poniedziałek, 24 września 2018

Dzień za dniem

Nie poszłam do lekarza, bo i po co, skoro i tak nie mam kasy na leki i nie mogę wziąść zwolnienia. Rozmowa z Jadźką ze skarbca uświadomiła mi, że mama wobec mnie zachowuje się tak samo, jak babcia wobec niej. Tzn faworyzuje jedno z dzieci. Dobrze, że na nas to się skończy.
Zawsze śnił mi się mój pokój sprzed 10 lat, przed remontem. Dzisiaj we śnie byłam bez pracy i bez matury. W zupełnie innej rzeczywistości, bezradna. Chciałabym żyć z dala od dziewczyn, taty i psów. To nie jest złe życie, ale ono jest mi narzucone. Niech więc mija to życie z każdym dniem, nie ma o co walczyć ani się szarpać z samym sobą. Nie ma co się zastanawiać czy buntować się na życie z Edą, bo to nic nie zmieni. Nie mam prawa głosu w tej rodzinie, a innej mieć nie będę. Zawsze jeszcze mogę usiąść i w ciszy popatrzeć na otoczenie i zobaczyć prawdziwie. Bo czyny a nie słowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz