Mama cwaniara myśli, że będę gotować z Olą, a ona będzie na początku latać po domu, by potem nagle usiąść i grać. Zrobiłam deser z mango i wyszłam. Nie będę gotować na Wigilię, bo nie mam ochoty, żeby Eda wyrzuciła to, na co bym poświęciła czas.
Jest już noc z niedzieli na poniedziałek. Miałam jutro iść do okulisty, ale wizytę odwołano z powodu rezygnacji z pracy lekarki. Zjadłam kolację, podzieliłam się z Ogim. Dom śpi. Nie pojechałam do Moniki, bo za zimno. Mama jest wielka! Powiedziała mi czego mam życzyć Piotrkowi na Wigilii. Ale Blogu widzę nadzieję. Na urodziny, na wiosnę zamknę firmę. I choć mam długi, to nie będą narastały nowe. A Eda wdepła w interes z Piotrkiem. A jemu szybko znudzi się płacenie. I Eda zostanie z długami. Ja jestem bezpieczna, bo mam Mamę i Olę. A kogo ma Edyta? To, że teraz jej dobrze, nie oznacza, że ktoś o nią dba. Ale cóż Blogu, jej karma do niej wróci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz