Z firmowych spraw to jeszcze pozwolenie i ZUS.
Doszłyśmy z Olą do wniosku, że majtki mejstruacyjne wydają nam się niehigeniczne i obie zgodnie stwierdziłyśmy, że ich nie kupujemy. Przydałyby się szelki dla Ogiego, ale chyba kupią w zoologicznym, bo wszystko z Chin jest opóźnione. Dalej nie chcę niczego kupować z wypłaty. Chociaż oficyna wydawnicza Silver wydała kolejną książkę z dużym drukiem, to jej nie kupię, bo mam dość stosu wstydu.
Oddałam do biblioteki "Tatuażystę z Auswitzch". Może kiedyś to przeczytam. Ale jak pomyślę, że jest tyle ładnych książek, a ja mam czytać o obozie!
Może dobrze, że teraz plecy bolą a nie szczypią. Cierpną mi palce, czasem się przykurczają. Obawiam się, że masaże będą mnie boleć. Po tych rehabilitacjach w październiku pójdę na te na kolano.
Nie wiem czy pójdę do tego Muzeum Kościuszkowskiego, bo mama chce jechać na zakupy, a Ola ma szkołę. Przeczytałam streszczenie "Moralności Pani Dulskiej".
Sezon katechizmów, mama codziennie popołudniami w kiosku. Mama mówi, że nowemu proboszczowi nie zależy na kiosku i że nie wie czy to się nie skończy.
Pożyczyłam tacie słuchawki. Miał sobie kupić i mi oddać. Tymczasem on się do nich przykleił. Przez chwilę się zastanawiałam czy mu nie zewrócić uwagi, bo mi je zniszczy, ale doszłam do wniosku, że nie warto żeby u mnie leżały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz