czwartek, 11 czerwca 2020

Mam nadzieję!

Strach to brak zaufania do siebie samego. I to by się zgadzało. Bo ilekroć boję się życia po śmierci mamy, to tak naprawdę boję się czy sprostam standardowi, który stworzyła. I chyba dopiero, gdy ucieknie od nas pies zbiorę się na odwagę by powiedzieć Oli, że jeśli coś chce, to żeby sama sobie to zrobiła. Boję się też, że nie będę miała do kogo się odezwać. Teraz jest mama, ale nie lubię jej mówić o sobie przez to, że bagatelizuje moje sprawy. W gruncie rzeczy chciałabym, żeby jej nie było. Żebym miała siłę fizyczną do życia bez niej. Czekam. Nie niecierpliwię się. Uświadomienie sobie śmiertelności mamy pozwoliło mi odkryć, że jestem sama. Przeraziłam się tego, ale z czasem i z wsparciem Bożenki wyszłam z depresji.  Chciałabym odnaleźć w sobie odwagę do życia bez codziennej obecności bliskich. Z dala od mamy, siostry, taty i psów. Skoro mogę poczekać 20 lat na życie bez mamy, to mogę też poczekać 5 na życie bez kredytu i możliwość samodzielnej egzystencji!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz