I znów podnoszę się z kolan. Niby nie stało się nic, a stało się wszystko. Powodem dla którego piszę ten wpis jest fragment książki " Nieświęty Mikołaj", w którym babcia Tomisia nie pozwala głównej bohaterce Jaśminie się załamać i nie pozwala dopuścić ją do stanu, w którym nie umie marzyć. Jest tak Blogu, że ja już wiem, bo napisałam Ci ostatnio. I nie to Blogu boli mnie, że nie wolno mi kochać. Mnie Blogu boli, że nie umiem odnaleźć nowego celu. Że znów jestem w takim momencie, że nie mam marzeń. Nie zależy mi na niczym ani na nikim. Jestem jesiennym liściem podrzucanym przez wiatr. Robię co trzeba albo śpię. Panie Boże, jaką siłę Ty masz, że dajesz siłę do życia mojemu Tacie? I czemu nie mogę zobaczyć swojego celu? Po co Ci jestem tu potrzebna Boże? Że dla bliskich? Dobrze Boże, to będę dla nich żyła, chociaż nie sprawia mi to satysfakcji ani radości ani dumy, którą miałam przedtem. I wiesz co Blogu? Jest mi obojętne czy przed śmiercią zobaczę w czyichś oczach miłość i żal, że to ja odchodzę, bo to nie będą ludzie z którymi żyję przez całe moje życie. Ale proszę Cię Boże spraw bym mogła pokazać Mamie, Tacie i Oli jak bardzo ich kochałam. I Panie Boże, Skurwysynie głupi, pamiętaj, że to ja zdecyduję gdzie będę po śmierci. Bo ja Panie Boże jestem Ewa i ja rozdupcam każdy system, który mi nie odpowiada. A wersja przekazywana przez Kościół jest niekorzystna! Miłego Zmartwychwstania własnego syna Panie Boże! Ty dopiero masz poczucie humoru, patrzeć jak ludzie przybijają ciało Twojego syna do krzyża. Boże jesteś sadystą! Ty oferujesz oczyszczenie przez cierpienie. Niektórzy lubią takie zabawy. Ja jakoś nie. To pa Blogu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz