Ola miała prowadzić zajęcia w szkole policealnej Gloker. Ale nie ma uprawnień pedagogicznych. Zamiast tego chyba będzie uczyć się w tej szkole.
Mówi, że po niej pójdę ja. Nie chcę się już uczyć. Weszłam jeszcze na stronę wydziału ekonomii uj, czyli studiów, które by mi odpowiadały. Przez chwilę kombinowałam skąd wziąść kasę i jak pogodzić to z pracą, ale gdy tylko przypomniało mi się, gdzie pracuję i jakie mam w życiu perspektywy, to mi przeszło. Studia byłyby sporym wysiłkiem organizacyjnym, rozbudziłby we mnie nadzieję, a pracowałabym dalej w sortowni. Potem pomyślałam, że nawet gdybym skończyła studia, to nie chcę w wieku 40 lat zaczynać wszystko od nowa. I teraz tak pomyślałam, że nawet jeśli przyszłoby mi pracować po 12 i więcej godzin, to nie chcę zmieniać zawodu i charakteru pracy. Chciałabym móc pracować w liczarni tak długo jak zdrowie i okoliczności pozwolą. Było mi tak pisane by trafić do Solidu i pracować w miejscu, w którym nie ma wyścigu korporacyjnego. Trochę obawiam się rządów nowej dyrektorki, ale wiem też, że niewiele może ona zrobić. A ja jestem szeregowym pracownikiem i nie muszę myśleć o współpracy z dyrektorką. Bo poza grafikiem nie mam z nią pola do dyskusji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz