sobota, 23 marca 2019

Nasza sobota

Stwardnieję czy przywyknę czy zapomnę? Nieważne teraz, przekonam się. Dzisiaj sobota. Przyzwyczajona do wczesnej pobudki, wstałam rano ok 7. Mama zrobiła śniadanie. Potem zadzwoniła po nią p. Wiesia. Na początku leżałam, ale wstałam ugotowałam zupę i obrałam ziemniaki na placki. Tata pokroił mi cebulę. Powiesiłam pranie. Po powrocie mama odkurzyła. Poczekałyśmy aż Ola wróci ze spaceru z psami i wszystkie pojechałyśmy na zakupy. Mimo że przed wyjściem zjadłyśmy rosół, to i tak rzuciłyśmy się na chleb drwalski z Buczka. Pyszny, z kukurydzą. Dziewczyny poszły na daleki spacer z psami. Rozpakowałam zakupy, ugotowałam psom kości i wstawiłam joystiki do piekarnika. Jest dobrze. Zachęcona newsleterem od Witkiewicz czytam jej dziecięce książki. Fajne są. A tak wogóle to mam zgryza czy kupić w poniedziałek "Szept syberyjskiego wiatru" czy "Jeszcze się kiedyś spotkamy". Kupiłam Witkiewicz. Będzie w połowie maja. Termin mnie goni na "Włoską symfonię", ale kusi mnie do czytania "Lilka i wielka afera".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz