sobota, 13 czerwca 2020

SMAKI I KOLORY ŻYCIA

Zajrzałam na koniec "Tylu nowych dróg"
"Ale kto wie czy nie ważniejsze od celu wędrówki jest to żeby wogóle iść. Żeby iść, nie zatrzymywać się, nie rezygnować. Bo kiedy się zatrzymacie, to będzie koniec podróży."
Rozgrzeszam się z wyrzutów sumienia, że czekam na śmierć mamy. Mama jest przeszkodą w osiągnięciu samodzielności we własnym kawałku podłogi. Pewnym, a nie wynajętym. W jakiś pokręcony sposób idę, rozwijam się. Może przestałam się buntować jak w kantorze, płacąc za to zdrowiem. Już nie próbuję pokonać losu, przeciwstawić się mu. To ja wywołałam u siebie schizofrenię, bo robiłam wszystko wbrew sobie. Nie odpowiednia praca, nieinteresujące mnie studia, toksyczny związek na rozum. 
Można powiedzieć, że marząc o samodzielności wróciłam do dawnych pragnień. Obudziłam się ze snu nauki życia z chorobą. Nawet jeśli mój rozwój jest możliwy tylko tu, to dotarłam do momentu, gdy na nowo czuję smaki i kolory życia. Taki powinien być teraz tytuł tego mojego pamiętnika
SMAKI I KOLORY ŻYCIA
Bo ja mam bez mała 40 lat i czuję, że przede mną tyle życia. Nie wiem czy będą wolne od smaku przygniębienia. Myślę, że doświadczę różnych emocji, ale czuję, że żyję, a nie umieram, lecę prostą w dół wraz ze starzejącą się mamą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz