piątek, 12 stycznia 2018
W zakrętach życia
Brakuje mi pracy, źle mi z mamą. Naprawdę jest trudną osobą. Nie mogę się jej zwierzać. Czuję wtedy, że jest podejrzliwa. Myślę, że ma do mnie ograniczone zaufanie. Chociaż może to ja powinnam. Chciałabym wyjść z roli dziecka. Jak patrzę na mamę, to przypomina mi się to stwierdzenie, że poświęcanie się nie ma sensu. Trzeba w życiu robić to, co się naprawdę chce. Myślę też, że mama ( i ja!) ma takie same podejście do mężczyzn jak babcia. Robol i skarbonka, a nie partner. To, że kiedyś dużo mówiła o partnerstwie, nie znaczy, że o nim myślała. W ten sposób narzekała i narzeka na to, że sama zniszczyła sobie życie, i na to że jest sama do obowiązków domowych. Nie żal mi jej, bo jest niepokorna. Nie zmienię jej, ale nabieram do niej dystansu. Ona nigdy nie była kobietą, za to zawsze matką. Przegrała, bo trwa w żalu. A ja? Uogólniając pewnie nic nie wygrałam, ale w szczegółach, w zakrętach życia w każdej z decyzji, miałam rację.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz