niedziela, 10 marca 2019

Kibice mojego życia

Już po niedzielnym obiedzie, który wykończyła i podała mama, bo zupełnie mnie zaskoczyła swoim przyjściem z kiosku. Czy za 3,5 miesiąca mamie skończy się ta praca? W nocy śniło mi się, że stoję przed apartamentowcem i ciągle coś przeszkadza by do niego wejść i podziwiać z niego widoki. W końcu się udało. Później to już chyba urojenia, że jestem na zjeździe absolwentów. Ale to byli jacyś inni ludzie niż ludzie z mojej klasy. Chyba nie pójdę na taki zjazd, jeśli będzie organizowany. Czuję się przegraną życiowo wedle obowiązującego life codu. Nie chcę się tłumaczyć i nie chcę przyznawać się do schizofrenii. Ludzie inaczej się wówczas do mnie odnoszą. Z rezerwą. Moja choroba jest moim wytłumaczeniem i usprawiedliwieniem pojedyńczości. Dobrze, że przestałam z tym walczyć i zabiegać o jakikolwiek związek. Jest dobrze i chyba nie chcę by zdobywać kibiców do mojego życia. Wystarczą mi Ci ludzie, którzy są przy mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz