Wczoraj w tramwaju pomyślałam, że Solid jest dobrą inwestycją jako zakładu pracy. Będzie pod inną nazwą, ale będzie praca w zawodzie. I to tak mnie uspokoiło. Na fb taki cytat, że nawet po najczarniejszej nocy przychodzi dzień i że trzeba tylko przetrzymać ciężki czas. Jeśli zabraknie mi mamy będę musiała nauczyć się na nowo żyć. Teraz zawsze mogę do niej zadzwonić. A potem ilekroć o Niej pomyślę będzie przy mnie. Będę ją wspominać z Chorwacji, gdy siedziała na balkonie i patrzyła w morze. I gdy nad Bagrami wyluzowana spaceruje z Ogim. I przez piosenkę Denisa Roussusa "My friend wind". Ola to piosenka z Gladiatora "Now We Are Free". A Tata to "Skrzypek na dachu". A ja to Melanii C I'm Turn to You albo Jak linoskoczek Grzegorza Tournaua. A jeśli Tata ją przeżyje, to tak naprawdę Ona będzie wygraną. Bo już nie będzie musiała z nim żyć, patrzeć na niego i go znosić. I czym do takich przemyśleń są krzywe miny personelu Białego Domku. Nieprofesjonaliści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz