To było w czwartek. Dzisiaj już sobota. Co ja tak tu wypisywałam? Każdy by chciał nie pracować. Dzisiaj w nocy doceniłam to, co mam. To że mogę jawnie powiedzieć, że choruję. Nigdzie indziej bym nie mogła. I to, że mogę chodzić na zastrzyki i to że mogę spłacać długi. I to, że nie męczę się tam fizycznie. Mogę wyjść do ludzi, wśród których jest walka tylko o grube pakiety, a nie wyścig szczurów. Ci ludzie są do mnie przyjaźnie nastawieni. W domu też jest spokojnie, bo przestałam wojować. Chyba wreszcie zaczął działać antydepresant.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz