wtorek, 28 sierpnia 2018

Co się ciągnie jak guma do żucia?

Wstałam dzisiaj z myślą w przyszłości nie rozstawać się mieszkaniowo z Olą i by przejść na wmeryturę planowo. Ciekawe czy do 2043 roku podciągną wiek emerytalny? Myślę, że tak.
Dobrze się stało, że firma jest na mnie, bo inaczej przeszłabym na rentę, a tak nie mogę.
Czytam "Wilczycę", ale się ciągnie jak guma do żucia. Ten tom jest gorszy od pierwszej części. Wiem już jak pracuję we wrześniu. Fajnie, że sobotę mam wolną. Ale i tak wszystko się ciągnie jak owa guma do żucia (żuma do gucia jak mówi Piotrek) i życie i książka.

niedziela, 26 sierpnia 2018

Szczęście szyte na miarę

Przeczytałam "Szczęście szyte na miarę". Długo nie pamiętałam o co chodziło w poprzednich tomie. Ciekawe, czy Wilczyńska zmieniła styl, na potrzeby wydawnictwa Filia, tzn. czy streszcza akcję poprzednich tomów w ramach serii. W każdym bądź razie Róża okazuje się być przybraną matką Ewy Drobisz.

sobota, 25 sierpnia 2018

Rodzice

Przeczytałam ten I tom Jabłoniowego sadu. Był tam taki cytat, że zawsze to dobrze być w rodzinnym domu i nie myśleć o problemach, bo myślą o nich rodzice!

piątek, 24 sierpnia 2018

W strefie ciszy

Jest piątek wieczór po 6 nockach. Nie idę do pracy. Czytam, a gdy się zmęczę, zasnę. W domu cisza i duchota ostatniego wakacyjnego weekendu. Lato przeleciało. Jestem zadowolona z tych wakacji, chociaż nie miałam urlopu dla siebie. Skręcona noga coraz sprawniejsza, więc byłam dzisiaj z psami.
Zabrałam się za I tom sagi Rybałtowskiej, ale nie mam natchnienia by czytać coś historycznego. Wolę książki, których akcja toczy się współcześnie. Dlatego zaczęłam sagę Jabłoniowy sad. Cytat z książki: "Nie pokonasz systemu. Zawsze czegoś będzie ci brakowało. Nikt nie ma wszystkiego."
Dzisiaj mam poczucie szczęścia w życiu. Może faktycznie nie wszystko jest idealnie, ale dzisiaj nie muszę myśleć o beznadziejnej pracy i układzie rodzinnym. Jestem poza systemem, jestem w strefie ciszy nocy, gdy nic mnie nie przygniata.

Roztrząsanie

Rankiem roztrząsałam decyzje czy lepiej pracować po 12 godzin czy iść do hipermarketu. I chyba wolę sortownię. Na pewno warto spróbować niż być bez pracy.
Przebrnęłam przez "Troje na huśtawce". Nie wiem skąd ten tytuł. Cytat z książki:
"Miłość można skatalogować na różne sposoby, można ją też podzielić na gorsze i lepsze okresy. Ale jeśli jest to miłość naszego życia, to nie można jej przekreślić tylko dlatego, że jednemu z nas wyczerpują się baterie. Albo że komuś to przeszkadza."
Jeszcze nie wiem co teraz będę czytać.

czwartek, 23 sierpnia 2018

Kolejny strach pokonany

Czy gdy mijają lata od śmierci tych, których kochaliśmy to się za nimi tęskni? Czy chce się ich znowu spotkać? Czy warto iść do nieba by spotkać się z bliskimi? Takie proste pytania, na które nie znam jeszcze odpowiedzi. Czy jeśli będę żegnać się z mamą to mam powiedzieć "do zobaczenia"?
Czy mam zwalczyć jej wolę życia? Nie słuchaj co mówi, patrz co robi, myśl, bądź szczera i wyrozumiała.

Z każdym wpisem wydaje mi się, że jestem coraz silniejsza psychicznie, że się przygotuję do tego dobrze. Cisza domu bez mamy mi już nie przeszkadza. Nie boję się już gotowania i sprzątania. Martwię się jeszcze wychodzeniem z psami. Nie panikuję już o finanse, bo było ciężej.
Muszę pisać tego bloga, bo nie mogę porozmawiać o tym z bliskimi. Mama unika tematu śmierci jakiejkolwiej. Chyba na zasadzie, że jeśli się o czymś nie mówi, to tego nie ma.

Myśli emerytalne

Dzisiaj tak pomyślałam, że życie jest tylko jedno i że może warto też w życiu odpocząć i przejść na emeryturę planowo. Mam takie intuicyjne przeczucie, że jeszcze zanim na nią przejdę zamieszkają ze mną i Olą młodzi z nowego pokolenia. Być może będzie, więc tak, że nie będę musiała zarabiać na utrzymanie domu i nas. Jest to tym bardziej ważne, że być może przed emeryturą nie będę pracować w tak luzackiej atmosferze i warunkach.

środa, 22 sierpnia 2018

Względna starość

Jak się okazuje "To jedno lato" to jednak nie najgorsza książka. Przynajmniej w porównaniu do "Trojga na huśtawce" Nataszy Sochy.
Socha napisała zbiór nudnych i wydumanych dywagacji kobiety zakochanej w synu przyjaciółki. I to co mnie denerwuje to fakt, że autorka utwierdza stereotyp, że po 40-tce jest się starym. Ola ma 39 lat, a jest młoda duchem i ciałem. Mama ma 63 lata i jest w moim odczuciu w fazie trzeciej młodości. Tak naprawdę stara jest babcia, która ma 87 lat i jest coraz mniej sprawna. Dopiero czytając tę książkę uświadomiłam sobie jak bezsensowny był mój wpis o 40 urodzinach.

niedziela, 19 sierpnia 2018

Wspólności z bliskimi

Ostatnio czepiałam się dziewczyn. Wszyscy mamy wady i zalety. Na Facebooku dużo cytatów. Np. Ani Przybylskiej (jaka to była piękna kobieta) o tym, że liczą się tylko ludzie, którzy potrafią kochać, a tym, którzy tego nie potrafią należy współczuć. I jeszcze odmienny mówiący, że nie ma miłości tylko przyzwyczajenie i wygoda. Nie zgadzam się z tym. Coś musi być w człowieku, że łamie się głos, wzruszamy się, gdy przeżywamy wspólności z bliskimi. Na przykład teraz byłyśmy z Olą z psami. Szłyśmy, rozmawiałyśmy. Było fajnie.
Dzisiaj idę na nockę, trochę żałuję, że dałam się wrobić we wczorajszą, sobotnią.
Nie mogę przebrnąć przez "To jedno lato".

sobota, 18 sierpnia 2018

Z deszczu pod rynnę

Czasem żyjemy zbyt blisko kogoś. Tak właśnie mam z mamą. Myślę, że dorosłe lata z nią to zmarnowany czas. Szkoda mi mojego życia. Może inne matki są gorsze albo lepsze, ja muszę żyć z moją. Dla mnie to trudne. A później będzie Ola. Wtedy dopiero nie będę mieć życia. Czyli z deszczu pod rynnę. Zastanawiam się, na co mi takie życie?

piątek, 17 sierpnia 2018

Karta szczerości

Odkryłam coś w sobie. Gdy wyszłam ze szpitala oddałam władzę nad sobą mamie. Gdy od kilku lat mi to przeszkadza rozmyślam o życiu bez mamy i momencie, gdy do tego dojdzie. Wiem, że teraz każdy przejaw samodzielności będzie i jest traktowany przez mamę jako atak na jej osobę i coś, co trzeba zwalczyć. A jednak jej ufam. Cieszę, że choć nie zdawałam sobie z tego sprawy, że jestem wierna sobie. Tak, jestem w ten sposób dwulicowa, ale odpowiada mi takie podejście. I dopiero może wtedy, gdy będę żegnać się z Olą, odkryję szczerą twarz. Pomyślę, co jej powiem. Bo ważne słowa dla mamy już odkryłam.
Lubię czytać obyczajówki, bo mężczyźni w nich są tacy normalni, a nie tacy jak mój nieleczący się tata. To niesamowite jak jeden człowiek potrafi negatywnie wpływać na życie kilku osób. On naprawdę żyje by robić nam na złość.
I jeszcze jedno odkrycie: tak jak moi kochankowie użyli mnie, tak ja ich. Roberta by odczarować spatrzone podejście do mężczyzn, Grab. by zrozumieć, że trzeba być tolerancyjnym i że dla każdego jest miejsce pod niebem. A o tacie myślę, że gówna się nie tyka.

czwartek, 16 sierpnia 2018

Sprawy bieżące

Kupiłyśmy serów za 150 zł. Walczę ze sobą, żeby nie kupić "Ściganego" Katarzyny Michalak. Ciągle jeszcze mam nieprzeczytane książki ze świąt 2017 i tegoroczne zakupy. Nie kupiłam "Wysokich Obcasów". Nie mam ich kiedy czytać. Podjęłam decyzję, że nie pójdę do profesora Wójcika. Bo nie chcę zmieniać tego, że nie śpię w nocy. Lubię tą ciszę i to że mogę sobie poczytać. Nie chcę też zmieniać leków. A być może tak by było w przypadku zmiany lekarza. Brodzicka ma jakiś wyrobiony obraz mojej osoby, ale myślę, że jest on błędny. Spłaciłam Avon u Moniki. Nie będę kupować prezentów w Avonie. Lepiej te pieniądze wydać w sklepie i kupić coś, co ma wartość.
Odkąd mama ma auto do swojej dyspozycji wozi mnie do bibliotek. Fajnie. W sobotę będę sama w domu, bo dziewczyny jadą: Ola w piątek wieczorem do Trzebini by iść na ciuchy do Chrzanowa, a mama do babci. W nocy w sobotę jestem kierownikiem. A od niedzieli w skarbcu. Napisałam wniosek o urlop na październik. Zrozumiałam, że na Legimi mogę czytać też starocie. Moje wcześniejsze założenie, że tylko nowości było głupie.

A jednak...

Tak rozochociłam się do tej pracy w hipermarkecie, że już chciałam to robić. W nocy w pracy i przed snem chciałam iść na umowę zlecenia na kasę. Nawet kłóciłam się o to z mamą. Ale gdy wstałam niewyspana od razu mi przeszło. Zresztą tam za mało płacą by się z tego utrzymać. W przyszłości będę musiała pracować na 12-tki. I dobrze, bo w sortowni już teraz spędziłam większość mojej drogi zawodowej.

środa, 15 sierpnia 2018

Plany jesienno prezentowe

Wróciłyśmy ze spaceru pod pomnikiem. Świadomość, że nie będę musiała pracować po 12 godzin przyniosła mi ulgę. Nie odejdę z Solidu dopóki nie będę musiała pracować przez pół doby. Zastanawiam się czy iść na urlop we wrześniu? Chyba wolę w październiku, gdy mama będzie w domu po skończonym sezonie katechizmowym. Będzie już zimno i wtedy dobrze się leży w domu i czyta książki. Ale z drugiej strony na urlopie mniej zarobię, bo nie będzie nocek, a na grudniowe prezenty trzeba zarobić. A może by tak nie angażować się w to, skoro mama i tak będzie mieć decydujący głos?

Dwie siły

Dzieci i ryby głosu nie mają. To Ola podjęła decyzję o wspólnych pieniądzach. Myślę, że jej takie rozwiązanie odpowiada. Jest w zgodzie z jej naturą hrabianki. Mama przyjęła to z ulgą. Po raz kolejny ktoś stworzył jej ramy, które wypełniła. Dostosowałam się. Bóg wraz z chorobą zabrał mi wiarę we własne siły, by dać siłę cierpliwości, wyrozumiałości i uległości. To inna siła. Dzisiaj mam wrażenie, że w jakiś sposób jestem ubezwłasnowolniona. Powoli moje życie ogranicza się do minimum. Czy to mnie czeka? Czasem jeszcze boli, ale już coraz mniej. Nie przeżywam już tego tak, jak dawniej. Jak to się ma do wolności po śmierci mamy? Będę wtedy niewolnikiem generała Oli.
Może ta siła uległości będzie mi potrzebna do pracy w hipermarkecie. Gdy zabraknie mamy, podejmę próbę pracy po 12 godzin, chociaż tak naprawdę nie chcę tego. Przed emeryturą chciałabym wrócić do hipermarketu. Nie zależy mi na sortowni. Póki jest ośmiogodzinny tryb pracy to w porządku. Zresztą może, gdy spłacę wszystkie kredyty będę mogła iść do Auchana na kasę?

Sprecyzowane

Chyba jednak nie pójdę do tego profesora. Gdy nie mam czasu, nie rozmyślam o przyszłości. Chyba boję się jego przenikliwych pytań. Mam takie wrażenie, że lepiej już nie będzie i że zawsze będzie jakiś element mojej choroby, który będzie uciążliwy.
Na lubimyczytać.pl wypowiedź, że ten, kto czyta przeżywa tysiące żyć, zanim umrze.
Zastanawiam się czy chciałabym już umrzeć? Nie. Ale chciałabym być dojrzalszą kobietą, bez obciążenia mamy osobą. Jasne z nią jest lżej, bo ogarnia cały dom, ale chciałabym mieć decydujący głos co do mojego życia. Nic bym w nim specjalnie nie zmieniła. Bo zmienić nie mogę, ale chciałabym żyć bez niej. Czas wreszcie wyznać: nie akceptuję swojego życia. A ponieważ uważam, że mama jest przeszkodą do jego zmiany, to chciałabym się jej pozbyć. Mam wrażenie, że moje życie w takim kształcie jak teraz było dobre do młodych lat. Teraz chciałoby się mieszkać samemu, bez obciążenia Olą, tatą, mamą i psami. Zniszczyłam sobie życie godząc się na warunki losu. Ponoć nie decydujemy o swoim losie. Nie chcę przeżywać tego nieszczęścia niespełnienia na nowo, więc dobrze, że nie ma powrotu, reinkarnacji. Nie chcę też iść do nieba, bo nie chcę też musieć znów żyć z moimi bliskimi. Mam w życiu tylko ich,  ale są też ogromnym obciążeniem. Chciałabym żyć w małym mieście, w wynajmowanym pokoju przy jakieś rodzinie, w domu z ogródkiem. Dojeżdżać do pracy samochodem. Pracować chciałabym w kadrach. Wypełniać druki, formularze, układać dokumenty.

poniedziałek, 13 sierpnia 2018

To jedno lato

Po Gargasiowej przeczytałam "Wilka" Miszczuk. Podobała mi się. Teraz czytam "To jedno lato". Na "Dziewczynę" narazie nie mam ochoty. Zresztą zapomniałam o niej. Wczoraj była niedziela. Wróciłam z nocki i przespałam cały dzień i całą noc. Za godzinę idę na nockę. Dzisiaj pierwszy raz od 10 lat byłam na spacerze nad przepaścią w dawnym obozie w Płaszowie. Ostatni raz byłam tam przed szpitalem, po zwolnieniu z kantoru. Skończyła się wtedy wojna nerwów z ówczesną szefową o falsy. Ta gra nerwów i mój bunt przyniosły mi chorobę. Pamiętam, że był czerwcowy dzień, ciepły, gdy usiadłam tam na łące i pomyślałam, że skoro po tej wojnie nie mam pracy, to nie mam nic i że zaczynam wszystko od nowa. Ależ byłam głupia! Były przecież dziewczyny, dom, psy. Nie akceptowałam siebie, więc nie mogłam akceptować ludzi wokół mnie. To terapia z psychologiem pozwoliła mi na nowo ułożyć hierarchię wartości. I zrozumieć, że ona może zmienić się w życiu. Leki, które zażywam codziennie chronią mnie przed urojeniami. Chciałabym, żeby nie było lęków i paniki o życie bez bliskich. To lato chyba i dla mnie będzie przełomowe, bo chyba pójdę na konsultacje do profesora Wójcika. To psychiatra, ale i wykładowca akademicki.

niedziela, 5 sierpnia 2018

Antidotum dobra

Przeczytałam "Jezioro szczęścia" Agnieszki Krawczyk. I tak:
-powieść przesycona zapachem pór roku
-piękno i spokój.
Pomimo tego, że mam książki z biblioteki, czytam kupioną "Dziewczynę ze sklepu z kapeluszami". Dużo niezadowolnych głosów na lubimyczytać.pl, zobaczymy czy ta książka też będzie antidotum dobra

Obiad, którego nie będzie

Nie ugotuję dzisiaj obiadu. Nie mam z czego, a Ola nie chce mi dać pieniędzy na zakupy w osiedlowym sklepie. No to sobie mama sama zrobi ten obiad. To bardzo w stylu dziewczyn zostawić mnie bez pieniędzy. Mam tak całe życie, wyjątkiem był czas kantoru, gdy żywiłam się sama, głównie w barach, i nie dawałam mamie pieniędzy. Miałam wtedy mało, ale miałam. Jestem wściekła i na mamę i na Olę. Jeśli w przyszłości Ola da mi swoją kartę, to z jej pensji muszę robić wszystkie przelewy, tak by moja została na życie.

sobota, 4 sierpnia 2018

Czarodziejka kobiecych uczuć

O Agnieszce Lingas-Łoniewskiej mówią, że jest delarką emocji. I w porównaniu do Gabrielii Gargaś (czarodziejka kobiecych uczuć) przegrywa na każdej linii. Ona tylko coś rozprowadza, sprzedaje na prawo i lewo, a Gargaś nie opisuje emocji, tylko je wywołuje. Gdy czytałam "Wieczór taki jak ten" płakałam. A byłam wtedy w pracy.
Cytaty:
"Bądź szczęśliwy w życiu, które masz, a nie w tym, o którym marzysz."

...Właśnie i nie ma co zakładać, że się wróci na ziemię w innym wcieleniu i będzie super w zamian za to, że teraz nie jest

"Ludzie wierzą, że będą mieli przed sobą tyle pięknych chwil, które jeszcze tyle razy się powtórzą. Nagle okazuje się, że jest zupełnie przeciwnie."

...Mam takie uczucia odnośnie mamy i tego jak długo jeszcze będziemy razem

"Mama mówiła, że przed świętami albo i nawet w czasie świąt, należy sobie zrobić porządek w sercu. Bo przecież rodzi się bóg i jak go przyjąć do takiego bałaganu?"


"Miłość to spokój. Miłość to radość ze zwyczajnych dni."

... I tak naprawdę dopiero, gdy zaakceptowałam chorobę i bliskich poczułam spokój i dobro

"Każda papierowa łódeczka to marzenie."

...Ja też zrobię łódeczkę z papieru zapisanym marzeniem i puszczę ją do rzeki i będę patrzeć czy nie tonie

"Każdy z nas ma wspomnienie z dzieciństwa: mamy myjącej okno i krzyczącej, żebyś wyszła z pokoju, bo się przeziębisz. Taty, który trzepał dywany. I pachniało w domu świeżością i ciastem."

...Tak pachniało świeżością, zimnym powietrzem od wietrzenia i ciastem. Tata nie trzepał dywanów. On nic nie robił. I tak jest do dziś. Pamiętam za to jak mama na kolanach nocą prała na śniegu przed balkonem ogromny dywan z dużego pokoju.

"Ona chciała, by już dwa, a nawet trzy tygodnie przed świętami w ich domu stało drzewko."

...Będę tak kiedyś robić, to będzie mój dom i moja decyzja.

"Prawdziwa miłość objawia się w prostych gestach, które robimy z myślą o drugim człowieku. Przechodzi do nas tylko przez drugiego człowieka."

...Było mi dzisiaj miło nad Rabą, gdy Ola podziękowała mi, że obieram nam trzem ogórki i jabłka. Lubię, gdy Ola jest pozytywnie zaskoczona moimi działaniami i uczynkami.

"Ryż na mleku z cynamonem i cukrem, dodaje się do niego sparzonego i obranego migdała (w całości), kto go znajdzie, temu szczęście będzie dopisywało w zbliżającym się roku."

... Może by tak spróbować?

czwartek, 2 sierpnia 2018

Nie muszę uciekać

Dumam dalej...
Wiem, że po śmierci mamy będzie Ola. A gdy i ona odejdzie będzie Piotrek, a później Eda. Nie będę już nigdy sama. Może będę odczuwać, tak jak teraz czasami, osamotnienie, ale nie będę samotna. Ani też sama. Nie muszę bez końca uciekać do pracy przed pustką życia. Nie muszę pracować kiedyś dłużej niż do emerytury by uciec od tego uczucia niezadowolenia z życia, które mi się zdarza. Tak jak powiedziała do mnie kiedyś mama; nie muszę wypełniać kalendarza zadaniami by nadać temu życiu sens. Każdy dzień taki krótki, a tyle chce się zrobić, ze wszystkim zdążyć. Wyzwaniem jest żeby na co dzień wszystko grało, a nie wielkie zadania i wyczyny. Czyli jednym słowem z taty przerzuciłam się na mamę. Z myślenia zadaniowego na ogarnianie całości.

Trwanie jako szczęście

Czytam na Legimi "Wieczór taki jak ten". Gdy Michalina, główna bohaterka przeżywa nieszczęśliwą miłość, Zosia, jej babcia mówi do niej, że kiedyś spojrzy na to bez bólu i rozczarowania. I ja też patrzę na swoje związki bez emocji. Nie mam ochoty pisać już do Roberta. Tym bardziej, że wiem, iż kiedyś będzie czytać je jego rodzeństwo. Nie chcę tego i nie chcę też w przyszłości iść na jego pogrzeb i tłumaczyć jego bliskim, że byliśmy dla siebie epizodem. Myślę, że nie muszę bać się swojej samotności. I myślę, że on nie czuje się samotny. Pora powiedzieć: do widzenia. Wierzę też, że w przypadku Grab. odmieniłam mu życie, pokazałam, że warto coś zmienić w swoim życiu. Swoje odmieniłam dzięki Mamie i Oli. Z frustowanej młodej kobiety stałam się spokojną. Nie zawsze odczuwam szczęście. Ale zgadzam się z Gargasiową, która w tej książce napisała, że szczęście to trwanie z bliskimi. Więc trwam. I chyba to będą te słowa, którymi pożegnam mamę. Trwałyśmy razem i nadal będziemy, bo to nasze szczęście.