poniedziałek, 13 sierpnia 2018

To jedno lato

Po Gargasiowej przeczytałam "Wilka" Miszczuk. Podobała mi się. Teraz czytam "To jedno lato". Na "Dziewczynę" narazie nie mam ochoty. Zresztą zapomniałam o niej. Wczoraj była niedziela. Wróciłam z nocki i przespałam cały dzień i całą noc. Za godzinę idę na nockę. Dzisiaj pierwszy raz od 10 lat byłam na spacerze nad przepaścią w dawnym obozie w Płaszowie. Ostatni raz byłam tam przed szpitalem, po zwolnieniu z kantoru. Skończyła się wtedy wojna nerwów z ówczesną szefową o falsy. Ta gra nerwów i mój bunt przyniosły mi chorobę. Pamiętam, że był czerwcowy dzień, ciepły, gdy usiadłam tam na łące i pomyślałam, że skoro po tej wojnie nie mam pracy, to nie mam nic i że zaczynam wszystko od nowa. Ależ byłam głupia! Były przecież dziewczyny, dom, psy. Nie akceptowałam siebie, więc nie mogłam akceptować ludzi wokół mnie. To terapia z psychologiem pozwoliła mi na nowo ułożyć hierarchię wartości. I zrozumieć, że ona może zmienić się w życiu. Leki, które zażywam codziennie chronią mnie przed urojeniami. Chciałabym, żeby nie było lęków i paniki o życie bez bliskich. To lato chyba i dla mnie będzie przełomowe, bo chyba pójdę na konsultacje do profesora Wójcika. To psychiatra, ale i wykładowca akademicki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz