Jestem w łóżku po Wigilii, jest po 22. Gdy wracałam dzisiaj rano autobusem przeczytałam na fb post, żeby nie narzekać na swoje życie, bo gdyby ono było takie jakie sobie wymyśliłyśmy, to nie byłoby naszym życiem. Ta Wigilia i nasza rozmowa w samochodzie w trakcie powrotu uświadomiła mi, że mam rodzinę jaką mam, ale Blogu doprawdy dobrze, że ją mam. Póki mogę cieszę się z tego, że nasza trójka żyje swoim życiem, niezależnym od Piotrka i jego rodziny. Dobrze, że są takie świąteczne chwile, które odrywają nas od codziennej rutyny i pracy. Spośród wszystkich dostałam najmniej i gdyby zabrakło kostiumu z Decathlonu, który wspólnie kupiłyśmy z mamą, to nie wiem, czy zdołałabym ukryć mój zawód. Mnie tchu zabrakło od łez wzruszenia i szczęścia, gdy zobaczyłam prezent u Moniki w domu. To już są udane święta!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz