środa, 15 sierpnia 2018

Sprecyzowane

Chyba jednak nie pójdę do tego profesora. Gdy nie mam czasu, nie rozmyślam o przyszłości. Chyba boję się jego przenikliwych pytań. Mam takie wrażenie, że lepiej już nie będzie i że zawsze będzie jakiś element mojej choroby, który będzie uciążliwy.
Na lubimyczytać.pl wypowiedź, że ten, kto czyta przeżywa tysiące żyć, zanim umrze.
Zastanawiam się czy chciałabym już umrzeć? Nie. Ale chciałabym być dojrzalszą kobietą, bez obciążenia mamy osobą. Jasne z nią jest lżej, bo ogarnia cały dom, ale chciałabym mieć decydujący głos co do mojego życia. Nic bym w nim specjalnie nie zmieniła. Bo zmienić nie mogę, ale chciałabym żyć bez niej. Czas wreszcie wyznać: nie akceptuję swojego życia. A ponieważ uważam, że mama jest przeszkodą do jego zmiany, to chciałabym się jej pozbyć. Mam wrażenie, że moje życie w takim kształcie jak teraz było dobre do młodych lat. Teraz chciałoby się mieszkać samemu, bez obciążenia Olą, tatą, mamą i psami. Zniszczyłam sobie życie godząc się na warunki losu. Ponoć nie decydujemy o swoim losie. Nie chcę przeżywać tego nieszczęścia niespełnienia na nowo, więc dobrze, że nie ma powrotu, reinkarnacji. Nie chcę też iść do nieba, bo nie chcę też musieć znów żyć z moimi bliskimi. Mam w życiu tylko ich,  ale są też ogromnym obciążeniem. Chciałabym żyć w małym mieście, w wynajmowanym pokoju przy jakieś rodzinie, w domu z ogródkiem. Dojeżdżać do pracy samochodem. Pracować chciałabym w kadrach. Wypełniać druki, formularze, układać dokumenty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz