wtorek, 20 lutego 2018

Postanowienie

Przeczytałam "Jedną nogą w niebie" (293 str., Pieńki, o ile istnieją, w Małopolsce, Olsztyn, Szczytno, miejscowość nad Bałtykiem). Tom równie dobry, co pierwszy, lepszy od drugiego. Mama nie była zadowolona z tej książki, mówiąc, że ile nieszczęść może przytrafić się jednej osobie. A ja myślę, że to nie zły los, tylko odpowiedzialność za własny biznes. To jest praca 24 godziny na dobę. Tak samo jak ze stajnią w Pieńkach jest pewnie z własnym gospodarstwem. Cieszę się, że obie kobiety i Magda i Ala znalazły męskie oparcie. Dobrze, że los małego Jasia tak szybko wrócił na właściwe tory. Dziękuję Izabelli Frączek za tą sagę. Było warto. Czekam na kolejną sagę, tym razem zimową:Śnieżna grań.
Od dłuższego czasu dumam nad tym czy gdybym została bez bliskich np. na stare lata to czy powinnam przenieść się do Trzebini czy mieszkać sama. I dzisiaj doszłam do wniosku, że wolałabym być sama niż po całym życiu tu w Krakowie przenosić się w nowy świat. A to oznacza, że muszę do końca pracować. Muszę trzymać się sortowni. Cieszę się, że trafiłam do Solidu. Tu naprawdę szanuje się starszych. Ale taki człowiek musi chcieć dać coś z siebie. Muszę w przyszłości patrzeć na życie z nadzieją. Zresztą teraz też bym mogła. Zamiast myśleć negatywnie o 35 urodzinach, zobaczyłam, że jeszcze tyle przede mną. Tyle wspólnych chwil z mamą i Olą. Tyle dni wypełnionych pracą. Tyle czasu na książki. Tyle życia przede mną. Magda ze "Stajni w Pieńkach" nie ma chwili wytchnienia pomiędzy wydarzeniami, jak przystało na wartką akcję w dobrej powieści. A ja dałam się przygnieść codzienności. I jeszcze jedno wytrzymałam prawie dwa tygodnie bez antydepresantów, może spróbuję je odstawić? Nie należy mylić nastroju z introwertyzmem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz