środa, 31 października 2018
O tacie
Gdybym miała opowiedzieć historię mojego taty, to powiedziałabym, że to mężczyzna, który tęskni za miłością rodziców. Niby wychowywany, a pozostawiony sam sobie. Nauczył się prowokować i przekupywać, a nie okazywać uczucia. Jest mocnym charakterem i osobowością. Jest konsekwentny. Jest tchórzem, który wolał być chory by móc pić. Nie mam już z nim kontaktu, nie odpowiada na moje zagajenia rozmowy. Po etapie walki o spadek, a potem remontu przyszedł czas dezaktywności i wzmożonego alkoholizmu. Uczę się go nie potrzebować. Póki mieszka w tym mieszkaniu jest wolny. Jeśli się przeprowadzi do domu po babci, jego brat się go pozbędzie i zrobi z nim porządek. Nie żal mi go. Jest mi obojętny. Jeszcze w moim dzieciństwie przekroczył ten punkt krytyczny, po którym nie ma już chęci do zainteresowania nim.
Historia pewnego człowieka
Nie czytam już tej książki o umieraniu. Były to zapiski lekarza, a nie historie ludzi.
Byłyśmy dzisiaj w kinie na filmie "Kler". Dla mnie to historia pewnych ludzi, a nie ocena polskiego duchowieństwa. Już sam tytuł, próba przeniesienia ciężkości i oceny całości jest zagraniem pod publiczkę. Wywołanie skandalu wokół filmu miało za cel przyciągnąć ludzi do kin. I skoro nawet my poszłyśmy tzn że cel został osiągnięty. Na pewno są tak zepsuci księża, są też znudzone patafiany, ale i są ideowcy. A grzeszy każdy z nas. Teraz, gdy odpaliłam tego bloga, to przyszło pytanie: czy my z Olą będziemy chodzić do kina? Może nie będzie nas stać?
Jutro jedziemy do babci. Mama weźmie ją i pojadą na cmentarz, a my z Olą i Ogim zostaniemy w babci domu. Potem do Piotrka i Edy, a prosto z trasy do pracy. Jak zwykle muszę robić to, co chcą dziewczyny.
Nie pójdę na grób do babci Celinki. Mam żal do niej, że schowała głowę w piasek, gdy trzeba było zrobić porządek z tatą. W pewnym momencie zapomniała, że ma i tego syna. A danie tacie połówki domu, to tylko kolejny powód do rozwoju nienawiści i choroby u mojego ojca. No ma ten spadek i po co mu ten dom? Stoi pusty. Chory układ tak, jak chory jest mój ojciec. Idę spać, bo zasypiam.
Byłyśmy dzisiaj w kinie na filmie "Kler". Dla mnie to historia pewnych ludzi, a nie ocena polskiego duchowieństwa. Już sam tytuł, próba przeniesienia ciężkości i oceny całości jest zagraniem pod publiczkę. Wywołanie skandalu wokół filmu miało za cel przyciągnąć ludzi do kin. I skoro nawet my poszłyśmy tzn że cel został osiągnięty. Na pewno są tak zepsuci księża, są też znudzone patafiany, ale i są ideowcy. A grzeszy każdy z nas. Teraz, gdy odpaliłam tego bloga, to przyszło pytanie: czy my z Olą będziemy chodzić do kina? Może nie będzie nas stać?
Jutro jedziemy do babci. Mama weźmie ją i pojadą na cmentarz, a my z Olą i Ogim zostaniemy w babci domu. Potem do Piotrka i Edy, a prosto z trasy do pracy. Jak zwykle muszę robić to, co chcą dziewczyny.
Nie pójdę na grób do babci Celinki. Mam żal do niej, że schowała głowę w piasek, gdy trzeba było zrobić porządek z tatą. W pewnym momencie zapomniała, że ma i tego syna. A danie tacie połówki domu, to tylko kolejny powód do rozwoju nienawiści i choroby u mojego ojca. No ma ten spadek i po co mu ten dom? Stoi pusty. Chory układ tak, jak chory jest mój ojciec. Idę spać, bo zasypiam.
poniedziałek, 29 października 2018
Przygotowanie
Nauka umierania daje lepsze, bo świadome życie. Ten zaduszny czas przed Wszystkimi Świętymi chce poświęcić na lekturę "Minionych chwil". To książka lekarza medycyny paliatywnej. Jej recenzję za pośrednictwem fb znalazłam na czyimś blogu. Gdy czytałam wstęp napominałam się w duchu by myśleć o swojej śmierci, a nie bliskich. Jednak strach przed śmiercią kogokolwiek z nas, powoduje że odnoszę się do mojej intuicji.
Już z recenzji i wstępu wiem, że trzeba będzie zapytać mamy czy chce umrzeć w domu czy w szpitalu. Chciałabym by była w szpitalu, żeby nie musiała patrzeć na tatę, by miała komfort.I by nie musiała być dzielna ze względu na nas, trzymać twarz. By mogła wyjść na spotkaniu śmierci naturalnie, a nie walecznie. Chce też jej zapytać czy do zobaczenia? Nie walcz, niweluj straty. Czy mama na to powie:Nie żałuj róż, gdy płoną lasy?
Już z recenzji i wstępu wiem, że trzeba będzie zapytać mamy czy chce umrzeć w domu czy w szpitalu. Chciałabym by była w szpitalu, żeby nie musiała patrzeć na tatę, by miała komfort.I by nie musiała być dzielna ze względu na nas, trzymać twarz. By mogła wyjść na spotkaniu śmierci naturalnie, a nie walecznie. Chce też jej zapytać czy do zobaczenia? Nie walcz, niweluj straty. Czy mama na to powie:Nie żałuj róż, gdy płoną lasy?
sobota, 27 października 2018
Nikt i Ktoś i system naczyń połączonych i gdy trzeba będzie odejść niepokonanym
Lektura "Wyprzedaży snów" przypomniała mi, że w młodości podjęłam decyzję, że będę anonimowa, a nie sławna. Nikim, nn, a nie Kimś. Gdyby udało się robić w pisarstwie, musiałabym zrezygnować ze zwyczajności. I uświadomienie tego prostego faktu, dało refleksję, że byłam pełna pychy planując co i kiedy napiszę.
Nawiązując do opisywania życia mamy, chcę powiedzieć, że to była i jest walka z losem. Kocham ją za optymizm, za bezkrompromisowość i za to, że nauczyła mnie podnosić się z kolan i że choć los pochyla jej kark, ona go podnosi. Uparcie.
Jesteśmy z mamą systemem naczyń połączonych, równoważymy wzajemnie swoje Dzisiaj charakteru.
Byłam dzisiaj na targach książki. Kupiłam najnowszą i równocześnie świąteczną książkę Kordel pt."Pejzaż z aniołem". Dla Oli 2 książki Renaty Czarneckiej. Wzięłam dla niej dedykację z autografem. Mama kupiła Stary Testament do odsprzedaży w kiosku. Na targach tysiące ludzi z całej Polski, a w mediach ogólnopolskich cisza.
Dzisiaj też przyszła taka refleksja, że jeśli kiedyś w mieszkaniu zamieszka następne pokolenie naszej rodziny, to nie muszę być tak nieustępliwa co do zamieszkania z młodymi, by nie trzymać się kurczowo straconego, czyli mieszkania, którego nie utrzymam sama. Lepiej iść do Edy i Piotrka.
Nawiązując do opisywania życia mamy, chcę powiedzieć, że to była i jest walka z losem. Kocham ją za optymizm, za bezkrompromisowość i za to, że nauczyła mnie podnosić się z kolan i że choć los pochyla jej kark, ona go podnosi. Uparcie.
Jesteśmy z mamą systemem naczyń połączonych, równoważymy wzajemnie swoje Dzisiaj charakteru.
Byłam dzisiaj na targach książki. Kupiłam najnowszą i równocześnie świąteczną książkę Kordel pt."Pejzaż z aniołem". Dla Oli 2 książki Renaty Czarneckiej. Wzięłam dla niej dedykację z autografem. Mama kupiła Stary Testament do odsprzedaży w kiosku. Na targach tysiące ludzi z całej Polski, a w mediach ogólnopolskich cisza.
Dzisiaj też przyszła taka refleksja, że jeśli kiedyś w mieszkaniu zamieszka następne pokolenie naszej rodziny, to nie muszę być tak nieustępliwa co do zamieszkania z młodymi, by nie trzymać się kurczowo straconego, czyli mieszkania, którego nie utrzymam sama. Lepiej iść do Edy i Piotrka.
środa, 24 października 2018
Nici z pisania
Założyłam ten techniczny blog, ale nie działa na mojej komórce. Więc pewnie nie będę pisać nowej książki. Może to jest tak, że może kiedyś będę to robić, że jeszcze nie czas. Chciałabym opisać życie mamy, a wiem, że nie spodobało by się jej to. Zaraz idę na nockę. Byłam w bibliotece, jak zwykle byłam miękka i pożyczyłam książki, tyle że nowości. Lubię czytać, a nie pisać.
wtorek, 23 października 2018
Będzie nowe?
Na stronie wydawnictwa czwarta strona zachęta by przysyłać książki. Szukają autorów obyczajówek. Jeśli nie uda się w Inanie, to wyślę Asa. Dzisiaj mam ochotę pisać kolejną książkę. A może by tak zmienić tą o Melanii i ją dokończyć?Zawsze sobie wyrzucałam, że za mało przeżyłam by pisać. A przecież pisarki, których książki czytam nie mogły tego przeżyć o czym piszą, bo to zbyt dużo przeżyć jak na jedno życie. Może niepotrzebnie wpadam w kompleksy? Spróbuję założyć bloga technicznego by móc pisać na telefonie, bo nie chce mi się wstawać po laptopa.
Coś zrozumiałam
Dzisiaj dotarło do mnie, że nie chcę pracować do późnej starości. Chcę przejść na emeryturę o czasie. Mam chyba kryzys zawodowy, bo czuję się źle w mojej pracy. Może takie wrażenie powstało po mało angażującej nocy i niewyspaniu?
Mam też inny problem. Z książkami, których nie nadążam czytać. Oddam je do biblioteki. Nie będę się stresować.
Mam też inny problem. Z książkami, których nie nadążam czytać. Oddam je do biblioteki. Nie będę się stresować.
niedziela, 21 października 2018
Czy psy będą lały na prezydenta?
Zeszło ze mnie ciśnienie i chęć działania w sprawie domu. Mama i Ola na gadaniu skończyły.
Wyrwałam zęba, umówiłam się na leczenie jedynki.
Byłyśmy u babci (87 lat) i Piotrka (38 lat).
Nie mam kiedy iść na Targi Książki w Krakowie, bo mam 6 dni pracujących pod rząd. Namawiam dziewczyny, żeby w sobotę o 12 pojechały sadzić dęby w Przylasku Rusieckim w ramach miejskiej akcji 100 drzew na 100-lecie odzyskania niepodległości. 17 listopada, też sobota, pojedziemy z Olą do biblioteki na Królewską z darami dla Schroniska dla zwierząt. Za przekazane rzeczy dostaje się w zamian książkę! Dam im moją kołdrę, bo z niej wyrosłam i poduszkę, bo mam nową.
Dzisiaj byłam na wyborach. Głosowałam na Gibałę na prezydenta, Sułowskiego do Rady Miasta i Lipca do Sejmiku. Przypomniały mi się fantazjo-marzenia o związku z politykiem. Podoba mi się, że Gibała zapowiedział, że po wyborach swoje banery przekaże schronisku na wyścielenie
boksów. Czy psy będą lały na prezydenta?
Człowiek, który pracuje na swoje pieniądze, nie marnuje niczego.
Wyrwałam zęba, umówiłam się na leczenie jedynki.
Byłyśmy u babci (87 lat) i Piotrka (38 lat).
Nie mam kiedy iść na Targi Książki w Krakowie, bo mam 6 dni pracujących pod rząd. Namawiam dziewczyny, żeby w sobotę o 12 pojechały sadzić dęby w Przylasku Rusieckim w ramach miejskiej akcji 100 drzew na 100-lecie odzyskania niepodległości. 17 listopada, też sobota, pojedziemy z Olą do biblioteki na Królewską z darami dla Schroniska dla zwierząt. Za przekazane rzeczy dostaje się w zamian książkę! Dam im moją kołdrę, bo z niej wyrosłam i poduszkę, bo mam nową.
Dzisiaj byłam na wyborach. Głosowałam na Gibałę na prezydenta, Sułowskiego do Rady Miasta i Lipca do Sejmiku. Przypomniały mi się fantazjo-marzenia o związku z politykiem. Podoba mi się, że Gibała zapowiedział, że po wyborach swoje banery przekaże schronisku na wyścielenie
boksów. Czy psy będą lały na prezydenta?
Człowiek, który pracuje na swoje pieniądze, nie marnuje niczego.
środa, 17 października 2018
Żale być może konstruktywne
W sobotę byłyśmy u Piotrka i Edy na imprezce z okazji urodzin Kamila. Gdy wracałyśmy, Oli ulały się żale, jak zwykle po alkoholu, że musimy mieszkać z tatą. Powiedziałam im o tym, że mój przedstawiciel banku wspominał o możliwości kredytu hipotecznego. Podchwyciły to obydwie. Stanęło na tym, że kupujemy dom w którejś z podkrakowskich miejscowości. Mam już numer do odpowiedniego doradcy, ale nie udało mi się z nią skontaktować. Mam też numer do kierowniczki Konsalnetu by zapytać czy zatrudnią mnie na umowę zlecenia by dorabiać. W internecie nie ma takiego domu, jaki my chcemy. Mama twierdzi, że Piotrek go nam znajdzie, ale ja wiem, że on nie ma czasu. Napiszę do niego sms.
piątek, 12 października 2018
Umowa z Bogiem
Mama mi przyniosła gazetę Biblioteki Kraków. A w niej wiersz krakowskiego poety i aktora Tadeusza Śliwiaka pt. "Umowa z Bogiem".
No dobrze Panie Boże
załatwmy do końca
ten interes dla obu stron korzystny przecie
ty dasz mi wielką przestrzeń barw światłabi czasu
i głosy ptaków
i szum oceanów
i dodasz zdolność do umiłowania
co miłowania godne
a ponadto
nie będziesz wzbraniać niczego co ludzkie
a ja ci za to zapłacę po latach
prochu garsteczką
pełną garścią siebie
Cieszę się, że ten wiersz trafił w moje ręce. Wierzę, że tak miało być.
No dobrze Panie Boże
załatwmy do końca
ten interes dla obu stron korzystny przecie
ty dasz mi wielką przestrzeń barw światłabi czasu
i głosy ptaków
i szum oceanów
i dodasz zdolność do umiłowania
co miłowania godne
a ponadto
nie będziesz wzbraniać niczego co ludzkie
a ja ci za to zapłacę po latach
prochu garsteczką
pełną garścią siebie
Cieszę się, że ten wiersz trafił w moje ręce. Wierzę, że tak miało być.
Francuski
Obudziłam się z pięknego i angażującego snu. Znowu tak jest. To dzięki wyższej dawce leku, którą przepisała mi moja psychiatra. Bo opowiedziałam o swoich lękach i urojeniach. Wracając jednak do snu, to zdawałam w nim jakiś egzamin z francuskiego. Zdałam go na 5. Odkąd wstałam zastanawiam się czy wydrukować sobie maturę z francuskiego i rosyjskiego? Ostatnio wszystkie je wyrzuciłam. Nie znajduje czasu na naukę. Dopiero w tym miesiącu mam wolne 3 dni pod rząd i o tym pomyślałam. Jak zwykle, gdy mam wolne myślę o nauce. Prawda jest taka, że coraz częściej mam obowiązki domowe, bo mama nie wywiązuje się z tego, co obiecała, bo angażuje się w kiosk. Ale to minie, jak wszystkie jej fascynacje.
czwartek, 11 października 2018
Nauka i praca
Ola miała prowadzić zajęcia w szkole policealnej Gloker. Ale nie ma uprawnień pedagogicznych. Zamiast tego chyba będzie uczyć się w tej szkole.
Mówi, że po niej pójdę ja. Nie chcę się już uczyć. Weszłam jeszcze na stronę wydziału ekonomii uj, czyli studiów, które by mi odpowiadały. Przez chwilę kombinowałam skąd wziąść kasę i jak pogodzić to z pracą, ale gdy tylko przypomniało mi się, gdzie pracuję i jakie mam w życiu perspektywy, to mi przeszło. Studia byłyby sporym wysiłkiem organizacyjnym, rozbudziłby we mnie nadzieję, a pracowałabym dalej w sortowni. Potem pomyślałam, że nawet gdybym skończyła studia, to nie chcę w wieku 40 lat zaczynać wszystko od nowa. I teraz tak pomyślałam, że nawet jeśli przyszłoby mi pracować po 12 i więcej godzin, to nie chcę zmieniać zawodu i charakteru pracy. Chciałabym móc pracować w liczarni tak długo jak zdrowie i okoliczności pozwolą. Było mi tak pisane by trafić do Solidu i pracować w miejscu, w którym nie ma wyścigu korporacyjnego. Trochę obawiam się rządów nowej dyrektorki, ale wiem też, że niewiele może ona zrobić. A ja jestem szeregowym pracownikiem i nie muszę myśleć o współpracy z dyrektorką. Bo poza grafikiem nie mam z nią pola do dyskusji.
Mówi, że po niej pójdę ja. Nie chcę się już uczyć. Weszłam jeszcze na stronę wydziału ekonomii uj, czyli studiów, które by mi odpowiadały. Przez chwilę kombinowałam skąd wziąść kasę i jak pogodzić to z pracą, ale gdy tylko przypomniało mi się, gdzie pracuję i jakie mam w życiu perspektywy, to mi przeszło. Studia byłyby sporym wysiłkiem organizacyjnym, rozbudziłby we mnie nadzieję, a pracowałabym dalej w sortowni. Potem pomyślałam, że nawet gdybym skończyła studia, to nie chcę w wieku 40 lat zaczynać wszystko od nowa. I teraz tak pomyślałam, że nawet jeśli przyszłoby mi pracować po 12 i więcej godzin, to nie chcę zmieniać zawodu i charakteru pracy. Chciałabym móc pracować w liczarni tak długo jak zdrowie i okoliczności pozwolą. Było mi tak pisane by trafić do Solidu i pracować w miejscu, w którym nie ma wyścigu korporacyjnego. Trochę obawiam się rządów nowej dyrektorki, ale wiem też, że niewiele może ona zrobić. A ja jestem szeregowym pracownikiem i nie muszę myśleć o współpracy z dyrektorką. Bo poza grafikiem nie mam z nią pola do dyskusji.
niedziela, 7 października 2018
Definicja młodości
W "Rodzinnych sekretach" (Jabłoniowy Sad) takie słowa: człowiek tak długo jest młody, dopóki rozumie rzeczywistość wokół siebie i uznaje ją za swoją.
Teraz zaatakowały mnie lęki. O życie bez Oli. Nie bez mamy, ale bez Oli. Tak jakby mama była już stracona. Moje lęki są irracjonalne, ale są. Jestem chora i taką formę przybrała teraz moja choroba. Po latach regresu, to początki progresu. Ale po zażyciu dodatkowej dawki leku lęki ustępują. A co do przyszłości, ona i tak się wydarzy. Bliscy odejdą i któraś z nas zostanie sama. Nie boję się samotności, tylko zaniedbania i biedy.
Pomogłam mamie wypełnić druk zgłaszający Kamila do ubezpieczenia. Jutro wyślę go poleconym.
...
Wróciłyśmy ze spaceru z psami. Ciepło jak na październik. Jest noc, słyszę ciszę. Teraz dopiero mi dobrze.
Teraz zaatakowały mnie lęki. O życie bez Oli. Nie bez mamy, ale bez Oli. Tak jakby mama była już stracona. Moje lęki są irracjonalne, ale są. Jestem chora i taką formę przybrała teraz moja choroba. Po latach regresu, to początki progresu. Ale po zażyciu dodatkowej dawki leku lęki ustępują. A co do przyszłości, ona i tak się wydarzy. Bliscy odejdą i któraś z nas zostanie sama. Nie boję się samotności, tylko zaniedbania i biedy.
Pomogłam mamie wypełnić druk zgłaszający Kamila do ubezpieczenia. Jutro wyślę go poleconym.
...
Wróciłyśmy ze spaceru z psami. Ciepło jak na październik. Jest noc, słyszę ciszę. Teraz dopiero mi dobrze.
Myśli również świąteczne
Przemyślałam tę pracę w Wigilię i doszłam do wniosku, że trzeba jednak jechać do brata. Jeśli chcemy by ta relacja się utrzymała musimy wychodzić z inicjatywą. Tak to już jest.
Ta niedziela upłynęła pod znakiem odpoczynku. Jutro będzie zwariowany dzień, bo obiad, biblioteki, lekarz, a w nocy praca.
Przeczytałam III i IV część Stacji Jagodno. Dokończyłam "Ławeczkę pod bzem". Zaczęłam II tom Jabłoniowego Sadu.
Oddaje do biblioteki nieprzeczytane "Siedem sióstr", ściągnęłam ją na Legimi.
Jak potężna jest telewizja, że na książkę "Drogi do wolności" na podstawie scenariusza serialu, w bibliotece kolejka 9-cio miesięczna! Zapisałam się.
Na fb zapowiedzi książek świątecznych! Będzie co czytać po świętach!
Ta niedziela upłynęła pod znakiem odpoczynku. Jutro będzie zwariowany dzień, bo obiad, biblioteki, lekarz, a w nocy praca.
Przeczytałam III i IV część Stacji Jagodno. Dokończyłam "Ławeczkę pod bzem". Zaczęłam II tom Jabłoniowego Sadu.
Oddaje do biblioteki nieprzeczytane "Siedem sióstr", ściągnęłam ją na Legimi.
Jak potężna jest telewizja, że na książkę "Drogi do wolności" na podstawie scenariusza serialu, w bibliotece kolejka 9-cio miesięczna! Zapisałam się.
Na fb zapowiedzi książek świątecznych! Będzie co czytać po świętach!
czwartek, 4 października 2018
Nie dla Edy
Tyle tylko, że jej nic nie powiem.
Ola i mama przekonały się jaką gospodynią jest Eda. Ola oświadczyła, że nie chce z nimi mieć nic wspólnego. Powiedziała mi też, że muszę zrewidować poglądy co do wspólnej starości. Ja to wszystko wiem od dawna. Jeśli o tym mówiłam to ze strachu. Teraz tylko potęguje się we mnie uczucie beznadziejności, że mogę nie mieć wyjścia. Wiem też, że co do taty wyprowadzki, a co za tym idzie naszej trudnej sytuacji finansowej zmuszającej nas do przyjęcia pod nasz dach młodych, głos rozgrywający będzie należeć do mnie. Mam takie przeczucie, że gdy mamy zabraknie przestaniemy jeździć do Piotrka i Edy na święta. Przynajmniej ja chciałabym spędzać je w domu. Nie cieszy mnie myśl o świętach u brata, chyba poproszę o nockę w Wigilię.
Ola i mama przekonały się jaką gospodynią jest Eda. Ola oświadczyła, że nie chce z nimi mieć nic wspólnego. Powiedziała mi też, że muszę zrewidować poglądy co do wspólnej starości. Ja to wszystko wiem od dawna. Jeśli o tym mówiłam to ze strachu. Teraz tylko potęguje się we mnie uczucie beznadziejności, że mogę nie mieć wyjścia. Wiem też, że co do taty wyprowadzki, a co za tym idzie naszej trudnej sytuacji finansowej zmuszającej nas do przyjęcia pod nasz dach młodych, głos rozgrywający będzie należeć do mnie. Mam takie przeczucie, że gdy mamy zabraknie przestaniemy jeździć do Piotrka i Edy na święta. Przynajmniej ja chciałabym spędzać je w domu. Nie cieszy mnie myśl o świętach u brata, chyba poproszę o nockę w Wigilię.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)