środa, 27 listopada 2019
Byle nie czytać "Jagi"
Załatwienia do szkody. Zapakowałam pierwsze prezenty i to, co dla nas na Mikołaja. Byłam na Brodowicza. Mam tsundoku. Może jutro pojadę z mamą do Źródła. Jeszcze przypilnować mamy żeby obejrzała katalog Avonu i zrobiła przelew za ubezpieczenie. Wczoraj przed północą przekroczyłam limit prób zalogowania do PPKCompensa. Jeśli wytrwam, to dzisiaj spróbuję znowu. "Jaga" ciągnie się niemiłosiernie. Nudna. Może zmęczę.
niedziela, 24 listopada 2019
Pośpiech
Na fb cytat z Danuty Szaflarskiej o tym by zwolnić, nie śpieszyć się. Aktorka mówiła o tym, że gdy jechała tramwajem, to chciała by jechał on jeszcze szybciej. Miała pośpiech w sobie. I nagle pomyślała, że po co ona się śpieszy. Przecież na końcu czeka na nią trumna. I dlatego sugerowała by zwolnić, rozejrzeć się wokół siebie. Mindfulness. Zawsze gdy wracam z pracy śpieszę się do domu. By w nim być. Lubię to mieszkanie.
Dwa wilki
W kontekście tego, że uległam i zgłoszę szkodę do AC i że jak zwykle muszę ustąpić Oli chcę przytoczyć za fb przypowieść o dwóch wilkach. Życie to walka dwóch wilków. Jeden to arogancja, zło, agresja, złość, kłamstwo. A drugi to skromność, dobro, spokój, prawda. A wygra ten wilk, którego karmisz.
Gra na cztery
Tak szybko wczoraj przeczytałam "Grę na cztery", że dzisiaj musiałam się zastanowić o co w niej chodzi. Ale to dobra książka! Trzyma w skupieniu. Brakuje mi w niej rad życiowych, słów z przesłaniem. Piotrek z Edą oczekują, że dołożymy się do wspólnych wakacji. Zadeklarowałam, że zostanę z psami. Ale oni jeszcze sami nie wiedzą co i jak. Obiad mam przygotowany. Mama jednak przyjdzie z kiosku. Jest to problem, bo bez samochodu.
sobota, 23 listopada 2019
Największa przegrana
Ola wszczęła awanturę, obraziła się i poszła do siebie. Napuściła też mamę na mnie, a teraz zgrywa niewinątko. Nie ze mną te numery. Poszło o naprawę samochodu po kunach i zgłoszenie tego do AC. Jak dla mnie to tego samochodu może nie być. Byłoby trudniej to fakt. Ale ja w przyszłości i tak nie będę mogła liczyć na Olę. I tak pomyślałam, że Ola nie martwi się o mnie i moje sprawy tak jak ja o jej. Daje dobre rady i oczekuje, że wszyscy będą robić to, co ona chce. I bezgranicznie mnie wkurwia fakt, że trzeba ją obsługiwać. Idę powiesić pranie. Wyniosłam też śmieci i posprzątałam mój stół. Atmosfera dalej ciężka. Czy ja szybko przyzwyczaję się do tego, że wszystkie moje decyzje będą krytykowane przez Olę? Ola to bardzo toksyczna osoba, ale oprócz niej i mamy, liczyć mogłabym tylko na Piotrka i Edę. I to jest największa przegrana w moim życiu, że tak mało ludzi wokół mnie.
środa, 20 listopada 2019
Dieta ciastkowa i bezciastkowa
Przeczytałam zbiór opowiadań świąteczno-sylwestrowych "Miłość z widokiem na Śnieżkę". Oprócz wspomnianego ostatnio opowiadania "Fantazja", spodobało mi się jeszcze "Wygrać szczęście" Doroty Milli. To historia krawcowej Roberty, która z pomocą radiowca Seweryna wygrywa zaproszenie na Bal Ducha Gór w Karpaczu. Wygrywają też miłość do siebie. Ale nie o tym chciałam. Jedna z klientek Roberty kupiła w ciucholandzie sukienkę i przyszła do niej, żeby jej ją poserzyła mówiąc, że to niesprawiedliwe, że dieta ciastkowa jest szybsza niż ta bezciastkowa. Dzisiaj zadzwoniłam do szefowej i poskarżyłam się na Agnieszkę ze skarbca. Namawiam Izę z jej zmiany, by jej robiła czarny PR. Młoda kobieta a zachowuje się jak styrana życiem 50-tka.
wtorek, 19 listopada 2019
Moja wizualizacja
Z fb: "Nic w życiu nie jest dane na zawsze. Wszystko się zmienia. Jedyne co możesz zrobić to widzieć jasne strony." W jednym z opowiadań z tomu "Miłość z widokiem na Śnieżkę" (Anny H. Niemczynow "Fantazja") szefowa uczy bohaterkę, Julię, wizualizacji. Tłumaczy jej, że sami się sugerując swoimi myślami wpływamy, kształtujemy swoje życie. Programujemy się. Moimi najczęstszymi myślami są: życie po godzinie m, utrata psów, praca po 12 godzin, zmiana pracodawcy. Tego się najbardziej boję i to próbuję w sobie przepracować. Tak jak przeszła mi chęć życia bez mamy. To nie będzie wolność, to będzie samotność i gonitwa za niczym, co tak naprawdę ważne. Bój o codzienność. Czy to źle, że tak się nastawiam? Jakie będą jasne strony życia po godzinie m? Samodzielność, odpowiedzialność, wypełniony dzień, spokój, cisza.
niedziela, 17 listopada 2019
Czas wolny
Niedziela po obiedzie. Mama spowrotem w kiosku, Ola księguje. Na fb nic fajnego. Psy śpią. Schowałam się cała z telefonem pod kocem. Podchodzi do mnie uczucie marności własnej. Nigdzie nie wychodzimy z dziewczynami. Ani na koncerty do Dworku czy któregoś z kościołów, ani na wystawy itd. Po pracy tylko dom i psy.
piątek, 15 listopada 2019
Po popołudniówce
Leżę po popołudniówce. Za chwilę sobota. Jutro idę na rano. Przed chwilą przeczytałam na lubimyczytać.pl, że w grudniu 2020 będzie "Chucherko", 23 tom Jeżycjady. Ucieszyłam się. Mama miała mi odebrać z Bonito 2 książki świąteczne. Śpi już. Zasypiała jak przyszłam z pracy. Ola nie ma serca, to przez nią mama tak wcześnie wstaje. Nie mam nastroju do czytania. W końcu udało mi się ściągnąć świąteczną książkę Krawczyk "Najmilszy prezent". Ma 703 strony. W skarbcu z Agnieszką. Trudna i leniwa kobieta. U niej wszystko jest problemem. Depresyjna, roszczeniowa, niezadowolona z życia. Ciągnie w dół atmosferę i mnie. Jeszcze tydzień z nią. Wykorzystuje mnie.
środa, 13 listopada 2019
"Zapach bzu" i jego motto
Przeczytałam "Zapach bzu", czyli 1 tom drugiego sezonu Roku na Kwiatowej. Jak dobrze, że znów jestem na Kwiatowej. Myśl z tej książki to powinno być stwierdzenie, że każdy powinien żyć jak chce. To byłoby dobre podsumowanie historii Juli. Ale mnie utkwiło w pamięci motto Kai, że wszystko w życiu dzieje się po coś. Nawet to złe. Ciekawe czy będzie tak myślała w kolejnym tomie gdy, jak wiem z recenzji, odkryje u siebie nowotwór. A może to takie przygotowania autorki pod ten tom?
Cielesna historia
Na fb filmik aktorki ze stomią, która mówi, że moje ciało jest moją historią. Co mówi o mnie moje ciało? Że jestem zaniedbana, z wahaniami hormonalnymi. Ale równocześnie to ciało dobrze się trzyma. Rzadko choruję, nie gorączkuję. Nauczyłam się szanować swoje zmienione zatoki. Na główne schorzenie jest skuteczny, refundowany lek. Może kiedyś moje ciało będzie wrakiem, ale teraz jest mi przyjazne. Tak naprawdę dziękuję Bogu, że przypadła mi taka, a nie gorsza choroba. Może już nigdy nie będzie progresu schizofrenii?
poniedziałek, 11 listopada 2019
Ważne dla kogo!
Z fb: można żyć na bogato albo ubogo, ale ważne by mieć dla kogo. Nie jesteśmy bogate, ale radzimy sobie!
Atmosfera świąt
Dzisiaj na fb któraś pochwaliła się samodzielnie wykonanymi dekoracjami świątecznymi. Fakt, że dzisiaj święto i nie musimy iść do pracy dodatkowo sprawił, że poczułam atmosferę świąt. Szkoda, że święta to u nas maraton gotowania. Wszystko przez mamę i jej chory stosunek do Piotrka. Wobec niego jest honorowa, a wobec mnie? Szkoda gadać. Jednak nie pożyczę Bożence "Świątecznego sekretu" Krystyny Mirek. Bo może znajdę czas by ją przeczytać, a Bożenka długo trzyma moje książki. Zapytam Oli czy już przeczytała te od niej. Zamówiłam w Avonie kubek myszkę dla Moniki.
niedziela, 10 listopada 2019
Zmiana dewizy
Gdy czytałam o predescynacjach zawodowych Juli i chowaniu jej na lekarza, to przypomniało mi się, jak nie miałam pomysłu na życie po liceum. Kiedyś pomyślałam, że byłam zostawiona sama sobie i że rodzice o mnie nie dbali. Ale to nieprawda. Oni nam niczego nie narzucali. Dodatkowo trudna sytuacja rodzinna spowodowała, że dla nas najważniejsze było by przetrwać. Dawniej moja dewiza to: byle było. A teraz liczy się jeszcze jak jest. Po godzinie m będę chciała by było równie dobrze i wygodnie jak teraz. A przecież będzie inaczej. Ważne, że jest i że jest dobrze. I jeszcze mnie zastanawia moje przywiązanie do Oli wobec tego, że mamy zabraknie. I doszłam do wniosku, że jest to spowodowane faktem, że Ola i mama i trochę tata, to moi bliscy ludzie. Bez nich musiałabym odnaleźć innych ważnych dla mnie ludzi. Na szczęście jest Piotrek i Eda i ich dzieci. A może kiedyś i wnuki?
Niezwykła w zwyczajności
Wczoraj zakończyłam myślą o książce. I tak też chcę zacząć: czytanie dobrych książek jest niczym rozmowa z najwspanialszymi ludźmi minionych czasów (Kartezjusz). Ten cytat wpisała mi Monika do karnetu od podarowanej zakładki-pióra. Dopisała życzenia by nigdy nie zabrakło mi chęci i czasu na czytanie nowych książek. Napisałam do niej sms, że jest moją książką. I że chcę spędzać z nią czas. I że nie może schudnąć, bo książka musi być obszerna. Bo Monika ma w kuchni na tablicy korkowej 10 zasad-celów by schudnąć: by mieć płaski brzuch, by być z siebie dumnym i to, co utkwiło mi w pamięci by nie być tym puszystym przyjacielem. Też nie czuję się ładna czy kobieca, ale nie będę się odchudzać. Powiem Wam coś szczerze: wracałam kiedyś wieczorem z pracy przez park razem z Agnieszką. Pokazała mi, że ma odstraszacz dźwiękowy, a ja pomyślałam wtedy, że gdyby na nas napadli i chcieli zgwałcić to zaproponowałbym siebie, bo ja nie zaszłabym od tego w ciąże, więc mniejsze zło. Czy ja jestem kobietą? Czy może w tym myśleniu jestem kobietą? Kobiety są okrutne. Ale odchodzę od tej myśli by pochwalić się, że obejrzałam "Niepospolitą". Filmik z okazji jutrzejszego święta Niepodległości. Polska była, jest i będzie niepospolita w swojej pospolitości. Niezwykła w zwykłości. Ja też jestem niezwykła, indywidualna choć całkiem zwyczajna.
sobota, 9 listopada 2019
Kombinacja
Rozmyślam o śmierci. O tym, że po śmierci jest inny rodzaj życia. Inny byt. O tym, że kiedyś mnie nie będzie. Gdy sobie to uświadamiam, to się boję. Czemu? Skoro dla mojej duszy to znana droga? Ale też prawda jest taka, że bez dziewczyn to już nie będzie to samo! Wszystko podlega zmianie, przewartościowaniu. Być może gdybym musiała żyć bez nich, to nie odnalazłabym się dobrze w takim życiu. Być może bym czekała na koniec, robiąc wszystko z przyzwyczajenia i mechanicznie. Może żyłabym wspomnieniami. Chciałabym odejść pierwsza, bo tak byłoby mi prościej. Nawet myśl, że nie przeczytałabym już żadnej historii, nie jest mi straszna. Bo wszystkie są podobne. Tak jak napisali na fb wszystkie książki to tak naprawdę kombinacje 32 liter.
piątek, 8 listopada 2019
Szelki
Wczoraj załatwienia były w odwrotnej kolejności. Ale wszystko załatwiłam. Wczoraj wieczorem urwały się Ogiemu szelki. W internetowym sklepie zoologicznym nie ma już takich. Będzie ciężko mu kupić jakieś, tymbardziej że Ola jest w tej kwestii trudna. Dziewczyny pojechały do sklepu, a ja odpoczywam przed nocką. Boli mnie dziś głowa, chyba od smogu.
środa, 6 listopada 2019
Coś jednak zrobiłam
Kończy się środa. Miałam wolne. Jutro od rana załatwienia. Na Kozłówku zapiszę się do neurologa. Później zrobić z kartą mpk. Później na Dekerta złożyć wniosek o orzeczenie. A na końcu odebrać awizo z dpd. Dzisiaj zrobiłam przelewy. Wygląda na to, że będę mogła kupić tylko jedną książkę świąteczną, z dodatku, bo pensji już nie mam. Odebrałam zapas leków na 3 miesiące. Byłam u rodzinnego po skierowanie do neurologa. Odebrałam z Gołaśki "Jagę". Cieszę się, że udało mi się odłożyć na emeryturę i na wszelki wypadek. Przeszło mi ciśnienie na tatuaż. Przeczytałam "Uwierz w Mikołaja" na Leguminie. Zaczęłam "Miłość z widokiem na Śnieżkę" i "Zapach bzu" Wilczyńskiej.
niedziela, 3 listopada 2019
Książki czy ludzie?
Założyciel grupy na fb "Czytający w pracy i nocami" zamieścił cytat: "znam więcej książek niż ludzi i dobrze mi z tym". Wogóle motto grupy to: czytanie to nie hobby, to sposób na życie. Dla mnie to pasja. Przeczytałam I tom sagi Kawiarenka za rogiem "Życie na zamówienie" i stwierdzam, że dobrze, że Wilczyńska pisze książki. Kolejna leniwa niedziela za nami. Za chwilę mama wróci z kiosku. Jutro intensywnie: 9 odbiór Avonu u Moniki, 12- kody do Legimi na Gołaśce, 16- Brodzicka + ksero karty, 22- nocka na sortowni
sobota, 2 listopada 2019
Znany mi świat!
Mąż Sabiny, bohaterki "Uwierz w Mikołaja", kupił jej psa by obudzić w niej instynkt macierzyński. Ja, swój rozbudziłam przy Kamilu, moim bratanku. Przy Adku, drugim synie Piotrka, już go w sobie zabiłam. Bo wiem, że jestem za biedna na matkę. I zbyt chora i głęboko w duszy osamotniona. Nie pogarszaj swojego losu, swojej sytuacji losowej, zrób tak by nikt nie był od Ciebie zależny- takie motto przyświecało mi od czasu, gdy dotarło do mnie, że jestem chora na schizofrenię. A mężczyźni? W głębi siebie brakuje mi męża-przyjaciela, Małża jak z "Miłości na szkle" Basi Sęk. Rację ma Monika, że jestem spragnioną miłości kurą domową. Z tym, że jestem bez swojego kawałka podłogi do zarządzania. Niechęć Roberta do związku ustrzegła mnie od zależności od mężczyzny i oddanie mu racji, rozumu, serca i zdrowego rozsądku. Gdy patrzę na tatę i pomyślę, że miałabym trafić na takiego chuja, lub gorszego, to cieszę się, że jestem sama. Czasem w obyczajówkach są jacyś fajni mężczyźni, bo tak to same baby. Jak w domu. Czyli znany mi świat!
Charakterystyka
Nie pojechałam z dziewczynami do sklepu. Znowu kupią jedzenie i upychaj to w lodówce. Mama lubi zakupy, to zaopatrzeniowiec, a nie pani domu. Ola to stara panna ze swoimi dziwadłami, a ja to ta naiwna, którą ustawia się jak się chce. Mama to kobieta samotna, niepokorna, roszczeniowa. Niczego nie utrzymała z majątku, nie zadbała o przyszłość. Nie widzi swojej winy w rozpadzie swojego małżeństwa. Zależna finansowo od znienawidzonego męża i córek. Nawet umrzeć będzie musiała w szpitalu, bo w domu nie ma na to warunków. Ola odejdzie w tym domu. A ja u Edy.
Których kochamy
Obejrzałam spot, w którym gwiazdy TVN w parach czytają sobie wzajemnie hejt na swój temat. I komentarz Małgorzaty Rozenek-Majdan jest najważniejszy: przejmować się krytyką możemy tylko od tych, których kochamy. Waham się teraz nad tatuażem. Chyba mi przeszło ciśnienie na niego. Bliskich nosi się w sercu, a nie na tatuażu!
piątek, 1 listopada 2019
Po święcie
Urodzeni dla siebie, umieramy w samotności by złączyć się z Wami i Tobą Boże- Z. Herbert 1950 r. Nie uczciłam tego święta zmarłych, nie spotkałam się z rodziną, jak zwykle same, jak zwykle w domu i z psami. Ogi jest najbardziej wymagającym z naszych psów. Pipinek się starzeje.
Epitafium
Nie stójcie nad moim grobem i nie płaczcie nie ma mnie tam ja nie śpię jestem tysiącem wiatrów, które wieją, jestem diamentowym blaskiem na śniegu, jestem światłem słonecznym na dojrzewającym zbożu, jestem łagodnym jesiennym deszczem, kiedy budzicie się w porannej ciszy, jestem śmigłym lotem cichych ptaków, jestem łagodną gwiazdą, która świeci w nocy. Nie stójcie nad moim grobem i nie płaczcie, nie ma mnie tam...!
Jak M. Kordel uczciła wierszem Wszystkich Świętych
"Kiedy u kresu moich dni stanę u niebios bramy, gdy mnie pozwoli wpuścić Bóg, już trochę udobruchany i gdy pozwoli klęknąć mi na tronie najniższe stopnie to ja nie śmiejąc spojrzeć Nań i bojąc się okropnie powiem: o Panie za każde zło żałuję dziś niezmiernie i tylko jedną prośbę mam, więc zgódź się miłosiernie. Ogrodów rajskich nie chcę znać kwitnących wieczną wiosną, lecz tam mnie Panie wsadź gdzie w raju sosny rosną. Pałace rajskie obce mi i wszelki rajski bajer, przydziel mi Boże stary dom coś w stylu "Świdermajer". Niech tam werandę w drewnie mam, z jaśminów żywopłoty, niech powrócą do mnie tam umarłe psy i koty. A gdy urządzę stary dom by był przytulny i schludny to razem niechaj wejdą doń w rajski poranek cudny babunia moja, dziadek Wład, ojciec i mama młoda. Wierna Marusia z kuchni wnet obiadek dobry poda. W wieczności mieszkać razem nam to rajskie życie popłynie. I wielbić Ciebie będziem tam w akacji i w jarzębinie. Ukradkiem jeszcze wkopać chcę gdy ciemna spłynie nocka przy skrzyżowaniu rajskich dróg drogowskaz: do Otwocka."
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)