sobota, 31 października 2020

Zawsze tak, jak one w dniu kobiet

 Za chwilę północ i 1 listopada. Przeczytałam "Dzień kobiet" Gabrieli Gargaś.

1. Autorka ustami Pawła opuszczonego przez żonę ojca głównej bohaterki Belli mówi, że każdy związek ma sens. Chcę się zastanowić, co mi dały moje związki. Ten z Robertem uświadomił mi, że chcę być kochana. Dzisiaj wiem, że gdybym z nim została byłabym dzisiaj nieszczęśliwą singielką skaczącą z kwiatka na kwiatek i pewnie z nieślubnym dzieckiem. Związek z Grab. uświadomił mi, że wolę mamę niż faceta. 

2. Gargaś pisze, że każdy ma coś ze związku, co jest tylko jego i jest piękne. Ze związku z Robertem to wspomnienie charakterystyki po rosyjsku, w którym on opisał moje ówczesne piękno. Ze związku z Grab. to przeświadczenie jak prosto manipulować mężczyzną. Gargaś pisze: i każdy na świecie powinien mieć takie coś, co będzie tylko i wyłącznie jego. Choćby to była piękna chwila zaklęta we wspomnieniu. Ale musisz to mieć, by nie zwariować, by móc cieszyć się z życia, by wiedzieć do czego jesteś zdolny. Byłam kiedyś ładną kobietą, teraz jestem już tylko kobietą. Wspomnienie tych słów przypomina mi, że kiedyś byłam nie tylko ładna, ale i na tyle samodzielna by kochać mężczyznę. Kiedyś znów będę tak samo dzielna, jak i samotna, jak wtedy. Ale teraz już się tego nie boję. Kobiecość to odwaga? Nie. Człowieczeństwo to odwaga. 

3. Główna bohaterka książki Bella umrze na raka opon mózgowych. Książka pokazuje, że ważne jest być z kimś. Że liczy się obecność drugiego człowieka. To znamienne, że przeczytałam tę książkę w zaduszkowym czasie, gdy cieszę się, że Ola, mama i ja jesteśmy razem. My zawsze mamy taki dzień, jak bohaterki w Dniu Kobiet!

Uwagi na różne tematy, czyli gwoździe życia

1. Cieszę się, że mam pracę. I że ją lubię. Często mam kryzysy, ale trwam. Gdy czuję, że chcę z niej uciekać zażywam dodatkowy Rispolept.
Ucieczka nie jest rozwiązaniem. Przeszłość zawsze dogoni. 

2. Napisałam, że bez prawa jazdy, zawsze już będę zależna. Nie wiem czemu mnie to przerażało. Gdy byłam w szpitalu powiedziałam do mamy, że zawsze są zależności od innych. Dzisiaj już wiem, że dzięki nim jest też wsparcie. 

3. Bardzo bym chciała bym po godzinie m, już pod rządami Oli, nie straciła radości z życia. Czy ochroni mnie moja naiwność? Można mieć dupę twardą od gwoździ życia, ale serce dalej musi być miękkie.

4. Przestaję trzymać dietę. Zadzwonię na Garncarską i odwołam grudniową wizytę. Wezmę cukier do pracy. 

Jeszcze o rodzinie

 1. Wiem czemu muszę utracić dziewczyny: by być wsparciem dla Edy, gdy straci Piotrka. To, że przez czas ich urlopu z ręki Edy będę w szpitalu psychiatrycznym będzie już wtedy nieważne.

2. Tak się zastanawiałam nad babcią Irenką. Jest taka sama, jak jej mama. Wyrachowana, materialistka. Moja mama nie jest wyrachowana. Ma na godne życie, więc nie jest materialistką. To że mogę z nią żyć, że nie muszę uciekać w ramiona mężczyzny by poczuć się kochanym, to dzięki niej odkupiły swoje winy Kulesowe.

3. A tata po co żyje? Byśmy się urodzili, byśmy się nauczyli, że na nienawiści i chęci zemsty nie budować siebie i życia. Można być dumnym, ale nie pyszałkiem. 

4. Piotrek jest pyszałkiem i pozostał psychicznym biedokiem. Jest tylko pokrzywdzonym Piotrusiem, który ciągle walczy. A Eda? Nie wiem jeszcze

Co zmarłym to zmarłym, a co żywym to życie

 Tradycji stało się zadość i poszłyśmy na spacer z psem pod cmentarz. Kupiłyśmy też cięte chryzantemy na znak solidarności z handlarzami spod cmentarzy. Kwiaty pachną, ten zapach kojarzy mi się z dniem Wszystkich Świętych. Jedna z pisarek, Lucyna Olejniczak napisała na fb, że od teraz to będą kwiaty solidarności. Dla mnie to zapach, gdy jesteśmy razem. Gdy możemy we trzy iść obok cmentarza bez ciężaru, że leży tam ktoś nam bliski. Mama wspominała swojego dziadka (tego, który ją budzi, gdy go oto poprosi) Kulesę Stanisława. Mama wspominała jak obchodzili jego urodziny 1 listopada zamiast 31 października. Czy ten dziadek, o którym mama mówi, że miał gołębie serce, będzie na nią czekał u bram niebieskich? Ola przypomniała jak jeździło się po cmentarzu do cioci Krysi i że "nawet z tym pajacem byliśmy". Było u nich bardzo ciasno. Pamiętam, że łazienka była w opłakanym stanie, biedna, nieremontowana. Ciociu Krysiu czy ja będę mieć cukrzycę jak ty? Była wdową. Może to jest tak, że razem z mężczyzną jest się tylko część życia? Że przewrotne życie daje na początku związku złudzenie wieczności, a potem czas wszystko weryfikuje. Mama i tata będą osobno pochowani, dopilnuję tego. Mama na wieczność będzie wolna. A taty grób przekopią, bo opłacę go na najmniej jak się będzie dało. Niech idzie w zapomnienie. Dzięki temu spacerowi się ukoiłam. Cieszę się, że jesteśmy. Co zmarłym to zmarłym, a żywym życie. 

O mamie i naszym domu

 Mama jest dla mnie mamą, a nie koleżanką. Jest inną, ważną, bliską i większą planetą. Nie jest moim słońcem. Tym jest dla Oli.

Mama się zmienia. Teraz jest na etapie delegowania innych do swoich i nie swoich spraw. Nie cierpi niedostatku, więc jest mniej roszczeniowa. Aktualnie zafiksowana na pkt Heyday'a. 

Gdy już zamieszkam u Edy, to bez naszego psa. Kto raz wyprowadzi się z naszego mieszkania, ten nie ma tu powrotu. Dopóki nie zostaną usunięte do gołych ścian ślady działań mojego taty ten dom będzie przeklęty. 

O prawie jazdy i rodzinie

1. Zamknęli cmentarze

2. Ola skrytykowała mój pomysł kupna dla Gosi obrusu w Avonie. Według niej lepiej i taniej jechać do Witka. Nie dla mnie, bo ja nie mam prawa jazdy. A Ola tysiąc razy się wykręci. Witek jest drogi.

3. U Edy kilka razy z rzędu śniło mi, że prowadzę samochód bez prawa jazdy i nie włączam na czas hamulców, które działają bardzo powoli. Dzisiaj też męczył mnie sen o prawie jazdy. Tak, byłoby lepiej, gdybym miała prawo jazdy, ale się boję. Czyli już zawsze będę zależna od kogoś!

4. Dzisiaj nie pojechałam z Olą na zakupy. Powiedziałam im, że nie chcę być przez nią terroryzowana. Po godzinie m też nie będę musiała z nią jeździć. Jeśli prawdą jest moje przeczucie, że Ola przestanie być księgową i znów będzie w rejestracji, a ja będę pracować po 12 godzin na noce, to przez większość czasu będę sama. Już się trochę przyzwyczaiłam do tej myśli. Dobrze, że będę gotować przez Olę, bo dla samej siebie, to może by mi się nie chciało.

5. Pomijając picie to poniekąd podziwiam tatę. On żyje sam dla siebie. Czy on wierzy w to życie? Czy jeszcze coś sprawia mu radość? Jak kupi coś na promocji albo ugotuje sobie coś dobrego. Kupowanie, gotowanie i jedzenie to jedyny jego przejaw życia. Tak jak jego matka. 


piątek, 30 października 2020

Około listopadowo

1. Strajk kobiet... a mnie to nie dotyczy. Nie jestem matką, nigdy nie byłam w ciąży i nie będę mówiła innym kobietom, co mają robić. W młodości, gdy byłam w związku, podjęłam decyzję, że rezygnuję z seksu (w związku opartym na nim), bo nie chcę zajść w ciążę. Bywały chwile, że żałowałam, teraz jest dobrze. Seksu mi nie żal tymbardziej. Bo seks bez miłości jest dla mnie smutny.

2. Powinnam się cieszyć, ale jakoś mi smutno, że nie mam kogo odwiedzić na 1 listopada. Do babci Irenki też nie pojadę, gdy umrze. Ona już dla mnie nie istnieje. A na grób dziadków ze strony taty nie chodzimy przez konflikt z tatą. Jesteśmy tu same.

3. Nie pojechałam jeszcze do bibliotek by oddać resztę książek w związku z akcją czytam swoje! Może w poniedziałek po obiedzie?


środa, 28 października 2020

Ostatnie dni urlopu

1. Te prezenty, które miałam spakowałam. Reszta, gdy je kupię. Jutro chyba spotkam się z Edą pod Futurą i kupię kolejne.
2. Przygotowałam poprawione wg wskazówek dokumenty do US odnośnie Vat UE. Jutro wrzucę do urny.
3. Byłam na zakupach z terrorystką-Olą.
4. Mam grafik: na 17 dni pracujących mam 15 nocek.
5. Dzisiaj premiera świątecznych książek, ściągnę na Legimi

wtorek, 27 października 2020

Przed powrotem do pracy

 Wolę sortownię niż sklep. Jeśli zabraknie Solidu, to spróbuję w innej sortowni. Nic nie tracę. 

Tęsknię za pracą, nie mam jeszcze grafiku. Popołudniami i wieczorami się nudzę. Nie chce mi się czytać. Coś bym sobie wypełniła.

Avonu nie odbiorę, bo Karol Moniki ma podejrzenie covidu. 

Zapakuję część prezentów

sobota, 24 października 2020

Jest tyle sklepów

 Od wczoraj jestem w domu i od razu mi lepiej. Dzisiaj po wysłuchaniu wspomnień Moniki z pracy w ochronie zrezygnowałam z chęci kontynuacji zdobycia uprawnień ochroniarza. To nie jest praca dla mnie. Myślę też, że jeśli nie Solid to sklep. Nie mogę się bać zmian w swoim życiu. Nie chcę być kierownikiem sortowni i nie chcę pracować po 12 godzin. Wraz z końcem Solidu powinien skończyć się dla mnie zawód liczarza. Jest tyle sklepów. Wysłałam cv na kierownika Biedronki. Może zadzwonią? Jeśli nie, to odczekam aż na stanowisku kasjera będą zatrudniać na cały etat. Dam też CV Monice.

Nie dam. Póki się da, to mam pracę. A jeśli będzie inna sortownia, to spróbuję. Do sklepu zawsze zdążę pójść. Sprawdzę PP. 

czwartek, 22 października 2020

Kryzys

 Popołudniami mam kryzysy. Teraz rozumiem p.Stenię, że samemu nie chce się gotować, je się cokolwiek. Gdy brałam ten urlop nie przypuszczałam, że jego większość spędzę u Edy. A że zostanę w ich domu sama to nawet nie przypuszczałam. Dziewczyny jak zwykle zepsuły mi urlop. Czemu nie mogę jak Ola nic nie robić?

środa, 21 października 2020

30 lat spokoju

 Obudziłam się pełna wiary w ten dzień. Jeszcze tylko pół tego dnia, potem 2 dni szkolne i 2 dni weekendu i wracam do domu. Jeśli wyprowadzę się z Krakowa, to nie będę jeździć tam do biblioteki, to za daleko. Ale póki co przez najbliższe 20 czy 30 lat nie muszę o tym myśleć. Jak będę żyć, jeśli przeżyję mamę i Olę? Jak poradzę sobie z utratą tych, którzy byli ze mną od zawsze? Czy będę do nich tęsknić? Jakie będę mieć lęki? Czy będą adekwatne do sytuacji czy będę żyła przeszłością? Źle mi u Edy. Tęsknię za mamą, Olą, tatą, psami, obowiązkami, zwyczajami. Myślę, że po godzinie m, damy sobie z Olą radę. Będziemy ciągnęły to życie. Ale, gdy Ola  na emeryturę będzie już inaczej. Ja poprostu wiem, że ją przeżyję. Kocham je. Wiem też, że zostanę w Solidzie. Będę w sortowni do emertury. Do 67 roku życia. 


wtorek, 20 października 2020

Smutno

 Przez chwilę myślałam czy pisać książkę, ale już wiem, że nie umiem wykrzesać z siebie tyle optymizmu, ile jest w książkach obyczajowych. Nie ma we mnie wiary w miłość romantyczną.

Dzisiaj mi smutno. Chciałabym być w swoim łóżku, z cichą obecnością mamy i Oli. 

niedziela, 18 października 2020

Dzięki urlopowi

 Teraz, gdy jestem pasożytem u mojego brata, to cieszę się, że pracuję. Cieszę się też, że to Solid. Nie muszę z niego uciekać. Gdzie indziej miałabym tyle urlopu? I gdzie indziej miałabym taki luz psychiczny? Urlop i pobyt w Trzebini dobrze mi zrobił, bo odzyskałam wiarę w bliskich, dom i pracę. Przekonałam się, że mam dobre życie. I że nie przewidzę jak się ono potoczy. A tym bardziej droga zawodowa. Na pewno nie mogę uciec z Solidu przez moje urojenia co do przyszłości. Jeśli z jakiegoś powodu skończy się w moim życiu ta praca, to będzie inna.



Gdy tęsknię

 Mam lęki o przyszłość. Po odejściu mamy przez kilka lat będziemy z Olą same. Ale gdy Piotrek poprosi nas o pomoc, to mu pomożemu. On z kolei przygarnie mnie, gdy zabraknie Oli. Nie będzie powrotu do Krakowa, bo tam nie będzie już moich dziewczyn. Wtedy dopiero będzie uczucie beznadziejności? Co wtedy każe mi żyć? Bo trzeba. Będzie to w czym jestem wyćwiczona, codzienność. Ale w każdym dniu jest ranek, południe, popołudnie, wieczór i noc. Mija dzień za dniem. Wszystko jest do przeżycia. Tak jak teraz tęsknota za dziewczynami. 

czwartek, 15 października 2020

U Edy

 Tu w Trzebinii mam mniejszą depresję niż w domu. Może dlatego, że nie muszę myśleć o braku pieniędzy. Ale źle mi spać na ziemi, brakuje mi mojego łóżka. Nie osądzam już tak biało-czarno Edy i Piotrka. Tu jest brudno. Nawet jeśli tu kiedyś zamieszkam, gdy stracę dziewczyny, to bez psa. Pokłóciłam się z mamą. Teraz zgrywają troskliwe i mówią, że Ola wywiozła mnie tu dla mojego zdrowia, ale ja wiem, że zrobiła to dla psów. I tak będę chora na covid jak tylko wrócę do domu. Moje życie jest lepsze niż Edy, co nie znaczy, że mi lżej. Szkoda, że nie umiem mieszkać sama. Chciałabym móc zamknąć się w moim pokoju. Nie wiem co Piotrek powiedział Edzie, że zdecydowała się mnie pocieszyć.

poniedziałek, 12 października 2020

Kara u Edy

 Eda siedzi na górze, ja na dole sama z psami. To za karę, że nie dałam się jej urobić przeciwko Piotrkowi. Mam takie poczucie osamotnienia. 

sobota, 10 października 2020

To już wiem

Teraz jak jestem u Edy, to wiem już, że nigdy nie mogę z nią mieszkać. I ona powie o Oli, że jest niedojrzała emocjonalnie. Eda za to jest nieporadna życiowo i niesamodzielna finansowo. Piotrek jest alkoholikiem we wczesnym stadium. Możemy z Olą liczyć tylko na siebie. Wolę pracować niż mieszkać z Edą i ją utrzymywać. 

czwartek, 8 października 2020

U Edy

 Przez najbliższe 2 tygodnie będę mieszkać u Edy i Piotrka. Razem z psami. Będę mogła tylko chodzić z psami, bo ich psy nie dogadują się z naszymi. Nudzi mi się. Mimo tego wyjazdu wzięłam książkę, która się przedatuje. Zapłaciłam za Avon. 

środa, 7 października 2020

 Moje życie kręci się teraz wokół jedzenia i spacerowania z psami. Gdy to robię to mi to odpowiada, gdy o tym pomyślę ogarnia mnie smutek.

Na interii napisali, że swędzenie skóry dłoni, stóp, w zagłębieniach, zgięciach i wokół pępka może być objawem cukrzycy. Od razu przypomniała mi się ciocia Krysia i jej ręce. Napisali też, że jeśli ogarnia nas ochota by się położyć po posiłku, to tym bardziej powinniśmy iść na spacer. Najgorsze co możemy wtedy zrobić, to się położyć, bo wówczas nie spalimy tych kalorii. 

Był też artykuł o samotności. Że plastrem na samotność jest zrzeszanie się. Myślę nad zapisaniem się na warsztaty zajęciowe. Idę poszukać jakiś. 

No jestem. Znalazłam jedne w szpitalu Babińskiego salę ćwiczeń. Ola mi odradza mówiąc, że dookoła na osiedlach pełno siłowni. I to jest fakt. Przypomniała mi się Wiolletka z Roku na Kwiatowej Wilczyńskiej, ona też schudła na osiedlowych ćwiczeniach!

Byłam ćwiczyć z Olą na naszej siłowni mimo że prawie 22. Teraz mam w sobie chęć do życia! Idę jeszcze raz poszukać tej terapii.

wtorek, 6 października 2020

Pierwszy dzień

 Gdy mama z Olą pojechały do Krynicy, byłam wściekła, że nie mam pieniędzy, ale mi przeszło. Bo w sumie nie brak mi niczego. Odebrałam 2 książki do kiosku, zamówiłam w Bonito mamie i sobie i odebrałam 3 książki Frączyk z biblioteki w zajezdni. Byłam z psami, zaraz ugotuję kaszę do obiadu, teraz leżę. 

poniedziałek, 5 października 2020

Uwierzyć życiu, że będzie dobrze

 Uwierzyć życiu, że będzie dobrze... Przecież co by się nie działo będę jeść i spać + jakaś forma aktywności. Tak nie dużo mi trzeba! Więc jak może być źle?

niedziela, 4 października 2020

Co PaSalt napisał w liście?

 W "Siostrze cienia" Pa Salt w liście do Star napisał: zmiany pojawiają się niezależnie od tego, czy ich chcemy, czy nie, i to na najróżniejsze sposoby. Akceptacja tego jest podstawą osiągnięcia radości życia.

Jak zmieniło się moje życie w te 6 lat, odkąd jestem w Solidzie! Zwolniłam, poczułam, że mam bliskich, że mam dom. Mało tego, chcę o nich i niego dbać. Z myślenia chcę, zdobędę jest mam co mam i tak żyję, bo to dobre. Przyszła też świadomość kruchości życia i to, że czas biegnie. Nie zmieniłam pracy, nie uciekłam z powodu swoich odczuć niezrealizowania życia. Boję się życia domowego bez mamy. 

Coś odkryłam

 W "Kobiety nieidealne. Baśka" jest takie stwierdzenie: nastawiła się na ofiarę kataklizmów życia. Ja też tak zrobiłam. Traktuję się jako poszkodowaną przez los i że muszę to sobie wynagradzać. Przypomniała mi się moja decyzja: że muszę słodzić herbatę, bo jestem chora, muszę zażywać leki i w nagrodę, że to znoszę, będę słodzić. Nie wiem czy umiem zmienić swoje nastawienie do życia, ale zauważam jakie ono jest. A tymczasem mam coś co stanowi parasol ochronny od odpowiedzialności, odporności na kłopoty. Przecież ja unoszę się nad ziemią. Czasem tylko dopada mnie realne życie i strach przed nim. A ono same się dzieje! I tak i tak się toczy, mijają minuty, godziny, dni. A potem nagle jest nowy miesiąc, a potem nowy rok. Czemu ja mam żyć w wiecznym żalu? Za czym tęsknię? Za przygodami? Przecież okazuje się, że każdy dzień jest inny. Jest przygodą. Nie jestem ofiarą. Radzę sobie, radzimy sobie. Chcę sobie powiedzieć: ciesz się każdym dniem. Bądź sobą i nie myśl za dużo. Twoje ciało i umysł samo cię zaprowadzi!

sobota, 3 października 2020

Sobota

 Jest sobota, mama wróciła z Trzebini. Podjechała, gdy szłyśmy na plac. Poszła z nami. Wróciłyśmy, zrobiła grzanki i doprawiła moją zupę. Zjadłyśmy. Umyłam. Przygotowałam kalafiora i ziemniaki do ugotowania do obiadu. Będzie z jajkiem. Boję się Oli zarządzania, z ulgą powitam chwilę, gdy pójdzie do pracy. Ale nie o tym chciałam. Przeczytałam wywiad z Reginą Brett odnośnie jej najnowszej książki "Mama i ja. Trudna miłość". Na szczęście tej książki nie ma na Legimi. Nie chcę myśleć źle o mamie. Nie chcę się nakręcać żalem Reginy Brett. Mama to mama, a ja to ja.

czwartek, 1 października 2020

Bez mamy

 Jakoś udało się wszystko pogodzić. Ola jest w domu, to poszła ze mną po kody. Mimo że chora chodzi z psami. Szkoda, że ją zostawiam i idę do pracy. Mama w Trzebini. Na portalach pracy nie ma sensownych ofert