niedziela, 28 czerwca 2020

Finał niedzieli- pieniądze

Przeszło mi ciśnienie na pisanie książki. Po co mi to? Jest tyle książek. Tych badziewnych też! Może to jest tak, jak w tej sentencji z EmpikGo. "Całe szczęście, że ludzie piszą książki i całe szczęście, że niektórzy tego nie robią!" 
Póki Ola będzie mogła mną drygować będzie dobrze, gdy się zbuntuję będę ta zła, głupia i krzykliwa. Tak jak teraz z tym drugim praniem! 
Żal zamawiać książki w bibliotece, bo mają być na jesień. A wszystko przez politykę dyrekcji mającą na celu ograniczenie wizyt w filiach przez koronawirusa.
Byłam na wyborach. Mam takie wrażenie, że ludzie przyzwyczaili się do prawa stworzonego przez PiS i traktują go za coś naturalnego. Ot choćby zakaz handlu w niedzielę czy brak ograniczeń w wysokości zarobków dla emerytów. Będzie boleśnie dla nich, bo gospodarka znów nie wytrzyma rządów Kaczyńskiego.
Tata w fazie, coraz krótsze są przebłyski zdrowych reakcji. Chciałabym, żeby go z nami tu nie było.
Ola podsumowała mamę, że żyje nam się tak dobrze, że mama nie musi wyczekiwać emerytury. Mama kupuje kwiaty i ma na to. Ola wydaje na psy i jest na to. A gdy kupiłam sobie książki i nie dałam Oli kasy, to 1.  wypomniano mi to, 2.  muszę się z tym ukrywać. Napisałam to mamie. Zadzwoniła i mnie ochrzaniła. Bo ja mam pensję 2 godziny, póki nie zrobię przelewów. Mam żal do mamy, że żyje moim kosztem. 

sobota, 27 czerwca 2020

Czy zmobilizuję się do pisania?

Jednak dam kasę i Oli i mamie. Mam cały etat. Odechciało mi się zmieniać pracę. Dzisiaj pisałam moją drugą książkę. Wysłałam też pierwszą do kolejnego wydawnictwa. Dopiero później przeczytałam, że to samofinansowanie. Jutro wyślę do czwartejstrony. Może mogłabym pisać? Codziennie marnuję czas na telefonie, może wyrobić sobie nawyk pisania?

Przed MB Pieniężnej

Teraz się łamię czy dawać Oli pieniądze po wypłacie. Tak już musi być, że mam być bez pieniędzy? Jednocześnie mi żal, że w zeszłym miesiącu wydałam 300 zł. A jak zostawię na Szmalcowni to na pewno wydam. Trzeba kupić sobie spokój i dać dziewczynom

piątek, 26 czerwca 2020

Gospodarowanie

Tata czeka aż go poproszę żeby korzystał z nowej lodówki. Niedoczekanie, niech się zatruje nieświeżym jedzeniem. Powiedziałam mamie, że nie dam Oli ani grosza dopóki nie będę wiedziała, gdzie je chowa. Jak poczuje pustkę w portfelu, to zacznie krzyczeć i może zmieni się układ sił? Mam na myśli to, że Ola odbierze mamie swoją kartę. Może włączy się w prowadzenie domu, bo na razie ma to w dupie, a mama robi to niegospodarnie. 

wtorek, 23 czerwca 2020

Aromat dnia

Z okazji Dnia Ojca Katarzyna Kalicińska zamieściła wpis o swoim ojcu. Był tam cytat, że każdy dzień ma swój aromat. Mówił też, że trzeba przełamywać smaki. Jeśli było za gorzko to posłodzić itd. Dla mnie ten dzień jest dobry. Zrozumiałam coś. Na początku codzienności bez mamy będzie tak, że będę się łapać na tym, że teraz ja coś robię, co dawniej robiła ona. Póki będę zajęta, skoncentrowana na tym, co trzeba robić będzie dobrze, gdy poczuję luz, będzie dopadał mnie smutek samotności. Usłyszę ciszę domu bez mamy, tak jak dzisiaj, gdy mama jest u babci. Chyba zawsze musimy mieć jednak psa. By mieć powód do wstania z łóżka i kogoś, kto będzie w domu. Gdybym miała pracować na same noce, nie byłoby to dla mnie problemem. A i przy 12-tkach można się zorganizować. 

sobota, 20 czerwca 2020

Tym bardziej będę myśleć o życiu po godzinie m

Dzisiaj miałam terapię przez telefon. Psychoterapeutka uświadomiła mi, że:
na pewnym etapie życia separujemy się od rodziców, uczymy się żyć samodzielnie. Okupione to jest lękami, raz jest lepiej raz gorzej. I tak myślę, że ja analizując co będzie po godzinie m, uczę się myśleć i żyć samodzielnie.
Poniekąd przywróciła mi wiarę w sens związku. W zamian za bliskość robisz coś dla drugiej osoby. Zresztą gdy gotuję, piorę itd to nie myślę o tym jakie to straszne poświęcenie. Lubię to robić z myślą, że dzięki temu Oli, mamie i tacie jest przez to lżej. Nie wierzę w podział obowiązków w związku, ale myśl, że i tak to robię, powoduje, że nie wydaje mi się to takie straszne.
Uświadomiła mi też, że muszę odmitologizować czynności domowe. To normalne, że godzi się pracę z domem i hobby.
To u mamy to urasta do rangi poświęcenia ponieważ nie cierpi tego robić. A ja lubię ten moment, kiedy wiem, że wszystko jest zrobione i mogę sobie poczytać albo pokomórkować.
Nie będę mieć wyrzutów sumienia, że analizuję życie bez mamy. W ten sposób dorastam, rozwijam się.
Psychoterapeutka powiedziała, że człowiek w sposób naturalny wypełnia potrzebę kontaktu z drugim człowiekiem. Jeśli więc zabraknie mamy, to znajdę oparcie w innej osobie. Tak jak znalazłam wsparcie w Bożence, gdy tego potrzebowałam.

piątek, 19 czerwca 2020

Ból rozstania

Pożyczyłam "Balsam dla duszy w żałobie". Postanowiłam, że książki inspirujące będę czytać popołudniami. Wtedy, gdy łapie mnie niższy nastrój. 
"Nie można zobaczyć ani dotknąć najpiękniejszych rzeczy na świecie. Można poczuć je w sercu." 
... przypomniał mi, że byłam głęboko i szczerze kochana. Ja również kochałam, a nasza miłość na zawsze stała się częścią nas. Nawet wtedy, gdy jedno odeszło, a drugie samotnie podążało ścieżką nowego życia. Ból rozstania w końcu osłabnie, lecz miłość pozostanie na zawsze niczym wieczny podarunek.
Nauczyłam się jak stawić czoło nieodwołalności śmierci męża. Uświadomiłam sobie, że smutek nie jest stanem, w którym mogę pozostać i do którego powinnam wracać, ponieważ moje dawne życie przestało istnieć. Zaakceptowanie tego, że muszę przetrwać, stało się ważną częścią dochodzenia do siebie. 
... i nie zapominaj, że nikt nie zrobi w domu tego, co robił twój mąż

Ból rozstania... skojarzyło mi się to z kończącym się związkiem. A takie uczucie znam z czasów gdy odeszłam od Roberta. Tak bardzo tęskniłam wtedy za jego dotykiem i seksem z nim, że wyobrażałam to sobie pisząc swoją powieść erotyczną. 
Czym zaowocuje tęsknota za mamą?

czwartek, 18 czerwca 2020

Trwanie też jest dobre!

W "Balsamie dla duszy kobiety" jest pewien schemat: dobre życie, kryzys i nowe życie. Trzeba przyznać, że człowiek ma niewiarygodną siłę do podnoszenia się. Może dlatego, że ma codzienność i potrzeby fizjologiczne? A może dlatego, że ma długie życie? Ma poprostu czas.
Nie tęsknię już za emeryturą. Nie obliczam ciągle kiedy to będzie. I ile dostanę! To teraz bez znaczenia. Wogóle życie ma sens. Trwanie też jest dobre. Nie zdobywam, a mi dobrze.
Widać, że mamę nosi: raz chce kupić mieszkanie, raz samochód, a dzisiaj mówiła o remoncie. Czcze gadanie. A kupowanie nowej lodówki, wstawianie jej do przedpokoju i korzystanie z tej w kuchni mija się z celem. 

wtorek, 16 czerwca 2020

Bóg posłał mi takie, a nie inne zadania

Czytam teraz "Balsam dla duszy kobiety". Jest w nim opowiadanie o Sandy. Żyła w ciasnocie z córką, nie miała nic. Mówiła, że nie przeszkadza jej, że nie realizuje amerykańskiego snu i że liczą się piękne chwile, przyjaciele i piękne, empatyczne wnętrze. Chciałabym nie mieć kompleksu braku własnej rodziny i wszystkiego co z tym związane. Moje tu przemyślenia nijak mają się do tego co robię, co mówię i jak żyję. To nie ból duszy, to tęsknota i kompleks. Czy więc stara panna nie ma wartościowego życia? Żyjemy dla siebie i bliskich. Życie musi mieć wartość dla nas samych. Muszę przyznać, że moje życie ma dla mnie dużą wartość, ale czy ma cel? A może celem ma być samo życie, jak najdłuższe, w zdrowiu i zadowoleniu. Różne są drogi do Boga, każde życie inaczej się realizuje. I jeszcze pomyślałam, że gdyby Bóg chciał bym żyła według life codu, to posłałby mi takie zadania. Dał mi inne i nie ma rozdzierać szat. Trzeba robić swoje!

poniedziałek, 15 czerwca 2020

Po rozmowie z koleżanką-emerytką

Sortownia Solidu zmieni się bardzo, gdy odejdą ochronki, zwłaszcza Bożenka. I dobrze. Wszystkie prace, które miałam zdobyłam sama. Może i  byle jakie, ale nie muszę nikomu mordy lizać. Ani z nikim się liczyć. 

niedziela, 14 czerwca 2020

O pracy

Byłam dzisiaj u Moniki. Ona chyba zdaje sobie sprawę, że praca w Biedronce nie jest na stałe. I że to początek końca. Myślę, że jestem w lepszej sytuacji zawodowej niż ona. Przede wszystkim nie mam takich oczekiwań finansowych. Gdybym dzisiaj została bez pracy poszłabym do banku, bo nie miałabym nic do stracenia. Albo by się udało albo nie. Ale póki co trzymam się Solidu. Wcale nie zależy mi na zmianie pracy. Dobrze się czuję w Solidzie. Mam takie przeczucie, że go sprzedadzą. I że Wiolę i mnie zatrudni firma, która powstanie w jej miejsce

sobota, 13 czerwca 2020

Zastrzyki motywacji od losu

W "Tyle nowych dróg" bohaterka Ania mówi do siostry Marii, że to na co się nastawiamy w życiu, to się dzieje. Dotychczas byłam nastawiona, że w moim życiu będzie wegetacja aż do śmierci mamy, później zapieprz w domu i w pracy, a później wraz z emeryturą przeprowadzka do Piotrka i Edy. Teraz postrzegam to inaczej, jako początki, powód do życia, zastrzyki motywacji od losu, a nie równie pochyłą. Teraz mam drugą młodość. I nie chodzi mi o wiek tylko kojarzę to z tym czasem kiedy robimy, to co sprawia nam frajdę. Odbiję sobie ten czas, kiedy poświęcałam się pracy

SMAKI I KOLORY ŻYCIA

Zajrzałam na koniec "Tylu nowych dróg"
"Ale kto wie czy nie ważniejsze od celu wędrówki jest to żeby wogóle iść. Żeby iść, nie zatrzymywać się, nie rezygnować. Bo kiedy się zatrzymacie, to będzie koniec podróży."
Rozgrzeszam się z wyrzutów sumienia, że czekam na śmierć mamy. Mama jest przeszkodą w osiągnięciu samodzielności we własnym kawałku podłogi. Pewnym, a nie wynajętym. W jakiś pokręcony sposób idę, rozwijam się. Może przestałam się buntować jak w kantorze, płacąc za to zdrowiem. Już nie próbuję pokonać losu, przeciwstawić się mu. To ja wywołałam u siebie schizofrenię, bo robiłam wszystko wbrew sobie. Nie odpowiednia praca, nieinteresujące mnie studia, toksyczny związek na rozum. 
Można powiedzieć, że marząc o samodzielności wróciłam do dawnych pragnień. Obudziłam się ze snu nauki życia z chorobą. Nawet jeśli mój rozwój jest możliwy tylko tu, to dotarłam do momentu, gdy na nowo czuję smaki i kolory życia. Taki powinien być teraz tytuł tego mojego pamiętnika
SMAKI I KOLORY ŻYCIA
Bo ja mam bez mała 40 lat i czuję, że przede mną tyle życia. Nie wiem czy będą wolne od smaku przygniębienia. Myślę, że doświadczę różnych emocji, ale czuję, że żyję, a nie umieram, lecę prostą w dół wraz ze starzejącą się mamą. 

piątek, 12 czerwca 2020

Aktywnie

Antydepresant zażyłam, gdy usiadłam do biurka w pracy. Nie miałam lęków, nie czułam, że muszę odejść z Solidu, uciec. Będę zażywać je stale. Po nocy spałam 1,5 godziny i wstałam. Załatwiłam teleporadę, a później poszłyśmy z mamą z rowerem do serwisu i po skierowanie na terapię. Wzięłyśmy Ogiego. Był super, trzymał się roweru. Skierowanie zeskanowałam i wysłałam mailem. Ola wróciła 2 godziny wcześniej, a my bez obiadu. 

czwartek, 11 czerwca 2020

Chyba zażyję antydepresant

Naprawdę nieraz wolę spać niż leżeć i komórkować. Czasami mi żal, że tak często nie jem z dziewczynami. Ale często też nie mogę na nie patrzeć i ich słuchać. Nie mam w życiu nikogo oprócz nich, ale zwyczajnie mnie drażnią. Najbardziej Ola. Toleruję ją, bo mnie utrzymuje.
Zmarnowałam młode lata na pracę. Nic z tego nie będę mieć. Wydawało mi się, że mam czas. A tu już 40 lat. Wybacz to sobie. Robiłaś to, co trzeba, czego oczekiwano. Idę na kolację. 

Decyzje

Nie wyprowadzę się z rodzinnego domu. Jak dobrze wydać swoje pieniądze na siebie. Nie dałam Oli pieniędzy i bardzo mnie to cieszy. Może wejdzie mi to w nawyk? Gdybym jeszcze była silna i nie ulegała mamie w kupowaniu na raty?

Mam nadzieję!

Strach to brak zaufania do siebie samego. I to by się zgadzało. Bo ilekroć boję się życia po śmierci mamy, to tak naprawdę boję się czy sprostam standardowi, który stworzyła. I chyba dopiero, gdy ucieknie od nas pies zbiorę się na odwagę by powiedzieć Oli, że jeśli coś chce, to żeby sama sobie to zrobiła. Boję się też, że nie będę miała do kogo się odezwać. Teraz jest mama, ale nie lubię jej mówić o sobie przez to, że bagatelizuje moje sprawy. W gruncie rzeczy chciałabym, żeby jej nie było. Żebym miała siłę fizyczną do życia bez niej. Czekam. Nie niecierpliwię się. Uświadomienie sobie śmiertelności mamy pozwoliło mi odkryć, że jestem sama. Przeraziłam się tego, ale z czasem i z wsparciem Bożenki wyszłam z depresji.  Chciałabym odnaleźć w sobie odwagę do życia bez codziennej obecności bliskich. Z dala od mamy, siostry, taty i psów. Skoro mogę poczekać 20 lat na życie bez mamy, to mogę też poczekać 5 na życie bez kredytu i możliwość samodzielnej egzystencji!

środa, 10 czerwca 2020

Emerytura

Gdy będę na emeryturze nie będzie możliwości pracy w sortowni. Przede wszystkim przesuną wiek emerytalny, a po drugie czuję, że zamieszkam u Piotrka i Edy. I nie będzie to złe. Na pewno powinnam być z Edą, jeśli przeżyjemy Piotrka. Wcale nie zależy mi by być w Krakowie na stare lata. Nie chcę zajmować się dziećmi następnych pokoleń ani mieszkać za szafą. Będę czytać. 

Terapia

Nie dałam Oli tej kasy. Kupiłam 5 książek w empiku, ciuchy w bonprixie, kosmetyki w rossmannie i w ziaji. W następną sobotę zaczynam terapię z psychologiem, na początek teleporada. Muszę nazwać i usystematyzować moje problemy. Emerytki wracają do pracy w Soludzie

wtorek, 9 czerwca 2020

MB Pieniężnej

Zmęczyłam kolejne 2 książki Brett. Na kolejne jej książki nie mam ochoty. Za mało cytatów, za dużo prywaty.
Za godzinę muszę się zacząć zbierać do pracy na nockę. Dzisiaj MB Pieniężnej. Na wszystko starczyło. Kupiłam 2 książki w empiku i kosmetyki w Rossmannie. Szkoda, że muszę dać Oli kasę! Ale czy rzeczywiście muszę skoro odbiera mamie swoją kartę do bankomatu? Zajrzę na bonprix. 

poniedziałek, 8 czerwca 2020

W wolny dzień

Przeczytałam "Najmilszy prezent". Ładna, ale kompletnie bez akcji. Pojechałam na Królewską żeby ją oddać, bo miałam nadzieję, że przyśpieszę udostępnienie mi "Córki kucharki", ale nic z tego. Na Piaskach pożyczyłam II tom Kobiet z odzysku pt."Trudne wybory". Kupiłam tenisówki w Auchan, złożyłam dyspozycje w banku. Już po obiedzie, robimy nic. Chyba się zdrzemnę. 

piątek, 5 czerwca 2020

Mam dość takich książek!

Usunęłam z Legimi książkę Brett. Za ciężko mi psychicznie z nawoływaniem do zmiany. Za bardzo przeżywałam każdą lekcję. Lepiej poczytam coś obyczajowego! I nie wiem czy pożyczę "Balsam dla duszy...". 

Spowiedź

Chcę zostać w Solidzie.
Chcę mieć i bliskich i partnera lub nawet męża.
Czemu go nie mam? Bo nastawiłam się negatywnie do mężczyzn i bo boję się skomplikować życie moim bliskim. Czyli oceniam innych przez pryzmat bliskich. Czyli jestem zamknięta na ludzi. Czy chcę doświadczać ludzi? Nie. Dlaczego? Bo są niepewni, bez gwarancji. Wolę teraz obumierać z mamą by później odrodzić się i żyć wygodnie. Albo trud i ryzyko, albo wygoda i nuda. Wybieram wygodę i nudę. Czy dalej będę odreagowywać na bliskich tę nudę? Tak

Wózek codzienności

Z lekcji Brett
Nie rodzimy się wadliwi by przez całe życie naprawiać swoje błędy. Rodzimy się idealni i całe życie to odkrywamy. No tak, to prawda. Szczęście to sposób patrzenia na świat, a nie stan. Można uświadomić sobie jak silni jesteśmy, jak wyrozumiali itd. Brett twierdzi też, że nikt z nas nie chce być idealny. Byłoby to nudne życie, nie byłoby do czego dążyć. I że nikt nie chce wziąść na siebie problemów innej osoby zamiast swoich. I to jest prawda. Chciałabym być starsza. Nie zależy mi na życiu. Zupełnie mi ono nie odpowiada. Wiem co musiałabym zmienić, ale wiem, że nie mam odwagi tego zrobić. Żyć samodzielnie. Więc pogrążam się w narzekaniu zamiast być wdzięcznym za to, że moje życie ułożyło się tak, że nie jestem sama. Nie czuję  się idealna, jak napisała Brett. Mam żal do samej siebie za swoje wybory kredytowe. To minie tak, jak minęły negatywne emocje za studia. Dzisiaj jest mi to obojętne. O kształcie mojego życia zadecydowała mama wysyłając mnie do Selgrosu do pracy. Bez mojej wiedzy wypełniła zgłoszenie. Powiedziała mi, gdy okazało się, że trzeba iść na rozmowę. Wszystko jej uchodzi płazem. Ale pamiętam to jej i dopiero, gdy ucichną emocje, to jej wybaczę. Nie urodzę dziecka by mu nie zrujnować życia tak, jak zrobili to moi rodzice. Trzeba ciągnąć to życie, pchać ten wózek codzienności. Ilekroć chciałam uwolnić się od bliskich jechałam przed pracą nad Wisłę i tam obiecywałam sobie, że to zrobię. Potem wracałam i znów było po staremu. Nie chce mi się jechać nad Wisłę by znów skonfrontować się z życiem. Teraz poczytam coś lekkiego by oderwać się od analizy mojego życia.

Rana

U Brett jest taki fragment: gdy pewnego Rdnia staniesz przed Bogiem, zapyta cię, gdzie twoje rany. Ty odpowiesz, że nie masz żadnych, a on zapyta czy przez tyle lat nie znalazłeś nic o co warto było walczyć? Czymś takim dla mnie jest samodzielność. Nie zdobyłam jej. Bardzo mi żal, że tak szybko dotarło do mnie, że o niczym w życiu nie decydujemy. Chciałabym mieć męża- partnera i swój kawałek podłogi. Chciałabym utrzymać pracę. Chciałabym czuć się bezpieczna finansowo na każdym etapie życia. 

Lupa na dobro

Kolejna książka Brett.
"Jeśli myślisz, że nie masz wpływu na świat, tzn że nigdy nie byłeś zamknięty sam w namiocie z komarem." Przypomniał mi się mem z fb: jeśli myślisz, że jesteś sam, pomyśl o tych wszystkich bakteriach i drobnoustrojach, które żyją w twoim organizmie.
W innej lekcji autorka pisze: rób to, co jest możliwe. Przytacza w niej słowa Białej Królowej z "Alicji z Krainy Czarów" o umiejętności uwierzenia w niemożliwe. Wedle jej słów okazuje się to proste. Królowa potrafi uwierzyć w 6 takich rzeczy i to przed śniadaniem.
W innym felietonie napisała by wyolbrzymiać dobro. Opisuje w nim Larrego, emerytowanego sprzedawcę śrubek, który pisał Cv ludziom z marginesu społecznego. Podobno umiał podkreślić tak czyjś drobny sukces, plus, że dawał tym ludziom drugą szansę. Wystarczy mieć w sobie lupę na dobro.
Pomyślałam o mamie. Bo jest dobra. I tak od myśli do myśli: większość życia przeżyję z mamą, ale kiedyś zapomnę jak to jest, gdy jest z nami. Ostatnie 30? lat życia bez niej spowodują, że zupełnie zapomnę jak to było z nią, nawet jeśli będę z nią żyć ponad pół wieku.

czwartek, 4 czerwca 2020

PP a Solid

Dzisiaj ogarnęły mnie wątpliwości co do PP. Ale chyba czas iść dalej. Nic w Solidzie nie jest na zawsze, nawet wypracowana opinia. Ale w przyszłości widzę siebie w likwidowanym Solidzie i w nowej firmie. Boję się iść do PP. 

Próbuję

Dzisiaj zadzwoniłam do Agaty z PP. Nie wiem czy to coś da. Była miła, będzie w kontakcie. Czyli muszę śledzić ogłoszenia. Jeśli się uda, to dobrze. 

środa, 3 czerwca 2020

Testament

Napisałam mamie testament, ale obie mnie zaatakowały. Mama mnie kiedyś przeprosi za to, że tego nie załatwiła. Co z tego, skoro jej przeprosiny będą nic nie warte? Chciałam uniknąć sytuacji, w której tata po niej dziedziczy, ale ona zwyczajnie odkłada temat śmierci jakby jej nie dotyczył. Dlatego właśnie nie przeleję mamie ani grosza. 

wtorek, 2 czerwca 2020

Wtorek po nocce

Jestem w łóżku. Chyba zasnę. Wczoraj pojechałam do pracy autobusem. Zaczytałam się w II tomie Nowaków i przejechałam przystanek. Gdy weszłam na sortownię byłam ziajana i miałam mokre od potu włosy. Dzisiaj rano, gdy wysiadłam z autobusu kupiłam pieczywo. Później umyłam się, zjadłam zupę i ciastko i poszłam na Kozłówek. Kupiłam to, co chciała mama + kwiaty. Byłam na poczcie i w bibliotece po II tom domków Przybyłek. Z stamtąd zjechałam do EFL podpisać papiery na samochód. Wróciłam, zrobiłam z truskawkami i poszłam spać. Mama budziła mnie na obiad, ale nie byłam w stanie wstać. Później odgrzałam. 2 spacery z psami, bo Ola ma zdalne nauczanie, wino i leżę.