Nie rodzimy się wadliwi by przez całe życie naprawiać swoje błędy. Rodzimy się idealni i całe życie to odkrywamy. No tak, to prawda. Szczęście to sposób patrzenia na świat, a nie stan. Można uświadomić sobie jak silni jesteśmy, jak wyrozumiali itd. Brett twierdzi też, że nikt z nas nie chce być idealny. Byłoby to nudne życie, nie byłoby do czego dążyć. I że nikt nie chce wziąść na siebie problemów innej osoby zamiast swoich. I to jest prawda. Chciałabym być starsza. Nie zależy mi na życiu. Zupełnie mi ono nie odpowiada. Wiem co musiałabym zmienić, ale wiem, że nie mam odwagi tego zrobić. Żyć samodzielnie. Więc pogrążam się w narzekaniu zamiast być wdzięcznym za to, że moje życie ułożyło się tak, że nie jestem sama. Nie czuję się idealna, jak napisała Brett. Mam żal do samej siebie za swoje wybory kredytowe. To minie tak, jak minęły negatywne emocje za studia. Dzisiaj jest mi to obojętne. O kształcie mojego życia zadecydowała mama wysyłając mnie do Selgrosu do pracy. Bez mojej wiedzy wypełniła zgłoszenie. Powiedziała mi, gdy okazało się, że trzeba iść na rozmowę. Wszystko jej uchodzi płazem. Ale pamiętam to jej i dopiero, gdy ucichną emocje, to jej wybaczę. Nie urodzę dziecka by mu nie zrujnować życia tak, jak zrobili to moi rodzice. Trzeba ciągnąć to życie, pchać ten wózek codzienności. Ilekroć chciałam uwolnić się od bliskich jechałam przed pracą nad Wisłę i tam obiecywałam sobie, że to zrobię. Potem wracałam i znów było po staremu. Nie chce mi się jechać nad Wisłę by znów skonfrontować się z życiem. Teraz poczytam coś lekkiego by oderwać się od analizy mojego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz