niedziela, 9 maja 2021

Początki starości mamy

 Na fb cytat mówiący, że doceniamy ludzi wokół nas dopiero wtedy, gdy musimy pozwolić im odejść. Czy to ja czy Ola będziemy tak długo oddawać mamę? Co powiedzą mi w szpitalu w Kobierzynie, że odzyskam chęć do życia? A czy teraz warto się smucić samotnością, strachem? Jestem z bliskimi i zawsze będę. Nawet jeśli przeżyję dziewczyny, to one będą w moich wspomnieniach. A żeby było co wspominać to tak: Ola ugotowała makaron do rosołu i zrobiła 2 danie. Gdy mama przyjechała z kiosku zjadłyśmy, później dziewczyny poszły z Ogim, a później siedziały na fotelach w ogródku. Później mama pojechała do kiosku, Ola zrobiła z kwiatami i robi księgowanie. Byłam z Ogim. Dzisiaj Ola zrobiła kwiaty w szkle, jak las w słoiku. Za jakiś czas żabę na bieżni dam Bożence. Bo na co mi ten wyrzut sumienia? I jeszcze łapie kurz. Może ją jej dam, ale na razie ją lubię. Kojarzy mi się z mamą. Mam czas. Gdy mama wróciła z Krynicy była radosna. Teraz już spowrotem jest gderliwa, zrzędliwa. Wokół niej jest smutna aura. Dobrze, że są te niedziele w kiosku, gdy mama odreagowuje dom a my ją. Przed Krynicą mama powiedziała mi, że nie ma siły by gotować. Równocześnie nie położyła Oli karty. Chciałaby by ktoś ją wyręczył, a jednocześnie nie stwarza ku temu warunków. Nie można mieć ciastka i zjeść ciastka. To będzie trudne. Przed Krynicą mamie starczało sił do 15, 16. Teraz do 13. Jutro idę do rodzinnego. Czuję się zdrowa. Wysłałam szefowej sms, że w razie potrzeby może mnie ściągnąć z urlopu. A mamie nie dam się wykorzystać. I brać na litość. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz