracy. Odpowiada mi zmianowy charakter pracy. Lubię nocki i odpowiada mi, że mam najniższą krajową, której nikt nie może mi wziąść. Dobrze, że mam już umowę na czas nieokreślony. Daj Panie Boże by to było jak najdłużej, a najlepiej do emerytury. Idę spać.
Planowałam, że pojadę do bibliotek, ale czekałam aż mama wróci z Rafała z kontroli złamanej ręki. Po obiedzie pojechałam do Moniki. Boi się, że wraz z wymianą kierowniczki zajdą niekorzystne zmiany. Obawia się wydłużonych godzin pracy. Odgraża się, że pójdzie do NBP. Chociaż życzę jej by się dostała, to nie wierzę, że jej się to uda. Chyba, że poprosi o pomoc męża, który tam pracuje. To dziwne małżeństwo, mało robią wspólnie, dużo przebywają sami jeden bez drugiego. Karol dużo czasu wolnego poświęca na komputer. Każde z nich robi co trzeba, ale bez oddania drugiej osobie, bez radości z tego. A wracając do Biedronki, to Monika dużo gada, a nic nie zrobi.
Tym razem rozmowa z Moniką na temat NBP nie rozbudziła mojej nadziei czy chęci do zmiany pracy. Odpowiada mi zmianowy charakter pracy. Lubię nocki i odpowiada mi, że mam najniższą krajową, której nikt nie może mi wziąść. Dobrze, że mam już umowę na czas nieokreślony. Daj Panie Boże by to było jak najdłużej, a najlepiej do emerytury. Idę spać.
środa, 26 grudnia 2018
Zadanie
Wypiłam kawę i zjadłam grysikowca, bo w ten drugi dzień Świąt atakował mnie strach o życie po stracie bliskich. I tak pisałam w notesie i wyszło mi, że jeśli stracę tych, z którymi żyję i których kocham, to będzie zadanie i wyzwanie by pokochać kogoś nowego jak teraz ich. Zaakceptować, stworzyć codzienność i nowy podział ról.
Teraz płynęły łzy, gdy wyobraziłam sobie pogrzeby bliskich. Może musiałam sobie popłakać dla równowagi hormonalnej? W każdym razie każde przemyślenie o ich utracie kończy się konkluzją, że życie płynie dalej i trzeba sobie radzić. I że jakoś będzie. A te momenty niech przychodzą najpóźniej jak to możliwe. Kocham moich bliskich. Wszystkich. Mama mówi, że oni mnie też. A ja im na to, że są wstrętni, bo nie chcą iść za mnie na nockę! Zaczęłam ostatni tom Jabłoniowego Sadu i najnowszy 8 tom Jagodna. Zastanawiam się czy oddawać nieprzeczytany "Błękitny zamek". Chyba go jeszcze zatrzymam, tym bardziej, że jest czas.
Teraz płynęły łzy, gdy wyobraziłam sobie pogrzeby bliskich. Może musiałam sobie popłakać dla równowagi hormonalnej? W każdym razie każde przemyślenie o ich utracie kończy się konkluzją, że życie płynie dalej i trzeba sobie radzić. I że jakoś będzie. A te momenty niech przychodzą najpóźniej jak to możliwe. Kocham moich bliskich. Wszystkich. Mama mówi, że oni mnie też. A ja im na to, że są wstrętni, bo nie chcą iść za mnie na nockę! Zaczęłam ostatni tom Jabłoniowego Sadu i najnowszy 8 tom Jagodna. Zastanawiam się czy oddawać nieprzeczytany "Błękitny zamek". Chyba go jeszcze zatrzymam, tym bardziej, że jest czas.
wtorek, 25 grudnia 2018
Pierwszy dzień Świąt
Pierwszy dzień Świąt. Dziewczyny oglądają kino familijne, a ja piszę ze znajomymi albo czytam. Przed chwilą byłam z psami, mama wykończyła grzybową i ugotowała łazanki, ale nie jemy, bo żal im się oderwać od TV. Zaczął padać śnieg. Żyję też jutrzeszą pracą. Niedawno doszłam do wniosku, że jeśli faktycznie kiedyś będę musiała przeprowadzić się do Piotrka i Edy, to powinnam to zrobić jak najszybciej, nie odwlekać tego i np. nie czekać na przyznanie emerytury.
W nocy pokasowałam zamówienia na literaturę tłumaczoną. Postanowiłam też, że zamiast czytać beznadziejne książki, przeczytam coś od siebie. Idę przygotować stół do zupy.
W nocy pokasowałam zamówienia na literaturę tłumaczoną. Postanowiłam też, że zamiast czytać beznadziejne książki, przeczytam coś od siebie. Idę przygotować stół do zupy.
poniedziałek, 24 grudnia 2018
Po Wigilii
Jestem już w łóżku po Wigilii. Było spoko. Ani razu nie pomyślałam o śmierci. Dotarła dziś do mnie ważna rzecz: gdy odejdzie mama nie warto brać urlopu, trzeba go oszczędzać choćby na Wigilię u Piotrka. Bo nie można tracić wszystkiego. Sprzątać, gotować czy chodzić z psami i tak trzeba.
O Wigilii u Piotrka i Edy powiem, że po tylu latach wspólnych Wigilii dotarliśmy się z Gosią. Z prezentów jestem bardzo zadowolona: 2 książki "Złodziejka dusz" i "Trzy życzenia", koc, kieszeń na łóżko, herbata i mydło.
Poczytam jeszcze Jagodno. To pa!
O Wigilii u Piotrka i Edy powiem, że po tylu latach wspólnych Wigilii dotarliśmy się z Gosią. Z prezentów jestem bardzo zadowolona: 2 książki "Złodziejka dusz" i "Trzy życzenia", koc, kieszeń na łóżko, herbata i mydło.
Poczytam jeszcze Jagodno. To pa!
niedziela, 23 grudnia 2018
Dzień zero
Jest Wigilia po 6 rano. Już nie śpię. To będzie trudny dzień. Przez składanie życzeń. Napiszę jak wrócimy od Piotrka i Edy.
Dopadło mnie...
Dzisiaj dopadło mnie gotowanie, najpierw obiad, potem przygotowania pod mamę, później II tura orzeszków, a później z mamą. Teraz już leżę, cały dzień w kuchni. Ogi dalej ma traumę, po tym jak zwiał tacie, a on nie wpuszczał go do domu. Chyba weźmiemy go na Wigilię.
Na fb taki tekst: W życiu wszystko układa się pomyślnie, a jeśli takie nie jest, to znaczy, że jeszcze się układa.
Piotrek oddał mi kasę za zus, mandat i obsługę niezamkniętego konta. Emocje opadły.
Odłożyłam tę książkę Rogalskiej, bo obrzydzała mi czytanie wogóle. Zaraz zacznę Jagodno cz. VII.
Na fb taki tekst: W życiu wszystko układa się pomyślnie, a jeśli takie nie jest, to znaczy, że jeszcze się układa.
Piotrek oddał mi kasę za zus, mandat i obsługę niezamkniętego konta. Emocje opadły.
Odłożyłam tę książkę Rogalskiej, bo obrzydzała mi czytanie wogóle. Zaraz zacznę Jagodno cz. VII.
czwartek, 20 grudnia 2018
Jakby nie miało być Wigilii
Jest noc, po 21, wszyscy śpią. Czytam "Grę w kolory" Marzeny Rogalskiej. "Ścisnęło jej się serce. Poczuła przez chwilę, jakby ukochany dalej żył, był blisko, uśmiechał się łagodnie i mówił: żyj spokojnie i ciesz się tym, co masz. Nie ścigaj się z życiem, nie goń za szczęściem, ono przyjdzie samo. Może właśnie to ono cię ściga, a ty przed nim uciekasz?"
Dzisiaj awanturę wywołała Ola. O obiad, którego nie było. Więc do sklepu pojechałyśmy z mamą autobusem, a potem zgodnie z umową zadzwoniłyśmy po Olę. Była już w lepszym humorze. Kupiłyśmy jej prezent w Orsay'u. Mamy już wszystkie prezenty. Nawet zapakowane.
Dzisiaj jedna z klientek mamy powiedziała jej, że przy stanach zapalnych nie wolno brać zabiegów, bo może dojść do porażenia nerwów. Przypuszczamy, że to dlatego mama miała piekący ból w plecach i karku. Jutro idzie tylko na masaż i gimnastykę.
W 2 tygodnie schudłam 3 kg. Wahania wody. Muszę ze styczniowej pensji odłożyć na basen. Następna wizyta na Garncarskiej na początku kwietnia. Jutro poradnia na Kopernika by przekonać się czy spadła prolaktyna. Żyjemy jakby za 3 dni nie miało być Wigilii. W sobotę też nic nie ugotujemy, bo jedziemy do babci. Zawieziemy jej szopkę dla Olafa i świeczkę dla Klaudii. To prezenty babci dla nich zamiast pieniędzy, na które naciska ciocia Jola.
środa, 19 grudnia 2018
Dzień jakby nie było w perspektywie świąt
Dzisiaj wyszłam wcześniej z pracy, bo psy i obiad. Gdy już posprzątałam po zupie mamy, miałam godzinę do powrotu Oli. Pojechałam do biblioteki. Jutro po Poradni Leczenia Otyłości pojadę na Krakowską po VII część Jagodna. Do pracy idę w Szczepana na noc na kierownikowanie. W związku ze świętami Ola z mamą powiesiły girlandy i światełka. Ola wzięła L4 na dwa dni, bo jest chora. Pani Teresa z biblioteki dała mi aniołka z papieru. Trzyma on książkę z logo Biblioteki Kraków. Dzisiaj Eda przysłała mi sms z zapytaniem o tytuły 3 książek, które chciałabym dostać na gwiazdkę. Babcia zastanawia się dlaczego chudnie. Starość. Powstrzymałam się przed powiedzeniem jej, że śmierć zagląda w jej oczy.
wtorek, 18 grudnia 2018
Przełamywanie się opłatkiem
Ks. Adam Boniecki w życzeniach świątecznych na smaksiążki.pl powiedział by wraz z przełamywaniem się opłatkiem, przełamywać bariery i urazy między ludźmi. Przez chwilę pomyślałam o Piotrku. Ale moje negatywne emocje opadły. Nadeszło zrozumienie. On też nie ma łatwo.
Mama dzisiaj zaproponowała żebym prowadziła dom. Robię to i tak. Ola też postanowiła, że teraz psy są moje.
Nie śpię przed rankiem, po dniu przerwy po nocce.
Miałam dzisiaj iść na basen albo iść biegać w ramach odchudzania, ale nie znalazłam na to motywacji.
Napisałam do Kamilka czy i w tym roku odkupuję od niego kartę do empiku, żeby wiedzieć ile kasy na to potrzebuję! Może odpisze.
Mama dzisiaj zaproponowała żebym prowadziła dom. Robię to i tak. Ola też postanowiła, że teraz psy są moje.
Nie śpię przed rankiem, po dniu przerwy po nocce.
Miałam dzisiaj iść na basen albo iść biegać w ramach odchudzania, ale nie znalazłam na to motywacji.
Napisałam do Kamilka czy i w tym roku odkupuję od niego kartę do empiku, żeby wiedzieć ile kasy na to potrzebuję! Może odpisze.
niedziela, 16 grudnia 2018
Pod jakim znakiem święta?
Gdyby nie złamana ręka, to mama pewnie zrobiłaby te wszystkie potrawy i wysprzątała dom. A tak będzie bez tego. Ani Oli ani mi nie chce się robić uszek i pierogów na 20 osób, więc tego nie będzie. Może Eda poczuje się zobowiązana zadbać o gości, a nie olewać wszystko. Może to jednak będą piękne święta, bo pod znakiem odpoczynku, a nie zapieprzu przedświątecznego?
Jedna z niedziel świątecznych
Na fb taki tekst: nie potrzebuję aniołka na mojej choince, mam już takiego, który spogląda na mnie z nieba.
Byłam z tatą po kostium kąpielowy jako prezent dla mnie. Zapakuję go i położę pod choinką. Może dlatego nie wygrywam w totolotka, aby nie zostawiać taty samego. To kawał drania, egoisty i pijaka, ale to mój ojciec. Innego mieć nie będę. Trzymamy na balkonie szuflady z zamrażalki, a ja zrobiłam tacie miejsce na karpia w zamrażalniku. Mama to przyjmie ze spokojem, Ola by gadała. Pipinek tarza się w śniegu, chciał by mu rzucać snieżki, ale z Ogim na drugiej smyczy ciężko.
sobota, 15 grudnia 2018
Tylko przeżyć tyle, ile mi pisane
Pokłóciłyśmy się. Awanturę zaczęłam ja, bo jak zwykle musiałam umyć za Olę gary i posprzątać w kuchni. Ale Ola z mamą stwierdziły, że tylko śpię i wrzeszczę. Wykrzyczałam im, że nic nie muszę, bo nie mam dzieci, męża i domu. Ale stanęło na tym, że to ja mam złe leki. Nie warto. To wszystko wynika z podnerwowania, że mama nie jest w pełni sprawna przez gips. Potrafiłam się odnaleźć w tej sytuacji, w mojej ocenie Ola nie. Teraz pojechały do sklepu, a ja jestem w łóżku.
Wiem czemu nie wygrywam w lotto. Bo gdybym miała takie pieniądze żyłabym zdala od nich. Nawet jeśli mam tylko ich, to mogłabym mieć ich na odległość. Czemu nie kupię sobie mieszkania? Za niskie zarobki, i ich rozszczenia co do tego ewentualnego lokum i spojrzenie w przyszłość, że kiedyś będę musiała utrzymać każdy z elementów ewentualnego mojego majątku i majątku rodziców. Wydaje się, że pieniądze są rozwiązaniem, ale tak naprawdę rodzą problemy. Może więc dobrze, że muszę z nimi żyć. Bałam się alternatywnego życia, to teraz mam tę kąpiel w sosie własnym. Na pocieszenie tylko sobie powiem, nim pójdę spać, że czas działa na moją korzyść. Bo mija życie. W gruncie rzeczy nie cieszę się z życia. Mogłoby mnie nie być, ale nie mam innego wyjścia jak przeżyć tyle, ile mi pisane. Wystarczy zakasać rękawy i coś robić, a potem zasnąć. Obudzić się pełnym nadziei, a zasypiać znów z uczuciem przegranej. I tak spektakl życia trwa każdego dnia.
Wiem czemu nie wygrywam w lotto. Bo gdybym miała takie pieniądze żyłabym zdala od nich. Nawet jeśli mam tylko ich, to mogłabym mieć ich na odległość. Czemu nie kupię sobie mieszkania? Za niskie zarobki, i ich rozszczenia co do tego ewentualnego lokum i spojrzenie w przyszłość, że kiedyś będę musiała utrzymać każdy z elementów ewentualnego mojego majątku i majątku rodziców. Wydaje się, że pieniądze są rozwiązaniem, ale tak naprawdę rodzą problemy. Może więc dobrze, że muszę z nimi żyć. Bałam się alternatywnego życia, to teraz mam tę kąpiel w sosie własnym. Na pocieszenie tylko sobie powiem, nim pójdę spać, że czas działa na moją korzyść. Bo mija życie. W gruncie rzeczy nie cieszę się z życia. Mogłoby mnie nie być, ale nie mam innego wyjścia jak przeżyć tyle, ile mi pisane. Wystarczy zakasać rękawy i coś robić, a potem zasnąć. Obudzić się pełnym nadziei, a zasypiać znów z uczuciem przegranej. I tak spektakl życia trwa każdego dnia.
Powoli święta...
Jest sobota 15 grudnia. Nie robię orzeszków z dziewczynami. Wolę leżeć. Na 12:00 umówiłyśmy się z Edą na zakupy prezentów. Tak mi się przypomniało z czasów młodości, że strach przed ciążą był taki wielki, że wolałam zrezygnować z seksu niż ryzykować. Że było mi trudno pogodzić się z pojedyńczością, widać po mojej książce. Nie kochałam Roberta, ale liczyłam, że on odmieni moje życie.
Już po prezentowych zakupach i po obiedzie. Mama w kiosku, później jedziemy do Auchan po zakupy jedzeniowe. Prezenty zapakowane.
Jutro muszę wcześnie wstać, żeby ugotować obiad i jechać z tatą do sklepu, żeby chce mi kupić prezent. Czy ja pisałam, że mama złamała rękę?
Już po prezentowych zakupach i po obiedzie. Mama w kiosku, później jedziemy do Auchan po zakupy jedzeniowe. Prezenty zapakowane.
Jutro muszę wcześnie wstać, żeby ugotować obiad i jechać z tatą do sklepu, żeby chce mi kupić prezent. Czy ja pisałam, że mama złamała rękę?
środa, 12 grudnia 2018
Na 12 dni przed Wigilią
Ola zaproponowała Piotrkowi, że będę sama robić przelewy. Myślę, że się opamięta, bo nie będzie chciał stracić dostępu do pieniędzy.
W tym roku nie kupiłam prezentów. Zostawiłam to mamie. Dzisiaj na 12 dni przed Wigilią zapytałam jej co z prezentami, ale mama stwierdziła, że nie będzie się przejmować.
Nic nie zrobione na święta. I może dobrze. Mama jak zwykle wszystko robi na raz. Teraz chodzi na rehabilitację i co wieczór jest w kiosku.
Dzisiaj w pracy, gdy wsuchałam się w piosenkę w radio pomyślałam, że kiedyś wszystko będzie kojarzyć mi się z mamą, dopiero z każdym dniem bez niej będę nabierać dystansu.
W tym roku nie kupiłam prezentów. Zostawiłam to mamie. Dzisiaj na 12 dni przed Wigilią zapytałam jej co z prezentami, ale mama stwierdziła, że nie będzie się przejmować.
Nic nie zrobione na święta. I może dobrze. Mama jak zwykle wszystko robi na raz. Teraz chodzi na rehabilitację i co wieczór jest w kiosku.
Dzisiaj w pracy, gdy wsuchałam się w piosenkę w radio pomyślałam, że kiedyś wszystko będzie kojarzyć mi się z mamą, dopiero z każdym dniem bez niej będę nabierać dystansu.
wtorek, 11 grudnia 2018
Nie wszystko da się zrozumieć, ale wszystko da się przeżyć
Położyłam krzyżyk na pieniądzach za nocki. Wziął je zus. Nim Zus rozpatrzy wniosek będzie kolejny do zapłacenia. Mnie to już nie boli.
Mam teraz lęki o przyszłość. Co ma być to będzie. Nie jestem wieczna, kiedyś skończy się ta walka. Zawsze już będzie ktoś obok mnie.
Tak mi było ciężko jechać do Piotrka i Edy na święta, a teraz pomyślałam, że ostatecznie mamy w życiu tylko nas nawzajem. Nic nie zostanie: kasa, mieszkania, liczą się tylko ludzie wokół nas. Nie wszystko w życiu da się do końca zrozumieć, ale wszystko da się przeżyć. Nie warto martwić się o to, co nas czeka, jakoś to będzie. Minęło 5 lat i teraz to do mnie dotarło. Cieszę się, że nareszcie przyszło opamiętanie z tego lęku.
Mam teraz lęki o przyszłość. Co ma być to będzie. Nie jestem wieczna, kiedyś skończy się ta walka. Zawsze już będzie ktoś obok mnie.
Tak mi było ciężko jechać do Piotrka i Edy na święta, a teraz pomyślałam, że ostatecznie mamy w życiu tylko nas nawzajem. Nic nie zostanie: kasa, mieszkania, liczą się tylko ludzie wokół nas. Nie wszystko w życiu da się do końca zrozumieć, ale wszystko da się przeżyć. Nie warto martwić się o to, co nas czeka, jakoś to będzie. Minęło 5 lat i teraz to do mnie dotarło. Cieszę się, że nareszcie przyszło opamiętanie z tego lęku.
sobota, 1 grudnia 2018
Na miesiąc przed świętami
Dzisiaj 1 grudnia, jedna z bookoholików zapytała na fejsie czy zaczynamy przygotowania do świąt. Nie sprzątam. Nie kupuję też prezentów. Zostawiłam to mamie, bo i tak co roku mnie krytykowała. Może będę je pakować. Wymyśliłam życzenia wigilijne: by każdy dzień był źródłem zadowolenia z pracy i radości z bycia z bliskimi... i psami! Według jednej z autorek do świąt trzeba się przygotować psychicznie. Chciałabym tegoroczne święta przyjmować z dobrodziejstwem inwentarza. Akceptować pewne fakty, wydarzenia i zwyczaje. Chciałabym aby były wolne od stresu, ale przy mamy stylu działania może być mi ciężko zmilczeć, znieść bieg wydarzeń. Chciałabym uwolnić się od paniki i lęku o życie w przyszłości. Z każdą przeanalizowaną sytuacją czuję się coraz bardziej gotowa na nią. Wyobrażam sobie tę Wigilię bez mamy, zjedzoną przez nas dwie w kuchni, a nie u Piotrka i Edy. To mama nie umie zostać w Wigilię z tatą pod jednym dachem.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)