niedziela, 20 marca 2022

Iskierka

 Blogu, nie ma we mnie radości, iskierki szczęścia. Może za szybko wyszłam ze szpitala. Gdy wracam wieczorami z pracy, to płaczę. Nad bezsensem moich starań, bo i tak wszystko przesądzone. W końcu będę zamknięta. A kto to zrobi i dlaczego, to zupełnie inna rzecz. To, że otwieram w ogóle oczy to tylko dlatego, że wiem, że życie to jest konkurs na wytrwałość. Bóg otworzył dla mnie księgę mojego życia. I ja zapisuję w niej kartki moim życiem i tylko Bóg wie, kiedy ją zamknie. Muszę tylko wytrwać do tego momentu. Dlatego Blogu wszystko trzeba robić na 100%. Nie wierzę w tę terapię. Jest pierońskim obciążeniem. Ale dzięki niej wiem, że odejdę z Solidu. Bo nie nadajdę się do pracy po 12 godzin. A to pewnie kiedyś przyjdzie. Boję się Poczty Polskiej. Ale równocześnie czuję jakąś dumę, że będę mogłabym być częścią czegoś tak wielkiego! 6 lipca skończę terapię. Będą wakacje i pewnie będę w skarbcu, a potem przyjdzie jesień Blogu i zacznę szkołę, z której teraz musiałam zrezygnować. I na to czekam. I dopiero na to, zapala się we mnie iskierka szczęścia. W ogóle Blogu musiałam zredefiniować cel mojego życia. Po pierwszym pobycie w Babińskim pomyślałam, że skoro nie mogę żyć jak sobie wymarzyłam, to będę użyteczna dla bliskich. Gdy teraz byłam w Babińskim pomyślałam, że będę sobie wyznaczać cele krótkoterminowe. I tak żyć. Od celu do celu. Od wyzwania do wyzwania. Mam wyzwanie: szkołę. Tyle tylko, że mam przeszkodę w postaci terapii. To dlatego boli mnie całe ciało, gdy na nią idę. Bo robię to wbrew sobie. To dlatego płaczę co wieczór, bo nie mam możliwości wypisania się z tej terapii. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz