Dzisiaj po terapii napisałam do mamy smsa. Napisałam w nim, że rozumiem, że podlegam ocenom za to co powiem, napiszę czy zrobię. Napisałam, że gdy pokazałam jej moją korespondencję z koleżanką, to po to by podzielić się swoimi uczuciami. Mama wówczas zaatakowała mnie za moje słowa. Dzisiaj po jednej z terapii wiem, że w gruncie rzeczy atakowała problem. Nie przeczytała całości, po czasie też jej tego już nie dałam. I już nigdy nie dam jej nic co napisałam czy napiszę. I bez znaczenia czy to będzie powieść czy mail. To wtedy dotarło do mnie, że najbliższa osoba mi nie ufa. Zawsze szłam na kompromis. Teraz też, ale tym razem będzie inaczej. Napisałam mamie, że w zasadzie żyję, aż któreś z nich mnie zamknie. Chcę ci też Drogi Blogu powiedzieć, że ja nigdy nie odejdę z sortownii. Kocham to. Szkoły zrobię, ale zostanę tam gdzie jestem. I nic się nie liczy, ani rodzina w pracy, ani firma, kredyty. Dla mnie liczę się już teraz tylko ja. Bo gdy się starałam, walczyłam to mama z siostrą uznały, że trzeba mnie zamknąć. To zamykajcie do woli, któregoś dnia nie będzie do czego wracać. A ilekroć powiecie do mnie żądam wyjasnień, ja odpowiem zawieź mnie. Bo jestem dorosłą, samodzielną kobietą. I póki co nie jestem ubezwłasnowolniona i mnie się prosi a nie żąda. Mam dobrą i mądrą mamę. Nigdy nie musiałam uciekać w ramiona mężczyzny by poczuć się bezpieczną czy wartościową kobietą, ale tym razem mamo zaprzeczyłaś sobie sama: nie ufasz mi, a wymagasz bym ufała Tobie. Nie wiem czego od Ciebie oczekuję. Może to przyjdzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz