niedziela, 24 marca 2019

Najlepszy czas w moim życiu

Miałyśmy z Olą iść na zwiedzanie z przewodnikiem wystawy "Kraków 1900", ale ja długo spałam, a Ola się zagapiła i nie obudziła mnie na czas. Po śniadaniu przygotowałam jarzyny do obiadu i poszłyśmy z psami do drugiego parku za Jerzmanowskimi. Było fajnie. Po powrocie wstawiłam rosół na kaczce (bo tak chciała Ola). Odpoczywałyśmy aż do obiadu. Gdy mama pojechała do kiosku robiłyśmy nic (po posprzątaniu kuchni). Przed chwilą byłyśmy z psami. Za 2 godziny jadę na nockę w skarbcu. Wczoraj przeczytałam "Włoską symfonię". Erotyk dobry, fabuła trochę przewidywalna, ale ogólnie na 4+. Teraz muszę czytać "Koło graniaste", bo termin goni. Ale zacznę ją chyba dopiero w autobusie. Jutro krótki sen, bo zwrot książki na Borsuczej i złożenie w NFZ wniosków o EKUZ na wyjazd na Chorwację.
Dzisiaj przy obiedzie Ola powiedziała, że chyba nie ma takiej informacji, która mogłaby ją dobić. Pomyślałam o odejściu mamy, a teraz jeszcze przyszła myśl o ewentualnej chorobie i strachu przed śmiercią. Czytałam kiedyś to, co napisałam, czy jakiś inny kwiat robi wokół siebie tyle szumu co człowiek. Nie powinnam myśleć o emeryturze, bo nie będę na niej szczęśliwa, bo nie będzie ze mną moich dziewczyn. Teraz jest najlepszy czas w moim życiu. I dziejszy dzień był super. Było mi dobrze. Nie rozmyślałam o lękach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz